"Cała prawda o Pam" to mrożąca krew w żyłach historia, która wydarzyła się naprawdę — recenzja miniserialu
Małgorzata Major
25 kwietnia 2022, 17:02
"Cała prawda o Pam" (Fot. NBC)
"Cała prawda o Pam" to wstrząsający miniserial o morderstwie, które wydarzyło się w małym mieście w Missouri. Jak w głównej roli wypadła Renée Zellweger?
"Cała prawda o Pam" to wstrząsający miniserial o morderstwie, które wydarzyło się w małym mieście w Missouri. Jak w głównej roli wypadła Renée Zellweger?
Serial wyprodukowany przez NBC doczekał się w końcu polskiej premiery w telewizji FOX. Jeśli spodziewacie się kolejnej historii, o tym jak dobro triumfuje, to czeka was spore zaskoczenie. "Cała prawda o Pam" opowiada prawdziwe wydarzenia, które miały miejsce 27 grudnia 2011 w stanie Missouri. Russ Faria, mąż i ojciec, po pracy jedzie spotkać się w męskim gronie, żeby pograć w karty i planszówki. Gdy wieczorem wraca do domu, w salonie znajduje swoją żonę martwą i dzwoniąc na 911 mówi, że żona popełniła samobójstwo. Wszystko, co dzieje się dalej, jest tak nieprawdopodobne, że nie będę usiłowała tego w ogóle streszczać.
Cała prawda o Pam — żaden scenarzysta by tego nie wymyślił
Serial powstał na podstawie podcastu o tym samym tytule, który zrealizowali twórcy programu "Dateline" NBC. Jak widać, stacja od początku była zaangażowana w obserwowanie procesu i prowadzenie własnego śledztwa, co na późniejszym etapie miało istotne znaczenie. Podcast opowiadający historię Pameli Hupp i jej związku ze sprawą Betsy Farii relacjonuje całą historię, począwszy od grudnia 2011 roku. Warto dodać, że dziennikarz Chris Hayes był pierwszym, który podejrzliwie spoglądał na działania prokuratury i toczący się proces. Sami przekonacie się dlaczego.
Odchodząc jednak od przebiegu zdarzeń, trzeba powiedzieć że "Cała prawda o Pam" to serial telewizyjny w dawnym rozumieniu tego słowa, czyli w estetyce serialu codziennego, a te zwykle borykały się z deficytami budżetowymi. Widać tu i tam, że jedna z bohaterek nosi perukę i to nie dlatego, że ta postać nosiła ją w rzeczywistości, ale jest po prostu dość niedbale dobrana i słabo udaje prawdziwe włosy. Drugi i trzeci plan jest słabo obsadzony, można mieć zastrzeżenia do tego, jak ze swoich zadań aktorskich wywiązała się aktorka grająca matkę Betsy, czy odtwórczynie ról matki i siostry Russa.
Widać też wyraźnie, że grająca tytułową postać Renée Zellweger nosi w serialu fat suit, czyli nakładkę dodającą jej kilogramów. Obecnie uznawane jest to za dość kontrowersyjne rozwiązanie i rzeczywiście w serialu nie spełnia swojej roli. Bohaterka wygląda przez tę nakładkę jak postać z komediowego gagu, jakby grała w komedii slapstickowej, ośmiesza ją to. Nie wiem, czy cel był taki, żeby Pam upokorzyć, a jeśli nie, to wyszło to niefortunnie. Główna bohaterka, czyli Pam, to przyjaciółka ofiary. Znała ona zarówno Betsy, jej rodzinę, jak i męża. Pam oskarża o zbrodnię męża Betsy. Dalej cała historia toczy się lawinowo.
Cała prawda o Pam w gwiazdorskiej obsadzie
Pam w wykonaniu Renée Zellweger to postać jednoznacznie negatywna. Jako widzowie wiemy więcej i szybko orientujemy się, że oszukuje rodzinę Betsy i na pewno nie mówi całej prawdy o śmierci przyjaciółki. Jest manipulantką i cynicznie rozgrywa emocjami rodziny pogrążonej w żałobie. Zellweger wypada świetnie w tej roli, prawdopodobnie celowo przeszarżowanej. Mieści się to w estetyce serialu telewizyjnego. Wszyscy w serialu — policjanci, prokurator, sędzia, adwokaci — są nieco karykaturalni.
