3. sezon "The Umbrella Academy" to coś więcej niż kolejna zakręcona historia o końcu świata — recenzja
Agata Jarzębowska
22 czerwca 2022, 08:03
"The Umbrella Academy" (Fot. Netflix)
3. sezon "The Umbrella Academy" dostarcza wszystkiego, za co pokochaliśmy ten serial, nie zapominając też o swoich bohaterach. To oni są ważniejsi od kolejnej apokalipsy.
3. sezon "The Umbrella Academy" dostarcza wszystkiego, za co pokochaliśmy ten serial, nie zapominając też o swoich bohaterach. To oni są ważniejsi od kolejnej apokalipsy.
Po dwóch udanych sezonach "The Umbrella Academy" słuszne było zastanawianie się, co jeszcze serial może zaoferować. W końcu walka z kolejną nieuchronną apokalipsą nie jest czymś, czego wcześniej nie widzieliśmy. A tak się składa, że w 3. sezonie serialu platformy Netflix (widzieliśmy wszystkie 10 odcinków przedpremierowo) nadchodząca apokalipsa jest zrzucona na jeszcze dalszy plan niż poprzednio, a serial całkowicie koncentruje się na bohaterach i relacjach pomiędzy nimi, by gdzieś przy okazji po raz kolejny uratować świat. Równocześnie znajduje nowy sposób, by w finale wywrócić do góry nogami znany porządek rzeczy.
Rodzeństwo Sparrow w The Umbrella Academy
Historia, w którą zostajemy wrzuceni, jest prosta — o ile zabawy z czasem w "The Umbrella Academy" można nazwać prostymi. Nasi bohaterowie lądują w alternatywnej rzeczywistości, w której Reginald Hargreeves (Colm Feore) wybiera na swoje dzieci zupełnie inną siódemkę — poza jednym, Benem (Justin H. Min). Początkowo może się wydawać, że The Sparrow Academy nie różnią się wiele od znanych nam bohaterów, ale dość szybko okazuje się, że różni ich absolutnie wszystko, nie tylko umiejętności samej walki.
The Sparrow Academy to dobrze działająca maszyneria, o której Reginald Hargreeves z dwóch poprzednich sezonów mógłby tylko pomarzyć. Rodzeństwo gra jako jedna drużyna i słucha się swojej Jedynki, Marcusa (Justin Cornwell, "I Am the Night"). Ale jak to w "The Umbrella Academy" bywa, to wszystko jest tylko ładną otoczką i szybko na jaw wychodzą brudy i problemy także i tego rodzeństwa — chociaż są zupełnie różne znanego nam od dysfunkcyjnego rodzeństwa.
I chociaż wszyscy nowi aktorzy z The Sparrow Academy stanęli na wysokości zadania, szczególna uwaga należy się Justinowi H. Minowi, którego praca była tutaj najtrudniejsza. Musiał bowiem wykreować całkowicie nowego bohatera, który jednocześnie będzie miał gdzieś przebłyski "starego Bena". Justin H. Min robi to śpiewająco. Nie mamy żadnych wątpliwości, że Ben z The Sparrow Academy to człowiek wychowany na innych zasadach, ale równocześnie gdy pod koniec sezonu dochodzi do większych interakcji między nim a Klausem (Robert Sheehan), bez problemu odgrzebuje na chwilę "naszego" Bena.
Równie ciekawi są pozostali bohaterowie, chociaż dla nich nie mamy aż tyle czasu i najlepiej z nich wszystkich poznajemy tylko dwie postacie: Sloane (Genesis Rodriguez, "The Fugitive") i Fei (Britne Oldford, "Hunters"), które są od siebie tak różne, jak tylko różne może być przyszywane rodzeństwo. Sloane to romantyczka, gotowa dla prawdziwej miłości poświęcić wszystko. Fei z kolei nakierowana jest na cel i sama ma niemałe ambicje wspinania się po szczeblach awansu w The Sparrow Academy.
