"Odwilż", czyli polskie "Top of the Lake"? Twórcy mówią, jak powstawał serial HBO Max i czemu wybrali Szczecin
Małgorzata Major
10 kwietnia 2022, 15:33
"Odwilż" (Fot. HBO Max)
Przed premierą "Odwilży" rozmawialiśmy z Martą Szymanek i Xawerym Żuławskim o tym, jaką rolę w serialu odgrywa Szczecin i czy rzeczywiście jest to historia o kobiecie na życiowym zakręcie.
Przed premierą "Odwilży" rozmawialiśmy z Martą Szymanek i Xawerym Żuławskim o tym, jaką rolę w serialu odgrywa Szczecin i czy rzeczywiście jest to historia o kobiecie na życiowym zakręcie.
"Odwilż" to 6-odcinkowy serial HBO Max, opowiadający historię Katarzyny Zawiei (Katarzyna Wajda), szczecińskiej policjantki, tropiącej zabójcę młodej kobiety. Wszystko pozornie zaczyna się jak kolejne rutynowe śledztwo, na co bardzo liczy jej partner aspirant Trepa (Bartek Kotschedoff). Sytuacja zmienia się podczas przesłuchania lokalnego kloszarda i zwiedzania okolicznych kontenerów na śmieci. "Odwilż", z powodu specyficznej atmosfery i intensywnej pracy bohaterów nad śledztwem, bywa nazywa serialem zrealizowanym w duchu skandynawskiego kryminału. Ale produkcja HBO Max pokazuje też inne swoje oblicza.
Odwilż i bohater drugiego planu, czyli Szczecin
Duży wpływ na klimat serialu ma miejsce, w którym toczy się jego akcja. Jak mówili nam twórcy, Szczecin nie był przypadkowym wyborem. Z kilku powodów lokalizacja na Pomorzu Zachodnim stała się kluczowa dla scenariusza. Miasto nieustannie towarzyszy bohaterom w ich pracy. Widzimy sporo ujęć z drona — Szczecin nocą, port jako kluczowy element miejskiej tkanki, a także Zalew Szczeciński jako miejsce powiązane ze zbrodnią.
— Dla mnie warunkiem była rzeka. Musi być rzeka, bo z niej wypłynie ciało podczas odwilży. Pisałam pierwsze drafty scenariusza podczas siarczystej zimy, kiedy lodołamacze przebijały powstające zatory, tak mnie ten obraz zawiódł do Szczecina. Później, gdy pojechałam tam w czasie researchu z mężem, bo początki pracy były wspólne, to mieliśmy poczucie, że jest to idealne miejsce pod tę historię. Szczecin jest konglomeratem pięknych kadrów, a jednocześnie jest zahibernowany w czasie, bo jest trochę zapomniany przez Polskę, nie jest już Niemcami. Ma piękną podupadłą architekturę – podkreśliła Marta Szymanek, scenarzystka "Odwilży".
Bohaterowie pracują nad wodą, ponieważ komenda policji w serialu została specjalnie zbudowana w tej lokalizacji, aby związek z wodą nieustannie podkreślać. To dla nich także środek transportu, w końcu Zawieja korzysta z wypożyczonej policyjnej łodzi, aby podwozić córkę do przedszkola. Woda to także miejsce znalezienia zwłok, czyli początek i koniec nie tylko śledztwa, ale historii całej rodziny tą zbrodnią naznaczonej.
Ucieczka do Szczecina, podobnie jak w przypadku "Klangoru" do Świnoujścia, czy "Kruka" na Podlasie, to trend pokazujący, że warto rezygnować ze stolicy jako najpopularniejszej dotychczas lokalizacji rodzimych produkcji. Xawery Żuławski już dziesięć lat temu realizował serial poza stolicą. Jego "Krew z krwi" to dowód na to, że Trójmiasto dobrze sprawdza się jako miejsce akcja dla serialu kryminalnego. Zresztą w przeszłości udowadniali to także twórcy "07 zgłoś się".
