"Gentleman Jack" jak zwykle osiąga cele w niesprzyjających warunkach – recenzja finału 2. sezonu
Kamila Czaja
15 czerwca 2022, 13:33
"Gentleman Jack" (Fot. BBC/HBO)
Finał 2. sezonu "Gentleman Jack" sprawnie rozwiązuje konflikty narastające w poprzednich odcinkach, ale też nie udaje nagle, że oglądamy historię miłości bez skazy. Spoilery!
Finał 2. sezonu "Gentleman Jack" sprawnie rozwiązuje konflikty narastające w poprzednich odcinkach, ale też nie udaje nagle, że oglądamy historię miłości bez skazy. Spoilery!
Oglądając "Gentleman Jack" na bieżąco, często zgadzałam się z Martą, która w przedpremierowej recenzji siedmiu z ośmiu odcinków 2. sezonu wskazywała, że to nadal świetny przykład "nowoczesnego dramatu kostiumowego". W podobnych miejscach widziałabym zalety kontynuacji historii Anne Lister (Suranne Jones), przede wszystkim dotyczące jej związku z Ann Walker (Sophie Rundle), a także punkty, w których serial Sally Wainwright wypada słabiej.
Oczywiście najciekawsza jest sama Lister, grana przez Jones tak, że zawłaszcza uwagę w każdym kadrze, który ją obejmuje. 2. sezon tę przełamującą konwenanse postać dodatkowo skomplikował, więc należy mu się za to uznanie. Zresztą nabrała wyrazistości i Ann, rozumiejąca już więcej, niż kiedy odważnie, chociaż dość naiwnie rzucała się w ten romans. "Gentleman Jack" mimo błyskotliwych dialogów i pary będącej nadal razem częściej sięga po melodramat niż po komedią romantyczną, co sprzyja pogłębieniu iluś problemów w relacji głównego duetu.
Gentleman Jack – 2. sezon to miłość i trochę nudy
Można żałować, że w 2. sezonie poświęciliśmy czas nie tylko dawnej miłości Anne, Marianie Lawton (Lydia Leonard), nie tylko proporcjom między dbaniem o młodszą żonę a manipulowaniem nią, nie tylko pytaniu o miłość i pragmatyzm w wydaniu Lister, gdy decyduje się na ustatkowanie, na ile w tej sytuacji to możliwe, w rodzinnej posiadłości z bogatą, niedoświadczoną, żyjącą wcześniej pod kloszem i pod cudze dyktando panną Walker. Musieliśmy też wysłuchać długich wywodów Washingtona (Joe Armstrong) o zawiłościach majątku, z jakiegoś powodu wracać do wątku rodziny rzucającej niewygodnych członków klanu świniom na pożarcie i towarzyszyć niezliczonym debatom o kopalnianych szybach.
Teoretycznie nawet rozumiem zamysł twórców. Pokazanie, że Anne Lister była nie tylko charyzmatyczną uwodzicielką kolejnych panien i mężatek, ale też (w latach 30. XIX wieku!) zyskującą szacunek "bizneswoman", inwestującą w surowce i transport, budującą hotel, na dodatek osobą mającą cos do powiedzenia na politycznych wiecach, stale troszczącą się o dziedzictwo, jakie po sobie zostawi, i o zobowiązania wobec historii rodu, oddaje sprawiedliwość bohaterce.
Problem w tym, że trudno się w te wątki prawdziwie wciągnąć. Zdecydowanie wolę kameralne, prywatne komplikowanie pełnego sprzeczności portretu tytułowej bohaterki, gdy konserwatyzm z reguły postępowej Anne ujawnia się w sprzeciwie wobec mezaliansu siostry, Marian (Gemma Whelan), niż w przemowach o wyższości torysów nad resztą świata. A i sam wątek brutalności klasowej rewolucji mógłby być ciekawy, gdyby wypadał tu mniej sztampowo. Cieszy mnie więc, że finał sezonu 2. poza uroczystością wmurowania kamienia węgielnego pod Northgate Hotel skupił się przede wszystkim na miłosnych i rodzinnych historiach.
Gentleman Jack w finale 2. sezonu pokonuje wroga
Oczywiście nadal ważną rolę odgrywają prozaiczne kwestie podziału majątku między Ann i jej siostrę, Elizabeth (Katherine Kelly), a właściwie między Ann a męża siostry, kapitana Sutherlanda (Derek Riddell), który część należącą do żony sobie zagwarantował. Jednak cały ten konflikt dobrze łączy się z pytaniem o naturę – czy, jak powie szwagier, "nienaturalność" – związku dwóch kobiet mieszkających razem w Shibden. Z kolei sugestie, że Lister wykorzystuje Ann do swoich celów, są wobec ryzykownych inwestycji i dyktowanych listów na tyle przekonujące, że sama Walker zaczyna wątpić w swoje śmiałe romantyczne decyzje.
