To nie przypadek, że finał "Better Call Saul" różni się od finału "Breaking Bad". Twórcy wyjaśniają swój zamysł
Marta Wawrzyn
23 sierpnia 2022, 16:52
"Better Call Saul" (Fot. AMC)
Dwa świetne seriale z tego samego uniwersum, dwa zupełnie różne zakończenia. Twórcy "Breaking Bad" i "Better Call Saul" opowiadają, czym się kierowali przy finałach. Spoilery!
Dwa świetne seriale z tego samego uniwersum, dwa zupełnie różne zakończenia. Twórcy "Breaking Bad" i "Better Call Saul" opowiadają, czym się kierowali przy finałach. Spoilery!
W trakcie finałowego sezonu "Better Call Saul" coraz częściej pojawiały się głosy, że spin-off dorównuje swojemu znakomitemu poprzednikowi, a w pewnych aspektach wręcz go przewyższa. Sam finał pokazał jednak, że serial o Saulu Goodmanie (Bob Odenkirk) bardzo mocno poszedł własną drogą, nie oglądając się na "Breaking Bad".
Better Call Saul — twórcy komentują finał serialu
I dokładnie o to chodziło, co w licznych wywiadach objaśniają widzom Vince Gilligan i Peter Gould, twórcy "Better Call Saul". Podczas gdy w finale "Breaking Bad", "Felina", oglądaliśmy ostateczne starcie z neonazistami i sztuczki z karabinem maszynowym, "Better Call Saul" w odcinku "Saul Gone" postawiło na coś znacznie skromniejszego i bardziej refleksyjnego — odzyskanie duszy przez Jimmy'ego.
Zakończenie, w którym Jimmy bierze odpowiedzialność za to, co zrobił jako Saul, dostaje 86-letni wyrok więzienia za współudział w budowaniu imperium narkotykowego Waltera White'a (Bryan Cranston) i de facto przestaje być Saulem, jest i miało być inne od finału "Breaking Bad", co podkreślają obaj twórcy.
— Kiedy myślałem o [odcinku] "Felina", głównie myślałem o tym, jak wielki, głośny odcinek napisał i wyreżyserował [Vince Gilligan]. To było właściwe w przypadku "Breaking Bad". Wiedziałem, że zakończenie tego serialu ["Better Call Saul"] będzie sprawiało inne wrażenie. Wydawało mi się właściwe, by mieć tych dwóch gości, Saula i Walta, w ostatniej scenie, która tak jakby dotyka ich niechęci do bycia szczerymi wobec siebie odnośnie tego, co zrobili i kim są, i czego naprawdę żałują. Żaden z nich nie jest w stanie zmusić się do mówienia prawdy — opowiada Peter Gould w rozmowie z "Rolling Stone".
Z kolei Vince Gilligan w wywiadzie dla magazynu "The New Yorker" odpowiada na pytanie, czemu nigdy nie rozważano śmierci Jimmy'ego w finale.
— To zakończenie zawsze wydawało mi się pasujące — że Jimmy jako prawnik płaci cenę na warunkach, które wydawały się pasujące do kariery, jaką wybrał. Innymi słowy, wydawało się właściwe, że on idzie do więzienia. (…) Nie sądzę, żebyśmy kiedykolwiek naprawdę myśleli, żeby Saul Goodman miał umrzeć na końcu. Lalo ciągle nazywał Saula karaluchem. A co robią karaluchy? Przeżywają. Nigdy nie uważaliśmy, że istnieje jakakolwiek możliwość, że on umrze. Byłoby to niezasłużone.
Twórca dodaje, że ważne było też, aby nie powtórzyć żadnego z poprzednich zakończeń. Według niego Walter White "uciekł przed więzieniem, umierając pod gradem kul". Jesse Pinkman (Aaron Paul), dał radę uciec i rozpocząć nowe życie na Alasce w filmie "El Camino". Tym razem musiało być coś rzeczywiście nowego.
— Lubię myśleć, że Jessemu Pinkmanowi to uszło na sucho, choć oczywiście wcale nie uszło. Przeszedł przez gorsze tortury, niż jest w stanie zaoferować jakikolwiek zakład karny — był w niewoli i został zmuszony do gotowania mety dla gangu, który go trzymał jako zakładnika. A więc mamy zakończenia Walta i Jessego. Musiało być trzecie zakończenie — nie można powtórzyć żadnego z dwóch pierwszych.
Żadnego zakończenia nie powtórzono, za to dwukrotnie powtarzano kręcenie sceny monologu Saula w sali sądowej. Zażyczył sobie tego sam Bob Odenkirk, który nie był zadowolony z własnego występu.