"Homeland" (2×01): Powrót do przyszłości
Michał Kolanko
1 października 2012, 22:03
"Homeland" to jeden z najbardziej oczekiwanych powrotów tej jesieni, którego pozycję dodatkowo wzmocniła nagroda Emmy dla najlepszego serialu dramatycznego. Czy warto było czekać? Spoilery!
"Homeland" to jeden z najbardziej oczekiwanych powrotów tej jesieni, którego pozycję dodatkowo wzmocniła nagroda Emmy dla najlepszego serialu dramatycznego. Czy warto było czekać? Spoilery!
Przed "Homeland" niełatwe zadanie. Serial, który w (niemal) zgodnej opinii krytyków i widzów był jednym z najlepszych debiutów minionego sezonu, został na kilka dni przed premierą 2. serii obsypany deszczem nagród Emmy. "Homeland" stał się od momentu premiery kulturowym fenomenem, znacznie wykraczającym poza telewizję. Nawet prezydent Obama – co sam przyznał – zakradał się do Gabinetu Owalnego, by udawać, że pracuje, a w rzeczywistości oglądał perypetie Carrie i Brody'ego.
Przed premierą rok temu nie było żadnych oczekiwań wobec "Homeland". Teraz oczekiwania są gigantyczne. Co więcej, niektórzy uważają, że serial w finale 1. sezonu był bliski "dżampnięcia szarka". To wszystko powodowało, że zadanie stojące przed twórcami serialu było niełatwe. Czy im się to udało? Trudno powiedzieć. Pierwszy odcinek to zaledwie zawiązanie akcji, rozstawienie figur na nieco zmienionej szachownicy.
Jedno twórcom serialu udało się bez zarzutu: idealnie wstrzelili się z przedstawieniem fikcyjnych wydarzeń w klimat końca września 2012 roku. W "Homeland" irańskie instalacje nuklearne zostają zaatakowane przez Izrael – to scenariusz, o którym mówi się od miesięcy. Na całym świecie wybuchają gwałtowne antyamerykańskie protesty przed ambasadami USA. Obrazki z fikcyjnych demonstracji przypominają do złudzenia te prawdziwe, zaledwie sprzed kilku tygodni.
W tej sytuacji Saul (Mandy Patinkin) odbiera w Bejrucie informację od dawno "uśpionej" informatorki, że odwetowy atak terrorystów na USA jest nieunikniony. Problem polega na tym, że informatorkę zwerbowała przed laty Carrie (Claire Danes) i kobiety tylko z nią chce rozmawiać. W tej sytuacji Estes (David Harewood) nie ma innego wyjścia, jak tylko poprosić byłą agentkę o pomoc. Ta zmienia kolor włosów i leci do Bejrutu, w ostatnią (jedyną?) misją jako wsparcie dla Saula.
Tymczasem Brody (Damian Lewis) – już kongresmen Brody – dostaje propozycję nie do odrzucenia. Wiceprezydent Walden, który prowadzi swoją własną prezydencką kampanię wyborczą chce, by Brody znalazł się na liście ludzi do rozważania na kandydata na wiceprezydenta. Jednocześnie kongresmen dostaje zlecenie – zdobycie tajnych informacji CIA – od Abu Nazira. Tymczasem Jessica (Morena Baccarin) dowiaduje się przypadkowo, że przeszedł na islam, co na pewno nie pozostanie bez konsekwencji. Napięcia w rodzinie na tle brutalnej kampanii wyborczej, w której media zwracają uwagę na każdy szczegół – to będzie fascynujące. Tak przedstawia się układanka na początku drugiego sezonu.
Czy to wszystko wystarczy, by wrócić do magii z pierwszego sezonu? Na pewno jest to przemyślana układanka, która daje możliwości ponownego zderzenia ze sobą Carrie i Brody'ego. To właśnie ich relacja była osią pierwszego sezonu. Bez tego "Homeland" jest tylko bardzo sprawnie zrealizowanym serialem szpiegowskim i dramatem psychologicznym.
Dlatego po pierwszym odcinku bardzo trudno stwierdzić, czy sezon drugi będzie tak wielkim sukcesem jak pierwszy. Teoretycznie, podstawy ku temu są, mimo że sposób, w jaki Carrie wraca do gry, jest lekko naciągany. Ale pierwszy odcinek pokazuje tylko pewne ścieżki. Jest to już teraz wciągająca historia, pełna emocji i napięcia, osadzona w przerażająco realistycznej przyszłości – w której Izrael atakuje Iran. Ale czy będzie tak samo dobra jak historia destruktywnej relacji dwojga ludzi opowiedziana w sezonie pierwszym?
W tym momencie bardzo trudno to ocenić. Czy pierwszy odcinek wciska w fotel od razu? Nie. Ale jest zapowiedzią kolejnego, być może bardziej fascynującego od pierwszego sezonu. Pytanie tylko, czy twórcom uda się uniknąć pułapki "24" w którym kolejne wydarzenia były coraz mniej wiarygodne. Ale na odpowiedź przyjdzie nam jeszcze poczekać.