Xawery Żuławski, jako twórca od lat eksperymentujący z serialowymi lokacjami wyjaśnił, dlaczego niechętnie kręci seriale w Warszawie:
— Warszawa nie jest najwspanialszym miastem do filmowania. Może być setką miast o bliżej nieokreślonym charakterze. Bemowo, Centrum, Stare Miasto to są trzy różne miasta. Warszawa ma w sobie nieokiełznany bałagan.
Warto podkreślić, że "Odwilż" jako produkcja powstająca z myślą o międzynarodowej dystrybucji, musi mówić do widza zagranicznego bardzo uniwersalnym językiem. Dlatego miasto, w którym dzieje się akcja, nie może mieć na wskroś lokalnego charakteru, rozpoznawalnego tylko dla polskiego widza. Powinno być na tyle uniwersalne, aby widz nie znający polskiej historii i geografii mógł rozumieć przebieg akcji i znaczenie określonych miejsc, jak np. port. Nie musi znać nazw polskich miast, ale ważne, żeby rozumiał odległości i istotność jednej lokacji wobec drugiej.
— Postanowiliśmy realizować opowieść o pewnym wyimaginowanym świecie. Nie staramy się oglądać tylko na nasze podwórko. Dlatego nie podawaliśmy w scenariuszu dokładnych miejsc, czyli np. nie mówiliśmy "ona musi pojechać do Gdańska", tylko "do miasta oddalonego 200 kilometrów stąd", żeby widz mógł zbudować sobie mapę. Dlatego myślę, że polski widz będzie miał wiele spostrzeżeń i pytań, których widz zagraniczny nie zada — powiedział Żuławski.
Powody, dla których Szczecin sprawdził się jako miejsce akcji "Odwilży", to nie tylko kwestia portu i Zalewu Szczecińskiego, ale uniwersalnego charakteru miasta, o którym szerzej opowiadał reżyser "Odwilży".
— Szczecin ma w sobie sfocusowany bałagan. Ma historię, nie uległ większemu zniszczeniu poza bombardowaniem miejsc portowych. Zachowała się infrastruktura starego Szczecina na podstawie planów architektów Paryża. Ma bardzo europejski charakter. Będąc na rogu jakiejś szczecińskiej ulicy, nie możemy z łatwością stwierdzić, czy jesteśmy w Berlinie, Paryżu, czy Szczecinie. Ma też charakter mocno postsowiecki, postkomunistyczny z uwagi na stocznię, która pochłania prawie całe miasto i która przeżyła i lata świetności, i upadek, a teraz wraca. To wszystko jest bardzo dynamiczne. Ma w sobie pewien wspólny mianownik. Bardzo dobrze buduje się tam filmowy świat. Jest dostęp do wody, co było dla nas bardzo ważne. Od początku Szczecin był planowany jako lokalizacja do "Odwilży" – stwierdził Xawery Żuławski.
Odwilż od HBO Max jako serial kobietocentryczny
Inny ważny aspekt "Odwilży" to główna bohaterka jako policjantka i jako matka. Katarzyna Zawieja skupia się na pracy i słabo radzi z trudnym okresem w życiu prywatnym. Jako matka kilkulatki nie poświęca jej zbyt wiele uwagi. Przywykliśmy do tego, że w taki sposób dziećmi zajmowali się dotychczas amerykańscy detektywi w filmach i serialach końca XX wieku. Zastanawiające, czy widownia polubi policjantkę, która ma świetną intuicję w pracy, a jako matka nie zawsze potrafi zaangażować się w pełni w czas spędzany z córką.
— Gdy zaczynałam pracę nad "Odwilżą", czułam niedosyt kina z perspektywy kobiety, która może być sprawcza i za wszelką cenę walczy o kontrolę nad swoim życiem, które rozsypało się na kawałki. Ona bardzo chce odzyskać stery, choć doświadczyła czegoś strasznego w swoim życiu. Radzi sobie, jak umie. Chciałam pokazać, że kobieta/matka przede wszystkim działa, niekoniecznie skupiając się na emocjach. To jest tylko utrwalony stereotyp. Często zupełnie rozmijający się z tym, jakie są kobiety, jakie np. ja znam i mam wokół siebie. Inspirowały mnie wówczas takie seriale jak np. "Top of the Lake", "The Killing", a jeżeli chodzi o aurę i funkcję natury jako bohatera, to głównie "Top of the Lake" — powiedziała Marta Szymanek.
