"Mecenas She-Hulk" jak miks MCU z "Żoną idealną"? "Marvel ma bardzo różne oblicza" — mówi ekipa serialu
Mateusz Piesowicz
19 września 2022, 17:02
"Mecenas She-Hulk" (Fot. Marvel/Disney+)
Nowy serial MCU o prawniczce i superbohaterce w jednym to coś nietypowego nawet jak na tak barwny komiksowy świat. Ekipa "Mecenas She-Hulk" mówi, co ich zdaniem wyróżnia tę produkcję.
Nowy serial MCU o prawniczce i superbohaterce w jednym to coś nietypowego nawet jak na tak barwny komiksowy świat. Ekipa "Mecenas She-Hulk" mówi, co ich zdaniem wyróżnia tę produkcję.
Z jednej strony prawnicze sprawy tygodnia, z drugiej superbohaterskie problemy ukazane z luźniejszej perspektywy. "Mecenas She-Hulk" to serialowa hybryda, jakiej nie tylko w MCU jeszcze nie było. Co sprawia, że to nietypowe połączenie sitcomu, serialu o prawnikach i superbohaterskiej historii działa?
Renee Elise Goldsberry o serialu Mecenas She-Hulk
Coś na temat tematycznego miksu, jakim jest "Mecenas She-Hulk", może powiedzieć wcielająca się tam w rolę Mallory Book Renee Elise Goldsberry, która w filmografii ma m.in. występy w "Żonie idealnej". Jak przyznała w rozmowie z Serialową, oglądając 5. odcinek serialu Marvela ("Zielona, szalona, w ciasne dżinsy obleczona"), w którym jej bohaterka reprezentowała na sali sądowej She-Hulk (Tatiany Maslany) w procesie wytoczonym jej przez Titanię (Jameela Jamil), przeżywała małe déjà vu.
— Grałam prawniczkę w "Żonie idealnej", a że tam też były elementy komediowe, to gdy oglądałam ostatni odcinek "Mecenas She-Hulk", patrzyłam na siebie i myślałam: "Czy to ta sama postać?". Ale nie, zupełnie nie. W świecie Marvela jest zdecydowanie więcej swobody, co dzięki podejściu naszej reżyserki, Anu Valii, która zostawiła mi sporo przestrzeni do własnej interpretacji, pomogło mi gładko wejść w to uniwersum. A MCU jest naprawdę jedyne w swoim rodzaju. Przede wszystkim dużo w nim miejsca na dziwaczną komedię, dlatego mogłam sobie pozwolić na znacznie więcej niż w przypadku "Żony idealnej".
Uwielbiam zwłaszcza to, że serial każe nam się zastanawiać nad rzeczami typu "jak właściwie w MCU działa system prawny?". Czemu nikt nigdy o tym nie pomyślał? Oglądaliśmy te filmy i seriale, łykając wszystko bez mrugnięcia okiem, a "Mecenas She-Hulk" każe nam się zastanowić nad prawnymi konsekwencjami. Bo przecież zawsze jakieś są!
Widać to po samym serialu, który choć zawiera elementy procedurala prawniczego, łączy je z superbohaterską historią, tworząc unikalną mieszankę. Jak przyznała reżyserka 5. odcinka, Anu Valia, twórcom chodziło o utrzymanie zdrowej równowagi między różnymi obliczami fabuły.
— Z jednej strony mamy sprawy tygodnia, ale z drugiej Jen, która musi sobie radzić z byciem superbohaterką, znalezieniem pasujących ciuchów itp. Zachowanie tego balansu było bardzo ważne. Chcieliśmy pokazać, że Jennifer Walters musi pogodzić przyziemne problemy singielki po trzydziestce, która nie ma czasu na życie prywatne, z kwestią nowej tożsamości, która wywraca jej wszystko do góry nogami.
Goldsberry dodaje dodaje, że pomimo swojej lekkości i komediowego charakteru, "Mecenas She-Hulk" stara się wypadać autentycznie, choćby przez to, że skupia się na innych elementach, niż zazwyczaj czynią to produkcje Marvela.
— Myślę, że nasz serial dowodzi pewności siebie, jaką mają twórcy MCU, oraz ich zrozumienia tego, że stworzony przez nich świat może mieć bardzo różne oblicza i działać na różne sposoby. Jasne, mamy tu też akcję, ale to nie jest coś, od czego zależy "Mecenas She-Hulk". To nie jest jej wyróżnik.
Co nim w takim razie jest? Według reżyserki zdecydowanie autentyczność, jakiej trudno byłoby się tu na pierwszy rzut oka spodziewać. W końcu mowa o historii prawniczki będącej jednocześnie zielonoskórą superbohaterką.
— Sami pomyślcie – macie supermoce, ale macie również pracę waszych marzeń. Co będzie ważniejsze? Jasne, fajnie być superbohaterką, bo można choćby bez obaw wracać samej do domu nocą, ale jednocześnie zastanawiasz się: "Czy ja na pewno chcę dołączyć do Avengersów? Mam dość własnych spraw na głowie".
Na tym atrakcje serwowane przez "Mecenas She-Hulk" się nie kończą. Przeczytajcie choćby o easter eggu zapowiadającym pojawienie się kolejnej znanej z MCU postaci, a także o Titanii, czyli podwójnej agentce patriarchatu.