"Sezon ślubny" to serial, który warto obejrzeć zamiast "Gier rodzinnych" — recenzja czarnej komedii Disney+
Nikodem Pankowiak
11 września 2022, 14:03
"Sezon ślubny" (Fot. Disney+)
Uciekająca panna młoda to jeden z najbardziej oklepanych motywów w historii komedii romantycznych. "Sezon ślubny" też po niego sięga, ale robi to na swój własny, pokręcony sposób.
Uciekająca panna młoda to jeden z najbardziej oklepanych motywów w historii komedii romantycznych. "Sezon ślubny" też po niego sięga, ale robi to na swój własny, pokręcony sposób.
Komedia romantyczna to gatunek wyeksploatowany przez branżę filmową i telewizyjną jak mało który. Dlatego też "Sezon ślubny", nowy serial Disney+, który zadebiutował na tej platformie z okazji Disney+ Day, wydawał mi się czymś, co absolutnie nie przypadnie mi do gustu. Na szczęście twórca serialu, Oliver Lyttelton, udowodnił, że potrafi bawić się tym gatunkiem jak mało kto. Zresztą, wcześniej udowodnił to już w "Cheaters" — sitcomie, który do tematu miłości i zdrad podchodził w sposób dość frywolny. Tu również częściej mamy do czynienia z łamaniem reguł niż podporządkowywaniem się im.
Sezon ślubny — o czym jest serial Disney+?
"Sezon ślubny" od pierwszej sceny daje widzom do zrozumienia, że powinni zapomnieć o wszystkim, co znają z komedii romantycznych. Oczywiście, produkcja Disney+ sięga po schematy znane wszystkim, którzy zetknęli się chociaż pobieżnie z tym gatunkiem. Tyle że sięga po nie tylko po to, by odpowiednio je wykręcić, czasem obśmiać i jedynie z rzadka wykorzystać bez większych zmian. Można by rzec, że już od pierwszej sceny wszystko stoi tutaj na głowie, a dalej jest tylko lepiej.
Serial rozpoczyna się od ceremonii ślubu Katie (Rosa Salazar, "Undone") i Hugo (George Webster, "Wersal") niespodziewanie przerwaną przez Stefana (Gavin Drea, "Wikingowie: Walhalla"), który wyznaje Katie swoją miłość. Od razu widać, że jego uczucie jest szczere, więc powinniśmy spodziewać się, że ta dwójka za chwilę ucieknie ku zachodzącemu słońcu. I tu następuje szok numer jeden — Katie miesza go z błotem, krzyczy, by zostawił ją w spokoju. Po czym wraca do swojego męża, zostawiając zdruzgotanego Stefana samemu sobie.
To jednak nie koniec tej historii, tylko jej początek. A właściwie jej środek, bo od tego momentu będziemy cofać się w czasie, by zobaczyć, jak tych dwoje się poznało i co skłoniło Stefana do takiego desperackiego wyznania, ale także poznamy ich dalsze losy. Bo ich drogi szybko skrzyżują się ponownie — gdy podczas wesela z powodu otrucia giną Hugo i jego najbliżsi, Katie rzuca się do ucieczki, stając się z miejsca główną podejrzaną. To jednak nie odstrasza Stefana, który — mając niewielkie pojęcie o tym, co właściwie zaszło — dołącza do niej. Od tego momentu bohaterowie razem uciekają przed policją i nie tylko, próbując jednocześnie dojść do prawdy na temat tych szokujących wydarzeń.
Sezon ślubny to pełna zwrotów akcji komedia
Klucz do jej odkrycia znaleźć można w przeszłości Katie, która zdaje się skrywać wyjątkowo wiele — często mrocznych — tajemnic. W kolejnych odcinkach będziemy poznawać ją coraz lepiej, jednocześnie wciąż mając wrażenie, że otrzymaliśmy niewielki wycinek informacji na jej temat. W tym samym czasie Stefan to bardzo prostolinijny facet — marzący o ślubie i posiadaniu szczęśliwej rodziny. Te marzenia tylko wzmacnia fakt, że co chwilę przychodzi mu gościć na ślubach swoich znajomych. W poszukiwaniu tej miłości czyni dość desperackie kroki, np. oświadcza się kobiecie, do której wyraźnie nie pasuje. Dopiero spotkanie z Katie odmienia jego życie, bo nie dość, że wreszcie odnajduje prawdziwą miłość, to przy okazji wplątuje się w sprawę, która może go tego życia pozbawić.