Zawieja jest postacią, którą niekoniecznie widownia będzie szczególnie uwielbiać. Jej powściągliwość, stonowana emocjonalność i zakopanie w odległym zakątku wszystkich spraw dotyczących rodziny i sfery prywatności sprawia, że bohaterka momentami zachowuje się jak robot. Większość "cywilnych" zadań wykonuje mechanicznie, odruchowo, nie skupiając się na ich sensie i celowości. W pracy wyostrzają się jej zmysły, podąża za tropami i stawia sobie za cel rozwikłać zagadkę śmierci, ale i powiązanego z nim zaginięcia. Pytaliśmy twórczynię scenariusza, skąd pomysł, aby tyle miejsca poświęcić macierzyństwu głównej bohaterki.
— Nie ukrywam, że ten projekt od początku nacechowało też moje własne macierzyństwo. Kiedy pisałam pierwsze drafty "Odwilży", byłam świeżo po porodzie pierwszego dziecka. To był bardzo trudny czas. Mieszanka pracy i obecność małego dziecka, które bardzo dużo płacze, z perspektywy czasu myślę też że i depresji, wyzwoliła we mnie wielką potrzebę przetrwania tego przez skupienie się na pracy. Jak instynkt samozachowawczy, który podpowiada: walcz, uciekaj lub zastygnij. Ja walczyłam, zanurzając się w pisanie, a ze mną Zawieja — w śledztwo. Obie się ratowałyśmy — podkreśliła scenarzystka "Odwilży".
Odwilż — kryminał przełamujący prawidła gatunku
Xawery Żuławski wyreżyserował wszystkie odcinki serialu. Jako że twórca ma duże doświadczenie w pracy nad serialem kryminalnym, interesowało nas, jak odnalazł się na planie produkcji tak bardzo skupiającej się na kobiecej bohaterce.
— Odpowiedź będzie banalna. Kiedy zgłosili się do mnie producenci HBO, zapoznałem się ze streszczeniem "Odwilży", w której główną rolę powierzono kobiecie, od razu położyłem na nim rękę, dlatego że w tym gatunku czuję się dość dobrze. Mam doświadczenie, robiłem z powodzeniem pierwszy sezon serialu "Krew z krwi" z Agatą Kuleszą, gdzie matka stawała się kobietą mafii. Później była "Diagnoza" gdzie wiodącą rolę także ma kobieta, był to serial z Mają Ostaszewską. Wolałem wejść do rzeki, która jest mi bliższa niż odkrywać nowe lądy w serialu. Uznałem, że to nie jest czas na eksperymenty — powiedział reżyser "Odwilży".
Żuławski jako reżyser "Odwilży" wychodzi z założenia, że proces emancypacji kobiecej bohaterki w serialu kryminalnym jeszcze się nie skończył. Uznaje, że jesteśmy w trakcie przemian, jeśli chodzi o pisanie kobiecych postaci i kształtowanie ich świata w tak zmaskulinizowanym gatunku, jakim jest kryminał.
— To jest ogólny trend, jeśli chodzi o przemiany społeczne. Ostatnie dziesięć lat to szczególnie emancypacja kobiet i zwrócenie uwagi na problemy kobiet w społeczeństwie. Wydaje mi się, że jesteśmy teraz w takim momencie, gdy kobiety zaczęły grać w końcu role przypisane tradycyjnie mężczyznom. Sądzę, że to nie jest jeszcze moment, w którym kobiety grają role kobiece. Gdy do tego dojdzie, to myślę, już nie będzie moja działka, żeby się tym zajmować. Myślę, że nie będę mógł się w tym za bardzo odnaleźć, to już dziewczyny będę musiały te filmy robić, tak mi się wydaje. Kryminał jest w historii kina domeną męską, a teraz sprawdzamy, co się dzieje, gdy pojawiają się kobiety i uwrażliwiają całość historii. Są nośnikiem wyższych uczuć i wartości. Szybciej zdobywają sympatię widowni. Są bramą do takich uczuć jak empatia — wyjaśnił Xawery Żuławski.