Jeśli ktoś liczył na sielankowy finał, to poza ostatnią sceną, też przecież słodko-gorzką, mógł się podczas ostatniego odcinka denerwować. Jeżeli natomiast ktoś cieszy się, kiedy motywacje bohaterów nie są czarno-białe i w pełni uchwytne nawet dla nich samych, może "It's Not Illegal" docenić za emocjonalną huśtawkę, wiarygodną, bo sprawnie przygotowaną przez cały sezon.
Wyprawa do Londynu to dla Ann ostateczny dowód, że partnerka traktuje ją podobnie jak wcześniej rodzina – jako pozbawione osobowości, schowane przed światem źródło pieniędzy. Mocna scena w powozie, gdy młodsza z kobiet pokazuje, że rozumie więcej, niż Lister sądziła, to doskonały wybuch kumulujących się od jakieś czasu frustracji. I gdyby nie moment słabości Anne przy rzeźbie zmarłego dziecka, przyznanie się do rozterek i tego, jak doskwiera jej fakt, że nie może dać młodszej kobiecie wielu rzeczy, które w związkach damsko-męskich byłyby oczywistością, zerwanie mogłoby się okazać trwałe. A i tak pozostajemy długo w zawieszeniu, gdy panna Walker ostateczne decyzje o wspólnej przyszłości odwleka, chcąc najpierw wygrać z Sutherlandem.
Ann zyskuje swój głos, nie tylko podczas wygłaszania mowy na budowie hotelu. Udowadnia, że naprawdę nie potrzebuje ciągłej ochrony. Jednak poza sprytem Lister (odwiedziny pana Greya – tyle że nie prawnika, a architekta krajobrazu) sytuację dotyczącą podziału majątku i oskarżeń Sutherlanda ratuje inna uciszana wiecznie kobieta – Elizabeth, która ujawnia kłamstwa męża. To jednak kazało mi zostać po odcinku z pytaniem: jaki czeka ją teraz los, gdy Anne i Ann spokojnie jadą do wspólnego domu? A skoro już o tym mowa: jaki los czeka Marian, która przez plotki o siostrze straciła nadzieję na założenie własnej rodziny i chce się wraz z ojcem wynieść z Shibden?
Na szczęście przy trudnych tematach "Gentleman Jack" potrafi być serialem dowcipnym. Już wcześniej w tym sezonie, nawet gdy miałam dość niektórych wątków, wyjątkowy styl dialogów Sally Wainwright przypomniał mi, czemu tak lubię jej produkcje. A to "casting na służącego", a to reakcja Lister na przemowy odpowiedzialnego za kopalnię Holta (George Costigan), gdy na litanię, traktowanych jako wszystkim znane, lokalnych plotek "z niższych sfer" Lister komicznie spytała, skąd niby ona miałaby to wiedzieć. I oczywiście zabawne nieraz burzenie "czwartej ściany", gdy widz poznaje prawdziwe opinie bohaterki na dany temat. W samym finale z humorystycznych akcentów mamy choćby relację Lister z boju z kucykiem czy podnoszenie Sutherlanda z podłogi w nieco slapstickowej próbie sił.
Gentleman Jack i dwa sezony o kobiecie niezwykłej
Nie da się ukryć, że stawki 2. sezonu są inne niż tego sprzed trzech lat. To już nie pytanie, czy Anne Lister zdobędzie ukochaną, a kwestia tego, czy ten związek ma sens wobec ostracyzmu, różnicy doświadczeń, niezałatwionych spraw z Marianą, finansowych uwarunkowań. Ponownie jednak zjednoczenie przeciwko zagrożeniu ze strony rodzinny Ann (a trzeba przyznać, że Sutherland to interesujący przeciwnik, sprytny i nieprzewidywalny) umacnia nieformalne małżeństwo, które trwa i może od teraz funkcjonować będzie z nieco bardziej partnerskim układem sił.
Finałowa scena gasi konflikt, ale chyba nie należy uznać ani sukcesu w kwestii majątku, ani ostatecznego pogodzenia się pary za standardowe szczęśliwe zakończenie. Lister wprost przyznaje, że "to nigdy nie będzie proste", a w "Gentleman Jack" ta trudność to nie frazes, a realność czekająca na niekonwencjonalne bohaterki. Realność wyboista nie tylko dlatego, że świat nie chce widzieć Anne i Ann razem, ale i dlatego, że między samymi partnerkami zdarzają się pęknięcia i (czasem uzasadnione) wątpliwości.
Czy zobaczymy te dalsze kryzysy na ekranie, gdy twórcy sięgną po kolejne pamiętnikowe zapiski Anne Lister? Jeszcze nic nie obiecano, ale gdyby z jakiegoś powodu kontynuacja nie nastąpiła, to zadowolę się spokojnie dotychczasowymi dwoma sezonami. Doceniając, że dały nam bohaterkę inną niż wszystkie, na dodatek na tle epoki niesprzyjającej takiej inności.