"Chloe" to opowieść o obsesji, śmierci i całkowitym braku moralności — recenzja serialowego thrillera BBC
Agata Jarzębowska
26 czerwca 2022, 13:02
"Chloe" (Fot. BBC One)
"Chloe" to psychologiczny thriller BBC, w którym antypatyczna Erin Doherty przybiera fałszywą tożsamość, by rozwiązać nieoczekiwaną śmierć swojej przyjaciółki z dzieciństwa.
"Chloe" to psychologiczny thriller BBC, w którym antypatyczna Erin Doherty przybiera fałszywą tożsamość, by rozwiązać nieoczekiwaną śmierć swojej przyjaciółki z dzieciństwa.
Na Amazon Prime Video znajdziecie od piątku brytyjski serial "Chloe". Sześcioodcinkowa produkcja BBC to historia o tajemniczej śmierci i próbie odpowiedzi na pytanie, co właściwie się stało. Reżyserka i scenarzystka Alice Seabright ("Sex Education") wzięła ten znany z popkultury wątek i spróbowała zrobić z nim coś nowego i świeżego, dając nam główną bohaterkę, która sama nie jest wolna od niepokojących wad i przywar.
Chloe — o czym jest brytyjski serial z Erin Doherty?
Becky Green (Erin Doherty, "The Crown") owładnięta jest bowiem obsesją, która kręci się wokół jej przyjaciółki z dzieciństwa, tytułowej Chloe (Poppy Gilbert, "Leonardo"). Już w pierwszej scenie widzimy, jak Becky sprawdza konto Chloe na portalu udającym w serialu Instagram. Robi to przed snem, by powrócić do tej czynności przy śniadaniu. Kontakt dziewczyn urwał się, jak to z wieloma znajomościami w życiu bywa, ale Chloe — w przeciwieństwie do Becky — obraca się w zamożnym towarzystwie, ma bogatego męża i idealnych przyjaciół. Podczas gdy Becky jest zatrudniana przez agencję pracy tymczasowej, mieszka z matką chorującą na Alzheimera i zdecydowanie nie ma za wielu pieniędzy.
Pewnego dnia na "Instagramie" Chloe pojawia się cytat "To die by your side is such a heavenly way to die" ("Umrzeć u twojego boku to taki niebiański sposób śmierci") z piosenki "There Is A Light That Never Goes Out" zespołu The Smiths. A chwilę później Becky dowiaduje się, że Chloe popełniła samobójstwo. A w dodatku dwukrotnie dzwoniła do Becky — która nie odebrała nieznajomego numeru telefonu. Tym samym obsesja Becky natychmiast się powiększa. Nie tylko nie może zrozumieć, jak prowadząca idealne życie Chloe mogła popełnić samobójstwo, ale musi także dowiedzieć się, dlaczego po tylu latach postanowiła zadzwonić.
Chloe — gwiazda The Crown w thrillerze o obsesji
Alice Seabright postanowiła stworzyć Becky jako bohaterkę, której nie da się wierzyć i do której trudno jest mieć zaufanie. Dziewczyna tak bardzo chce mieć inne życie, że niemal hobbystycznie wprasza się na przyjęcia dla bogaczy — dzwoni do organizatorów, prosząc o wpisanie jej nazwiska na listę gości w imieniu znanych i wpływowych ludzi. I robi to na długo przed śmiercią Chloe. Za każdym razem podając fałszywe dane. W dodatku zdecydowanie cierpi na nadmiarową wyobraźnię — wydaje się jej, że wszyscy zamierają, by na nią spojrzeć, wyobraża sobie, jak ją obgadują, a podczas oglądania zdjęć Chloe dopowiada sobie, co jej była przyjaciółka robiła tuż przed i zaraz po zrobieniu fotografii.
Sprawia to, że trudno Becky polubić. Więc gdy stosuje bardzo podobne triki, by dowiedzieć się więcej o śmierci Chloe i podstępem wchodzi do jej towarzystwa podając się za "Sashę", niejako nawet kradnąc jej życie, trudno znaleźć w sobie choć nić zrozumienia dla tego, co robi. Gdy z każdym odcinkiem wychodziły na jaw kolejne tragiczne wydarzenia z przeszłości, gdy Becky wplątywała się w coraz bardziej niebezpieczne i niepokojące związki, trudno było mi jej żałować czy kibicować, by odniosła sukces w tym co robi.
I może właśnie w tym tkwi siła tego serialu. Nie daje nam bohaterki dobrej, dającej się lubić. Każe zadawać sobie pytanie, czy Becky jest faktycznie pozytywną postacią w tej historii. Historia poprowadzona jest bowiem tak, że nie da się łatwo przymknąć na to oka i udawać, że tak, bohaterka nie miała innego wyjścia. Jest to pewną sztuką w czasach, kiedy antybohaterowie zawładnęli sercami widzów i bez wahania im kibicujemy.
Chloe — czy warto obejrzeć brytyjski serial od BBC?
Tym bardziej że Becky nawiązuje bardzo silną więź z przyjaciółką Chloe, Livią (Pippa Bennett-Warner, "Rozpustnice"), czy były mężem Chloe, Elliotem (Billy Howle, "Bestia musi umrzeć"). Becky podchodzi ich w bardzo przebiegły sposób, niech za doskonały przykład posłuży przebicie opon w samochodzie Livii.
Serial pogrywa sobie z nami także w finale. Nie ma bowiem wielkiego wyznania podejrzanego, ujawnienia wszystkich kart. Dostajemy odpowiedź, która w najlepszym ujęciu brzmi "najprawdopodobniej stało się to". I choć z jednej strony, wydaje się to wystarczające, z drugiej musimy pamiętać, że Becky nie jest do końca wiarygodną narratorką tej historii, a sposób, w jaki wyciągnęła rozwiązanie na światło dzienne, także stawia wiele pytań o moralność jej postępowania.
I właśnie to sprawia, że warto obejrzeć ten serial. Bo bierze znane i wyświechtane w popkulturze wątki, ale wrzuca w nie bohaterów, którym ciężko zaufać, którym nie chcemy dać odkupienia podczas oglądania napisów końcowych. Dostajemy postacie tak bardzo ludzkie, zagubione, samolubne, że nie chcemy spędzać z nimi czasu. A równocześnie jest w tym coś pociągającego i fascynującego.