"Modern Family" (4×01): W oczekiwaniu na dziecko
Marcela Szych
1 października 2012, 16:34
W kilka dni po zdobyciu Emmy w kategorii najlepszy serial komediowy, "Modern Family" miało premierę 4. sezonu. Czy serial utrzyma poziom?
W kilka dni po zdobyciu Emmy w kategorii najlepszy serial komediowy, "Modern Family" miało premierę 4. sezonu. Czy serial utrzyma poziom?
Uważam "Modern Family" za jeden z najfajniejszych (spośród obecnie dostępnych) seriali komediowych. Po dobrym odcinku finałowym 3. sezonu, z niecierpliwością czekałam na wrześniowy powrót. Moje oczekiwania nie zostały jednak należycie zaspokojone, "Bringing Up Baby" okazało się odcinkiem z kategorii "takie sobie".
Akcja odcinka rozpoczyna się w dzień po wydarzeniach z finału 3. sezonu. Entuzjazm Glorii wobec jej własnej ciąży maleje minuty na minutę, jako że zbliża się moment, gdy musi powiadomić o tym męża. Jay obchodzi właśnie okrągłe, 65. urodziny i jak można się spodziewać, chciałby ten dzień spędzić możliwie najspokojniej. Nie jest zaskoczeniem, że wcale mu się to nie uda, nie gdy ma za zięcia Phila Dunphy'ego.
Ciąża Glorii na każdym wywiera spore wrażenie – Manny (podjudzony przez Luke'a) obawia się, że czeka go rodzinne wykluczenie. Claire jest zachwycona wizją grubiutkiej, ciężarnej Glorii, a Cam i Mitchell wydają się być pozytywnie nastawieni do nowych okoliczności, mimo, że sami muszą radzić sobie z nieudaną adopcją. Jednak radosną nowinę najbardziej entuzjastycznie przyjmuje Jay, 65 -latek, który otwiera właśnie nowy rozdział w swoim życiu.
Bardzo fajnym chwytem okazał się flashforward zastosowany pod koniec odcinka. Gloria ma już całkiem spory brzuszek, Phil zapuścił brodę, Dylan mieszka z Dunphymi, a Cam i Mitchell adoptowali… kociaka. Cały zabieg został podkreślony odmiennym prowadzeniem kamery. Wiemy więc, że nowy członek rodziny familii Pritchettów pojawi się na świecie już wkrótce, pewnie w połowie sezonu.
Trudno narzekać na serial, gdy naprawdę się go lubi. Jednak podczas "Bringing Up Baby" niełatwo było śmiać się do rozpuku, a niektóre gagi (jak np. Jay dwukrotnie wpadający do wody) nie wywołały we mnie nawet cienia uśmiechu. Poza tym żarty było mocno przewidywalne. Mimo to, jestem spokojna co do kolejnych odcinków "Modern Family". Początki sezonów, wprowadzając w nowy układ zdarzeń nie zawsze są najśmieszniejsze. "Modern Family" ma swoje słabsze i silniejsze odcinki, myślę, że będzie tylko lepiej.
Dziecko Jay i Glorii pociągnie za sobą nowe układy rodzinne, większe i mniejsze problemy a może nawet całkiem nowe postacie? Powiew świeżości na pewno nie zaszkodzi.