Mąż ofiary (Glenn Fleshler, "Barry") wydaje się postacią prawie że z kreskówki. Skrajnie naiwny, głupiutki, nieznający realiów społecznych, prawnych. Wszystko go dziwi, łącznie z faktem policyjnego śledztwa. Domyślam się, że to celowy zabieg twórców (showrunnerką jest Jenny Klein z ekipy "Wiedźmina"), dla których taka szarża była przemyślana od początku do końca. W serialu pojawia się także narrator, ironicznie komentujący wydarzenia.
Życie w małym mieście, drobne uszczypliwości między sąsiadkami, nieudolni śledczy, zażyłe relacje między prokurator prowadzącą sprawę a policjantami i sędzią, która nadzoruje pracę ławy przysięgłych, to wszystko powoduje zawrót głowy u widza. Gdy uświadomimy sobie, że takie sytuacje jak śledztwo w sprawie śmierci Betsy Farii to nie jest wyjątek, ale norma w małych społecznościach, trudno nie utracić wiary w jakikolwiek system sprawiedliwości.
Cała prawda o Pam — scenariusz vs. rzeczywistość
Sześć odcinków serialu odzwierciedla treść podcastów, dlatego można odnieść wrażenie mocno reportażowego stylu opowieści i pewnej stronniczości. Nie chcę wcielać się w rolę adwokata diabła, ale prokurator Leah Askey, która w sądzie występowała w roli oskarżyciela, twierdziła w mediach, że twórcy serialu nie zwrócili się do niej o komentarz. Sugeruje tym samym, że nie miała okazji, żeby przedstawić swój punkt widzenia.
Biorąc jednak pod uwagę jej wcześniejszą działalność, trudno się dziwić, że nikt nie miał ochoty poznawać jej kolejnych rewelacji. Była prokurator twierdzi, że w serialu nie zostały przedstawione wszystkie zdarzenia i że jej postać to nie jest w 100% ona. Podkreśla, że rozmawiała z producentami jedynie przez Zoom, ale wszystkie przedstawione w serialu opinie pochodzą od strony przeciwnej. Dziwiła się, że Judy Greer ("Married"), aktorka grająca jej rolę, nie chciała się z nią spotkać.
Cała prawda o Pam — kogo zainteresuje serial?
"Cała prawda o Pam" to serial dla widzów zainteresowanych true crime, zwłaszcza tych, którzy znają szczegóły śledztwa. Paradoksalnie, osoby, które znają przebieg tej zbrodni, mają szanse lepiej poznać pierwotny tok postępowania, zwrócić uwagę na błędy, zrozumieć piętrzące się nieporozumienia. Dla osób, które nie wiedzą, jak funkcjonuje amerykański wymiar sprawiedliwości, może być to zbyt absurdalne i niewiarygodne.
Serial leży na barkach Renée Zellweger i trzeba przyznać, że aktorka świetnie odnalazła się w roli kobiety w średnim wieku, która wcale nie jest tak uprzejma i pomocna, na jaką stara się wypaść. Ciekawa jest jej mimika i gesty (sięganie po telefon z klapką, picie przez słomkę, noszenie torebki, wsiadanie do auta). Podkreślę jednak jeszcze raz, że fat suit to ograniczenie dla aktora, które powoduje efekt karykatury.
Pam w wydaniu Zellweger przypomina nieco, inną postać z serialu true crime. Mam na myśli Dee Dee Blanchard w wydaniu Patricii Arquette, w serialu "The Act". Obydwie bohaterki są w średnim wieku, podejmują kontrowersyjne decyzje, są okrutne dla bliskich, a ich motywacje są niezrozumiałe. Jestem ciekawa, co prawdziwa Pamela Hupp ma do powiedzenia na temat serialu. Z pewnością niebawem się dowiemy.