"The Neighbors" (1×01): Kosmiczna porażka
Nikodem Pankowiak
27 września 2012, 20:01
Szczerze współczuję szefom ABC. Muszą ich strasznie boleć kolana, w końcu to nie pierwszy raz, gdy sobie w nie strzelają. Tym razem wpakowali cały magazynek.
Szczerze współczuję szefom ABC. Muszą ich strasznie boleć kolana, w końcu to nie pierwszy raz, gdy sobie w nie strzelają. Tym razem wpakowali cały magazynek.
Ostatnim serialem o pokojowym współżyciu obcych i ludzi był, o ile mnie pamięć nie myli, "Alf". Minęły 22 lata od jego zakończenia, świat, również świat seriali, ruszył do przodu. I wydaje się, że tylko szefowie ABC utknęli w latach 80. Ostrzegam, ta recenzja będzie zawierała w sobie wiele pokładów jadu i złości. Trudno mi tak po prostu zaakceptować fakt, że ktoś próbuje wcisnąć widzom taką szmirę. Ba, jak widać widzowie z chęcią dają na to przyzwolenie, o czym mogą świadczyć wyniki oglądalności. Świat się kończy.
Krótko o fabule. Rodzina Weaverów wynajmuje dom na przedmieściach New Jersey. Okolica wydaje się bardzo przyjemna, ale dobre wrażenie szybko mija. Okazuje się, że wszyscy sąsiedzi to ekscentrycy, którzy przybyli nie z Kanady czy Meksyku, a z innej planety. Ludzka rodzinka dość szybko dowiaduje się o tym szokującym fakcie i robi to, co zrobiłaby zdecydowana większość ludzi na ich miejscu. Przechodzi nad tym do porządku dziennego. Myślicie, że to może być materiał na dobry serial? Nie? Macie rację!
Gdyby chociaż podłożono odgłosy z taśmy, wiedziałbym, w jakich momentach należy się zaśmiać czy przynajmniej spróbować to zrobić (szczery śmiech w przypadku "The Neighbors" jest raczej niemożliwy). Niestety, ale miałem do czynienia z komedią, przy której nie poruszyły mi się nawet kąciki ust. Jeśli ktoś uważa za zabawne, że kosmici płaczą uszami, czyszczą swoje latające spodki na ulicy, wielbią wózki golfowe i hodują lamy, proszę bardzo, niech się śmieje. Właściwie to nawet trochę zazdroszczę takiej osobie, oglądanie tego badziewia mogłoby być wtedy dla mnie dużo łatwiejsze, a twórcy uniknęliby zetknięcia się z wiadrem pomyj.
Trzeba jednak przyznać twórcom, że dokonali nie lada sztuki – nie udało im się w tym serialu kompletnie nic. Gagi (w tym wypadku to określenie na wyrost) nie śmieszą, scenariusz praktycznie nie istnieje, a na dodatek popełniono ogromny błąd przy planowaniu budżetu serialu, bo w głównych rolach należało obsadzić kołki drewna – efekt ten sam, koszty o wiele mniejsze. Ja rozumiem, że kosmici mieli odróżniać się swoim zachowaniem od ludzi już na pierwszy rzut, ale na Boga, dlaczego ktoś zdecydował, że najlepszą ku temu metodą będzie drewniane aktorstwo?
A skoro już jesteśmy przy kosmitach. W 2002 roku uciekają oni ze swojej planety z powodu ocieplenia klimatu (o, ironio), i oczywiście przybywają do jedynego państwa znanego przybyszom z innych planet, czyli USA. OK, to może nie jest dobry powód do czepiania się, bo skoro serial jest amerykański, wiadomo, że akcja musi dziać się w Stanach. Biedni obcy przez 10 lat czekają na dalsze instrukcje ze swojej planety, a urządzenie służące do kontaktu powoli traci resztki baterii. Zastanawiam się tylko, po kiego czorta potrzebne im jeszcze jakieś instrukcje? Uciekli, jak chcieli, przybyli, gdzie chcieli. Co jeszcze muszą zrobić? Z litości nie będę rozwodził się nad scenami, gdzie możemy zobaczyć płacz uszami czy telepatyczny seks. Sami oceńcie, czy same nazwy tych czynności przekonują was do tego, by stracić cenne 20 minut swojego życia.
Szlag mnie trafia, gdy produkcje takie, jak "Parks and Recreation" praktycznie od początku istnienia są zagrożone anulowaniem, podczas gdy największa szmira od czasów "Work It" (naprawdę, nie sądziłem, że ktoś dorówna temu "dziełu") na starcie zbiera przed telewizorami prawie 10 milionów widzów. Być może większość z nich czeka na następne w ramówce "Modern Family", dlatego głęboko wierzę w to, że za tydzień nie popełnią już tego samego błędu i zrozumieją, że oczekiwanie mogą sobie umilić, zamiast uprzykrzać. Jeśli jednak, nie daj boże, ludzie są tak głupi, że będą oglądać "The Neighbors" nadal, chętnie zamienię się z kosmitami z tego serialu i wyemigruję na ich planetę.