"Uśmiechnięci przyjaciele" to coś dla fanów "Ricka i Morty'ego" — recenzja serialu dostępnego na HBO Max
Nikodem Pankowiak
22 czerwca 2022, 16:03
"Uśmiechnięci przyjaciele" (Fot. Adult Swim)
Jeśli wyczekujecie kolejnych odcinków "Ricka i Morty'ego", na HBO Max pojawiło się coś dla was. "Uśmiechnięci przyjaciele" powinni zapełnić pustkę między sezonami waszej ulubionej animacji.
Jeśli wyczekujecie kolejnych odcinków "Ricka i Morty'ego", na HBO Max pojawiło się coś dla was. "Uśmiechnięci przyjaciele" powinni zapełnić pustkę między sezonami waszej ulubionej animacji.
Co prawda "Uśmiechnięci przyjaciele" wypełnią tę pustkę tylko na niecałe półtorej godziny, ale to zawsze lepiej niż nic, prawda? 8-odcinkowy serial Adult Swim trafił właśnie na HBO Max, dzięki czemu jest szansa, że polscy widzowie sięgną po kolejną dorosłą animację stacji, która dała światu "Ricka i Morty'ego". Szansa, by "Uśmiechnięci przyjaciele" odnieśli podobny sukces jest raczej niewielka, ale wciąż może to być serial, który zachwyci wąską grupkę widzów.
Uśmiechnięci przyjaciele — o czym jest serial?
Fabuła "Uśmiechniętych przyjaciół" kręci się wokół Pima i Charliego (głosów udzielają im Michael Cusack i Zach Hadel, twórcy serialu), dwóch pracowników czegoś na kształt organizacji charytatywnej, której celem jest niesie pomocy osobom/stworzeniom znajdującym się w życiowym dołku. Jednak przy bliższym poznaniu zgłaszających się po pomoc zwykle okazuje się, że przywrócenie im radości z życia będzie wyjątkowo trudnym zadaniem.
Bardzo krótkie, bo zaledwie 11-minutowe odcinki to za każdym razem inna historia, powiązania między nimi są zwykle znikome, więc tak naprawdę nie ma znaczenia, czy oglądamy serial od pierwszego odcinka. No, nie zaczynajcie może od razu od finału, to nie jest najlepszy pomysł. Bardzo luźne związki między poszczególnymi odcinkami dają twórcom serialu jeszcze więcej możliwości do kreatywnego wyżycia się i popuszczenia wodzy fantazji. I trzeba przyznać, że z tej możliwości czerpią oni pełnymi garściami.
"Uśmiechnięci przyjaciele" to przede wszystkim animacja 2D — i to taka, w której miłośnicy pięknych obrazów nie mają czego szukać — ale oprócz tego znajdziemy w niej elementy animacji poklaktowej, 3D, a nawet produkcji aktorskich. Wszystko zmieszane w sposób, który jasno sugeruje — twórcy serialu mieli w czasie produkcji ogromną frajdę i gdy chcieli coś zrobić, to po prostu to robili, bez zastanawiania się, jak na ich szaloną wizję zareagują widzowie.
Uśmiechnięci przyjaciele to serial pełen absurdu
Ja zareagowałem bardzo dobrze i zajęło mi dosłownie chwilę, by "kupić" styl "Uśmiechniętych przyjaciół". Mam wrażenie, że choć udziwnień w tym serialu nie brakuje, to duet Hadel i Cusack zawsze dobrze widział, kiedy wcisnąć hamulec, aby mimo wszystko nie przytłoczyć widza. Czyli jest szaleństwo i absurd, ale w granicach rozsądku. Na pewno "Uśmiechnięci przyjaciele" są serialem, w którym próg wejścia dla przeciętnego widza znajduje się wyżej niż w "Ricku i Mortym" czy innych popularnych produkcjach animowanych, ale wciąż jest to produkcja przystępna.
Błędem byłoby jedynie traktowanie jej jako takiej ciekawostki czy produkcji, której odcinki można oglądać w biegu — w końcu trwają tylko 11 minut. W ten sposób łatwo byłoby zrobić serialowi krzywdę. Tu pod płaszczykiem szaleństwa twórcy — zupełnie jak w "Ricku i Mortym" — próbują przemycić ważniejsze tematy, choćby te dotyczące zdrowia psychicznego czy walki z depresją. I zwykle wychodzi im to naprawdę dobrze, nie można odnieść wrażenia, że ten temat jest przez nich trywializowany.
Pim i Charlie w trakcie swojej misji, by przynosić szczęście nieszczęśliwym osobom, trafiają na naprawdę szeroki wachlarz postaci. Jest mężczyzna dosłownie trzymający pistolet przy swojej głowie i w każdej chwili gotowy do popełnienia samobójstwa, jest uzależniony od narkotyków telewizyjny gwiazdor, który sabotuje swoją karierę (pozdrowienia dla Charliego Sheena!), jest cierpiący po rozstaniu nerd. To oczywiście tylko wycinek barwnego, choć w sumie bardzo smutnego korowodu, który przetacza się przez "Uśmiechniętych przyjaciół".
Uśmiechnięci przyjaciele — czy warto oglądać serial?
To serial, który głośno krzyczy, że wszyscy możemy być nieszczęśliwi, nawet (a może zwłaszcza) ludzie, których zadaniem jest przynoszenie radości innym. Ten pesymistyczny wydźwięk serialu przebija się przez całą tę absurdalną otoczkę, jaką zafundowali nam jego twórcy. Hadel i Cusack postawili na ogromny kontrast między formą a treścią, ale trzeba przyznać, że zrobili to w sposób wyjątkowo udany.
Na zasadzie kontrastu stworzono także głównych bohaterów. Pim jest pełen entuzjazmu i wiary, że człowiek jest zdolny do wszystkiego, jeśli tylko chce (zdarzy mu się boleśnie przekonać, że nie zawsze jest to prawda), z kolei Charlie wręcz przeciwnie, pełen jest cynizmu, ale też zdroworozsądkowego podejścia do życia i wie, że szczęścia nie da się osiągnąć w chwilę. Panowie — jeśli tak można określić te postacie — doskonale się uzupełniają i tworzą naprawdę udany (tragi)komiczny duet.
Z jednej strony szkoda zatem, że przygoda z tym duetem kończy się tak szybko. Cały sezon można obejrzeć w jeden wieczór, ale z drugiej — wydaje się, że te krótkie odcinki są odpowiednią pigułką, dzięki której nie będziemy w stanie "Uśmiechniętych przyjaciół" przedawkować. A za jakiś czas do serialu Adult Swim będziemy mogli wrócić, bo ten już w lutym otrzymał zamówienie na 2. sezon. Wygląda zatem na to, że depresyjne szaleństwo tak szybko się nie skończy.