"Family Guy" (11×01): Zdobyć Mount Everest
Mateusz Madejski
1 października 2012, 20:13
Peter i jego rodzina wracają na ekrany po raz jedenasty. W premierowym odcinku sezonu przenosimy się do Nepalu i dowiadujemy się, czym grozi słynna, bezwzględna amerykańska rywalizacja.
Peter i jego rodzina wracają na ekrany po raz jedenasty. W premierowym odcinku sezonu przenosimy się do Nepalu i dowiadujemy się, czym grozi słynna, bezwzględna amerykańska rywalizacja.
"Family Guy" przyzwyczaił nas do złośliwych żartów opakowanych w średnio sensowne fabuły. I odcinek "Into Fat Air" nie jest odstępstwem od tego schematu. Louis spotyka swojego dawnego chłopaka, a ten z kolei zaprasza całą rodzinę Griffinów na kolację.
Jak można się łatwo domyślić – spotkanie nie kończy się zbyt dobrze. Tym bardziej, że były chłopak Louis radzi sobie w życiu znacznie lepiej niż jej mąż, Peter. Jest przy tym klasycznym snobem; lubi podkreślać, że ma pieniądze, jeździ na egzotyczne wakacje i posyła dziecko do świetnej szkoły. Na dodatek zachowuje sztuczne dobre maniery i gratuluje Peterowi, że ma "prawdziwy zawód" w lokalnym browarze. Tego jest już dla Griffinów za dużo. Gdy dowiadują się, że rodzina byłego mężczyzny Louis zamierza się wspiąć na najwyższy szczyt świata, postanawiają zdobyć go pierwsi.
Czyli takie klasyczne wywyższanie się z jednej strony i zawiść z drugiej. Powiedzielibyśmy – typowe polskie piekiełko, ale jak widać to nie tylko nasza narodowa specjalność.
Czym się kończy rywalizacja, tego nie będę zdradzał. Zresztą, jak już wspominałem, w "Family Guyu" fabuła nie jest najważniejsza. To jedynie pretekst do skeczowych żartów, które potem robią karierę na YouTube. Tych w pierwszym odcinku sezonu jest całkiem sporo. Większość tradycyjnie nie jest zbyt poprawna politycznie. I chociaż ten odcinek z pewnością nie należy do najlepszych w serii, to dla wielbicieli rodziny z Rhode Island to oczywiście pozycja obowiązkowa.