"Bardzo długa noc" może spodobać się fanom "Domu z papieru" — recenzja hiszpańskiego serialu Netfliksa
Małgorzata Major
10 lipca 2022, 17:10
"Bardzo długa noc" (Fot. Netflix)
"Bardzo długa noc", zapowiadana jako propozycja dla fanów "Domu z papieru", łączy w sobie elementy sensacji z wątkami psychologicznymi i tajemnicami szpitala psychiatrycznego.
"Bardzo długa noc", zapowiadana jako propozycja dla fanów "Domu z papieru", łączy w sobie elementy sensacji z wątkami psychologicznymi i tajemnicami szpitala psychiatrycznego.
Nowy hiszpański serial Netfliksa "Bardzo długa noc" to zaledwie sześć odcinków opowiadających historię jednej nocy, kiedy to teren więziennego zakładu psychiatrycznego Baruca został otoczony przez ludzi chcących odbić wyjątkowo niebezpiecznego więźnia. Rzecz dzieje się w czasie świąt Bożego Narodzenia i gdy wszyscy przygotowują się do świątecznej kolacji, dyrektor więzienia Hugo Roca musi w ostatniej chwili pojechać do pracy, żeby nadzorować transport osadzonego. Oczywiście wszystko się komplikuje, ponieważ więzień nie planuje oddać się w ręce wymiaru sprawiedliwości. Pomaga mu w tym grupa świetnie przeszkolonych ludzi gotowych zrobić wszystko, byle tylko go uwolnić.
Bardzo długa noc jest jak hiszpańska telenowela
Jeśli nie jesteście fanami seriali sensacyjnych, to będziecie raczej rozbawieni całym konceptem. Okazuje się bowiem, że w XXI wieku nadal znajdziemy więzienie połączone ze szpitalem psychiatrycznym. Jak mówią bohaterowie, "to ostatnie takie miejsce". Nie wiemy więc, czy mamy do czynienia z pacjentami, czy osadzonymi w zakładzie karnym. Skazani przebywają w celach, ale są też poddawani leczeniu i terapii, mają sporo swobody, w zależności od tego, jakich przestępstw się dopuścili. Wnętrze wygląda jak placówka penitencjarna rodem z XIX wieku (brudne cele wyposażone przestarzałym sprzętem), co podkreślają sami strażnicy, mówiąc, że niebawem to miejsce będzie zamknięte, właśnie z uwagi na brak odpowiednich zabezpieczeń i współczesnych standardów.
Akcja nabiera tempa już w pierwszym kwadransie, dzieje się sporo zwłaszcza że strażnicy i dyrektor więzienia Hugo Roca (Alberto Ammann, "Narcos: Meksyk") nie bardzo wiedzą, co robić, a zatem podejmują decyzje pod wpływem chwili. Niebezpieczni pacjenci, osadzeni wymagający szczególnego nadzoru i najbardziej nieporadni, wszyscy zostają pozostawieni sami sobie, więc chaos obejmuje kolejne piętra więzienia.
Bardzo długa noc, czyli piękni i dzielni ludzie vs. zło
Scenariusz już na pierwszy rzut oka pokazuje swoje słabe punkty. Bohaterowie są karykaturalni, ich cechy zbyt mocno uwypuklone. Mamy przyzwoitego i dzielnego dyrektora, który walczy z najeźdźcami, a równocześnie jest tak nieprofesjonalny, że do pracy w niebezpiecznym miejscu, jakim jest więzienie, zabiera dzieci (sic!). Pojawia się też więzienna lekarka Elisa Montero (Barbara Goenaga, "Nie ukryjesz się") – piękna i odważna, wygląda perfekcyjnie mimo całej nocy spędzonej w wyjątkowo stresujących okolicznościach. Mamy także więźnia z protezami nóg o wdzięcznym pseudonimie "Kuternoga", z przedziwnym sentymentem relacjonującego swoje trudne dzieciństwo (cieszył się, że nie musiał chodzić do szkoły, a zamiast tego towarzyszył ojcu podczas licznych napadów i egzekucji).
Wszystko to brzmi jak telenowela, ale nie możemy zapomnieć, że hiszpańskie produkcje bardzo chętnie i bez kompleksów nawiązują do swoich najpopularniejszych gatunków telewizyjnych. Pamiętacie zeszłoroczny serial Netfliksa, zatytułowany "Niewinny"? Produkcja na podstawie powieście Harlana Cobena także mocno eksploatowała strukturę telenoweli i dzięki temu serial wypadł świetnie na tle innych średniaków ekranizujących powieście tego autora. Podobnie jak cieszący się wielką popularnością hit zeszłego lata "Kto zabił Sarę?", który także śmiało sięgał po "telenowelowe" chwyty.
"Bardzo długa noc" dokładnie wie, co chce nam opowiedzieć. Z jednej strony trochę wątków o pacjentach, co przypomina w retrospekcjach "Orange is The New Black". Jednak "Orange is The New Black" zdecydowanie bardziej pogłębiało historie swoich bohaterek, a ich przeszłość pomagała nam zrozumieć, dlaczego wylądowały w więzieniu. "Bardzo długa noc" jest w tym względzie mniej subtelna. Nie znajdziemy tu niuansów i drugiego dna. Z drugiej strony, serial pokazuje jak łatwo przekroczyć granicę strażnik/więzień i dokonać zamiany ról, ale nie spodziewajcie się analizy badań profesora Zimbardo (Stanfordzki Eksperyment Więzienny).
Bardzo długa noc – czy warto oglądać serial?
"Bardzo długa noc" to propozycja dla wielbicieli sensacji, dziania się, szybkiej akcji i dynamicznego pokonywania kolejnych przeszkód. Serial nie udaje, że chce opowiadać skomplikowane losy pacjentów, których choroby doprowadziły na skraj przepaści i wylądowali w więziennej placówce zapomnianej przez społeczeństwo. Otrzymujemy jednak sporo widoków na kontrasty społeczne: zamożni przedstawiciele klasy wyższej uwikłani w duże przekręty kontra ubodzy drobni przestępcy, pozostawieni sami sobie w celi więziennej.
Warto także przyjrzeć się wątkowi kryminalnemu. Główny sprawca zamieszania, czyli morderca Simón Lago (Luis Callejo, "Z zimnej strefy") mający spędzić w Baruce tylko jedną noc, to bohater o którym nie wiemy zbyt wiele. Domyślamy się, że zamordował co najmniej kilkanaście osób i jest wyjątkowo niebezpieczny, ale nie wiemy nic o związkach z ludźmi walczącymi o jego uwolnienie. Bohatera poznajemy w czasie tej nocy, gdy spędza czas pośród strażników i innych osadzonych.
To jeden z seriali do szybkiej konsumpcji, o którym raczej nie będziemy pamiętać w podsumowaniach całego roku. Kolejny netfliksowy średniak nadający się na letnie seanse, ale nie poświęcicie mu czasu, gdy w ofercie pojawi się większe zróżnicowanie. Jeżeli szukacie pogłębionej analizy relacji więziennych i historii ludzi uwięzionych, to nie ten adres. Jeżeli jednak lubicie wraz z bohaterami pokonywać kolejne przeszkody i kibicować im w dotarciu do mety, to "Bardzo długa noc" będzie odpowiednim wyborem.