Dwójka głównych bohaterów to jedna z najmocniejszych stron całego serialu. Katie i Stefan są jak ogień i woda — w teorii nie mogą do siebie pasować, ale od pierwszego spotkania wytwarza się między nimi chemia, która aż bije z ekranu. Rosa Salazar jest wspaniała w swojej roli, także dlatego, że jej postać nie jest typową bohaterką komedii romantycznych. To raczej Stefan powiela, przynajmniej przez jakiś czas, schematy dobrze znane z tego typu produkcji. To niecodzienne połączenie sprawdza się znakomicie, dzięki czemu drugi plan — choć budzący sympatię — zdaje się zupełnie niepotrzebny. To główni bohaterowie niosą na swoich barkach ciężar całego serialu, reszta jest tylko tłem.
Wątek romantyczny to jedno, ale równie istotny jest także ten kryminalny — Katie i Stefan niczym współcześni Bonnie i Clyde uciekają przed policją, ale w przeciwieństwie do znanego duetu próbują przy okazji oczyścić swoje imię. Zanim to jednak zrobią, "ubrudzą" je jeszcze bardziej, bo krok za nimi podążać będą także niebezpieczni zabójcy, którzy za wszelką cenę będą chcieli ich dopaść. W pewnym momencie spisek, w który zostanie uwikłana dwójka głównych bohaterów, będzie zataczał coraz szersze kręgi, kolejne odcinki przyniosą coraz więcej zwrotów akcji, ale ani przez moment nie stracimy wrażenia, że w gruncie rzeczy to bardzo osobista historia.
Sezon ślubny — czy warto oglądać serial Disney+?
"Sezon ślubny" udowadnia, że nawet z tak oklepanego gatunku jak komedia romantyczna można stworzyć coś oryginalnego i wychodzącego poza ramy. Twórcy wypuszczonych niedawno na Netfliksie "Gier rodzinnych" mogliby z seansu serialu Disney+ wyciągnąć niezłą lekcję. Chociażby na temat tego, jak korzystać z retrospekcji i skoków w czasie, by te faktycznie wnosiły coś do serialu, a nie służyły jako kompletnie tani chwyt, bez którego historia mogłaby się obejść. Dodatkowo "Sezon ślubny" pokazuje coś, czego twórcy polskiej produkcji Netfliksa zdają się nie rozumieć — odrobina telenoweli nikogo nie zabije, ale jeśli masz ambicje stworzyć miksującą różne gatunki komedię romantyczną, która faktycznie uzasadnia rozpisanie jej na osiem odcinków, musisz dać od siebie coś więcej, także jeśli chodzi o konstrukcję głównych postaci i poziom prezentowanego humoru.
Twórcy "Sezonu ślubnego" mocno postawili na thriller i tajemnicę, kompletnie odchodząc od schematu "będą czy nie będą razem". Tutaj od początku stawiamy na to, że Katie i Stefan muszą być razem, bo po prostu za bardzo do siebie pasują. Pytaniem pozostaje to, czy któreś z nich nie zarobi wcześniej kulki w głowę, nim ostatecznie będą mogli cieszyć się wspólnym życiem. Zanim dojdziemy do szczęśliwego (?) finału, czeka nas wiele zwrotów akcji, choć emocje nigdy nie będą sięgać zenitu. Scenariusz co rusz będzie do nas puszczał oczko, byśmy nie zapomnieli, że tu nic nie jest na serio. No może poza miłością głównego bohaterów.
"Sezon ślubny" to historia, która spokojnie mogłaby się zamknąć w ośmiu odcinkach — mimo finałowego cliffhangera, który otwiera furtkę dla kolejnego sezonu. Chyba nawet wolałbym, aby ten nigdy nie powstał, bo o ile Katie i Stefan świetnie wypadają razem na ekranie, to trudno mi uwierzyć, by w kontynuacji nie doszło do "przeskoczenia rekina". Z drugiej strony, cała konwencja serialu i postawienie na miks komedii romantycznej z thrillerem pozwalają częściej przymykać oko na to, co widzimy na ekranie. Mogę zapewnić, że jeśli to czasem zrobimy, "Sezon ślubny" wynagrodzi nam to z nawiązką.