The Umbrella Academy — 3. sezon i wątek Elliota Page'a
Jednak to, co najlepiej gra w 3. sezonie, to przemiana dotychczasowych bohaterów. Bo to, co mogło irytować 2. sezonie "The Umbrella Academy", to właśnie fakt, że nikt z nich za bardzo się rozwinął. Tym razem jednak jest całkowicie inaczej. Zacząć należy od Viktora (Elliot Page), którego wątek nie jest nigdzie chowany ani nikt magicznie nie przeskakuje nad tematem. Można powiedzieć wręcz, że to, co robi serial, to bardzo ładne i zgrabne pozwolenie Elliotowi Page'owi na postawienie kropki nad "i". "The Umbrella Academy" nie zamyka także tematu tranzycji płciowej jednym zdaniem — i choć z pewnością można by się pochylić nad nim bardziej, to nie można serialowi zarzucić ignorancji.
Bardzo ciekawą drogę przechodzi Allison (Emmy Raver-Lampman), przemieniająca się w osobę, która nie ma nic do stracenia. Staje się wyrachowana i okrutna, wręcz momentami trudno ją polubić, ale równocześnie, nietrudno ją zrozumieć. Skoncentrowana jest na sobie i swojej stracie, a rodzeństwo, które po prostu żyje dalej, doprowadza ją do szału. I do decyzji, których byśmy się po niej nie spodziewali. W końcu ciekawszy zrobił się także wątek Luthera (Tom Hopper), którego życie przestało się kręcić wokół Allison, ale równocześnie twórcy serialu, Steve Blackman i Jeremy Slater, zdają się nie mieć na niego lepszego pomysłu niż kolejny romans. Tym razem jednak decyzje Luthera mają konkretny wpływ na fabułę, co jest wyjątkowo miłą odmianą w jego przypadku.
Napisanie czegokolwiek, co dzieje się z Diego (David Castañeda), Lilą (Ritu Arya) i w jakiej roli pojawia się Javon Walton ("Euforia"), byłoby ogromnym spoilerem — nadmienię tylko, że jest to ciekawy i zabawny wątek, który wspaniale posuwa do przodu rozwój postaci. Podobnie jest w przypadku postaci Klausa, który w tym sezonie jednak nie jest już tylko ofiarą i rozczulającą kulą u nogi.
No i ostatni, ale nie mniej ważny, Numer Pięć (Aidan Gallagher). Numer Pięć zmienia się najmniej ze wszystkich — jak przystało na bohatera, który wszystko widział i przeżył. No prawie wszystko, bo choć mogłoby się wydawać, że Numer Pięć nie musi poszukiwać, kim naprawdę jest, on też dokonuje w tym sezonie ciekawego odkrycia. Choć jak to przystało na tego bohatera, jego ewolucja przebiega na zupełnie innym — mniej dramatycznym emocjonalnie — poziomie. A Aidan Gallagher jak zawsze nie zawodzi i kradnie każdą scenę, nawet jeżeli tylko stoi z boku i przewraca oczami.
The Umbrella Academy nie zwalnia w 3. sezonie
"The Umbrella Academy" zdecydowanie nie zwalnia i nie obniża poziomu, wręcz przeciwnie. Pokazuje, że z formatu "musimy uratować świat" da się jeszcze wiele wycisnąć. Szczególnie gdy bohaterowie są coraz bardziej zmęczeni koniecznością zapobiegania kolejnej apokalipsy i zastanawiają się, czy naprawdę warto to robić.
Co więcej, finałowy odcinek 3. sezonu pozostawia nas w zupełnie innym porządku świata. Wyposażone w nadzwyczajne zdolności dorosłe dzieciaki z "The Umbrella Academy" będą musiały odnaleźć się w całkowicie nowej dla siebie rzeczywistości, która może okazać się dużo trudniejsza niż kolejna apokalipsa. Co sprawia, że na kontynuację czekać będziemy z niecierpliwością.