Z jakich spin-offów "Gry o tron" zrezygnowano? I czemu chwalony "Bloodmoon" został przez HBO odrzucony?
Agata Jarzębowska
20 lipca 2022, 16:02
"Gra o tron" (Fot. HBO)
Co stało się z pozostałymi spin-offami "Gry o tron"? I dlaczego zrezygnowano z "Bloodmoon", choć wydano na niego ogromne pieniądze i sam pilot był obiecujący?
Co stało się z pozostałymi spin-offami "Gry o tron"? I dlaczego zrezygnowano z "Bloodmoon", choć wydano na niego ogromne pieniądze i sam pilot był obiecujący?
The Hollywood Reporter napisał artykuł, w którym dokładnie opisuje, z jakich spin-offów serialu "Gra o tron" HBO zrezygnowało i dlaczego tak się stało. Pomysłów było wiele, ale ostatecznie tylko pięć z nich dotarło do fazy poważnego rozważenia zamiany ich w serial aktorski — a konkurencja była tak zażarta, że dorobiła się nawet określenia "The War of the Five Pitches" (Wojna pięciu prezentacji).
Gra o tron — jakich spin-offów nie zobaczymy?
Jeden z pomysłów zaprezentował reżyser filmu "Kong: Wyspa Czaszki" Max Borenstein, który chciał nakręcić historię upadku imperium Targaryenów w Valyrii. Inny spin-off zaprezentowany przez Briana Helgelanda ("Tajemnice Los Angeles") miał opowiedzieć o królowej Dorne, Nymerii. Z kolei duet twórców Rand Ravich i Far Shariat ("Żona astronauty") zaproponował opowieść o podbiciu Westeros przez Aegona Zdobywcę.
Jednak najciekawsze jest to, co stało się z projektem "Bloodmoon" Jane Goldman ("Kingsman: Tajne służby"), na który HBO postanowiło wyłożyć aż 30-35 milionów dolarów na nakręcenie samego odcinka pilotażowego. Po którym zrezygnowano z całego projektu. Okazuje się, że sam pilot do odcinka "nie był nieoglądalny", a serial odrzucono z zupełnie innego powodu.
Robert Greenblatt, ówczesny prezes WarnerMedia, wytłumaczył, skąd taka właśnie decyzja.
— Nie był nieoglądalny ani okropny, ani nic. Był bardzo dobrze wyprodukowany i wyglądał niesamowicie. Ale nie zabrał mnie w to samo miejsce, gdzie zabrał mnie oryginalny serial. Nie miał tej głębi, bogactwa, które miał pilot oryginalnego serialu.
Gra o tron — dlaczego Bloodmoon nie powstał?
Casey Bloys, dyrektor programowy HBO dodał, że to była trudna decyzja i że piloty oraz etap developmentu seriali to generalnie trudna sprawa. W przypadku "Bloodmoon" było więcej inwencji, ale też większe ryzyko. Serial chwaliła także Francesca Orsi, wiceprezeska wykonawcza w HBO.
— "Bloodmoon" naprawdę się wyróżniał unikalnym budowaniem świata. Wydawał się bardzo dorosły, wyrafinowany, inteligentny, a w jego centrum była dyskusja o pozbawianiu praw obywatelskich w imię kolonializmu i religijnego ekstremizmu.
Odpowiedź na rezygnację z serialu kryje się także zapewne z małego entuzjazmu samego George'a R. R. Martina, na którego zaangażowanie HBO wydaje się obecnie mocno stawiać. Sam pisarz w swoich książkach napisał bardzo niewiele o tamtych czasach, co dawało dużą wolność twórczą Jane Goldman.
— "Bloodmoon" był bardzo trudnym zadaniem. Mamy do czynienia z bardzo prymitywnymi ludźmi. Nie było jeszcze smoków. Duża część odcinka pilotażowego kręciła się wokół ślubu rodu z południa z rodem z północy i weszło to w całą historię Białych Wędrowców — powiedział George R. R. Martin
Sama Jane Goldman była podobno zszokowana decyzją producentów. Była pewna, że serial wejdzie w fazę produkcyjną i miała już zebranych scenarzystów. Scenarzystka nigdy nie skomentowała decyzji o odrzuceniu projektu.
Finalnie zaakceptowano pomysły, z którymi przyszedł sam George R. R. Martin. Mowa o nadchodzącym "Rodzie smoka" i serialu opartym na serii opowiadań pisarza o "Dunku i Jaju" — czyli o rycerzu ser Duncanie Wysokim i jego giermku zwanym Jajem, który później zapisze się w annałach historii, jako Aegon V Targaryen. Sama historia rozgrywać się będzie 90 lat przed wydarzeniami z serialu "Gry o tron".