Zawieja wraz z zespołem śledczych funkcjonuje pod presją, pracując nad sprawą zabójstwa, które wzbudza medialne zainteresowanie. W takich okolicznościach bohaterka nie ma czasu, ani możliwości, żeby się zatrzymać i zweryfikować swoją zdolność do pracy i siły na to, aby mierzyć się z takim wyzwaniem emocjonalnym. Koszty jej pracy odbijają się na życiu prywatnym. Ten aspekt życia bohaterki może być istotny dla widowni rozumiejącej i znającej problem samotnego rodzicielstwa.
— Jest to bohaterka kobieca, która jest oficerem, pracuje w policji. Pracuje w Wydziale Zabójstw. Można powiedzieć, że wykonuje prace męskie. Myślę, że mimo tego, jaki wykonuje zawód, to są pewne aspekty jej życia, które są wspólne dla wszystkich pracujących matek. Wiele matek chciałoby być lepszymi matkami i bardzo wielu rodziców to w sobie nosi. Bardziej chodziło mi o przybliżanie bohaterki do widowni. Nie każda kobieta pracuje w policji, ale większość ma podobne załamania, uczucia. Idąc przez życie każdego z nas dotykają jakieś tragedie i popełniamy błędy, z którymi musimy się zderzyć. To jest oczywiście historia serialowa więc próbujemy włożyć ją w warstwę kryminalną, ale opowiada o emocjach, które dotykają większość z nas. Chodzi o poczucie straty, oddalenie od osoby z którą żyjemy, ignorowanie problemów kogoś z kim żyjemy a kto potrzebuje pomocy — podsumował reżyser.
Czy widownia polubi Katarzynę Zawieję? Z odpowiedzią na to pytanie musimy poczekać aż do emisji odcinków finałowych. Póki co możemy mieć pewność, że bohaterka na pewno wzbudzi silne emocje wśród odbiorców i sprawi, że część będzie się identyfikować z procesem żałoby i poczucia straty rzutującego na zaniedbywanie relacji z dzieckiem, a część uzna Zawieję za fatalną matkę. Takie opinie już się pojawiają, ale z pewnością kolejne wydarzenia sprawia, że łatwy podział na to co dobre i właściwe vs. nieodpowiednie i niebezpieczne dla dziecka będzie się zmieniał i dodawał kolejne odcienie szarości do tej czarno-białej oceny życia aspirant Zawiei.
— Oczywiście, to pytanie wracało podczas prac literackich nad serialem, czyli dlaczego widzowie mają towarzyszyć Zawiei. Ona nie zawsze postępuje według odgórnie przyjętych standardów i oczekiwań, które są wyśrubowane i często zupełnie z sufitu. Tworzyłam tę postać, robiąc dogłębny research i rozmawiając z kobietami, które doświadczyły takiej straty jak Zawieja. To, co traktowane jest jako pewna oschłość w relacji Zawiei z córką, kobiety, która odsuwa się od dziecka i wybiera pracę, skupia się na śledztwie, a nie na tym, żeby rzucić wszystko i być z dzieckiem, to tak naprawdę próba ochrony córki.
Ona chroni córkę przed samą sobą, przed tym, że nie poradziła sobie z tym, co się stało, przed emocjami, które są ciężkie i trudne. Przybieranie maski, że wszystko jest w porządku i wysiłek wkładany w przywdziewanie tej dobrej twarzy jest cholernie trudny. Wiem to nie tylko jako scenarzystka tego projektu, ale też jako mama. Tę prawdę o tym, jak kobiety tworzą wizerunek w stylu "daję sobie radę, wszystko jest super", opowiadam w serialu. O tym, ile razy kobiety muszą tę maskę założyć. W końcu ten wizerunek pęka niczym lód na rzece, używając metafory z serialu. Pojawia się szloch, pierwszy płacz i rozmrożenie. Mam nadzieję, że trafi to do dużej części kobiet, bo wynika to również z moich własnych doświadczeń — podkreśliła Marta Szymanek.