Te seriale od dziś są dostępne w Polsce na HBO Max. Co warto obejrzeć w szczególności? Od czego zacząć?
Redakcja
8 marca 2022, 19:55
"Stacja Jedenasta"/"Hacks"/Stworzona do miłości" (Fot. HBO Max)
"Hacks", "Stacja Jedenasta", "Lakers: Dynastia zwycięzców", "Peacemaker" i co jeszcze? Wraz z HBO Max w Polsce pojawiło się mnóstwo nowych seriali — podpowiadamy, co koniecznie obejrzeć.
"Hacks", "Stacja Jedenasta", "Lakers: Dynastia zwycięzców", "Peacemaker" i co jeszcze? Wraz z HBO Max w Polsce pojawiło się mnóstwo nowych seriali — podpowiadamy, co koniecznie obejrzeć.
HBO Max wreszcie dotarło do Polski. A wraz z nową platformą pojawiły się w naszym kraju jej oryginalne produkcje, do których przez prawie rok nie mieliśmy dostępu. Dziś możecie się przekonać, czy wszystkie nagrody dla "Hacks" są zasłużone oraz dlaczego w styczniu media społecznościowe oszalały na punkcie "Peacemakera". Lepiej późno niż wcale — nadrabiajcie to, co wreszcie jest w naszym kraju dostępne, a my wam podpowiemy, od czego koniecznie należy zacząć.
Poniższa lista zawiera wyłącznie produkcje, które zadebiutowały dziś w Polsce wraz ze startem HBO Max. Oprócz tego na platformie znajdziecie mnóstwo innych tytułów, do tej pory dostępnych na HBO GO, jak "Gra o tron", "Sukcesja", "Euforia", "Rodzina Soprano", "Seks w wielkim mieście", "The Wire", "Deadwood", "Przyjaciele" i wiele, wiele innych. Na HBO Max pojawiło się też kilka kultowych produkcji, znanych już publiczności, a wcześniej niedostępnych na HBO GO, w tym: "Fringe", "Słodkie kłamstewka" oraz ich kontynuacja "Słodkie kłamstewka: Perfekcjonistki", "Pamiętniki wampirów", "The Originals", "Mentalista", "Dwóch i pół" i "The Middle".
Hacks
Zacząć należy od "Hacks", nie mamy co do tego żadnych wątpliwości. Produkcja scenarzystów "Broad City", nagrodzona m.in. Emmy, Złotym Globem, nagrodą SAG i licznymi wyróżnieniami krytyków, jest mroczną komedią o dwóch komiczkach, które trafiły do Las Vegas. Deborah Vance (Jean Smart) to prawdziwa diva i jednocześnie kobieta, która wybiła się w czasach największego seksizmu i przeszła w tej branży wszystko. Ava Daniels (Hannah Einbinder) dopiero zaczyna karierę — a już mogła ją zaprzepaścić przez niefortunny żart. Sytuacja zmusza panie do współpracy, i na przestrzeni 10 odcinków tworzą one trudną, złożoną, przezabawną i wypakowaną toną skrajnych emocji relację. Serial warto obejrzeć przede wszystkim dla nich, ale też dlatego, że w błyskotliwy, bezlitosny sposób pokazuje brudne kulisy show-biznesu. Przeczytajcie więcej: Hacks — recenzja serialu.
Stacja Jedenasta
Najlepszy serial o małych ludzkich apokalipsach od czasów "Pozostawionych". "Stacja Jedenasta" showrunnera Patricka Somerville'a na podstawie książki Emily St. John Mandel opowiada o grupce osób, które przeżywają zabójczą pandemię grypy. Kirsten (Mackenzie Davis), Jeevana (Himesh Patel), Elizabeth (Caitlin FitzGerald), tajemniczego brodatego proroka (Daniel Zovatto) i innych bohaterów łączy to, że są w ten czy inny sposób powiązani ze środowiskiem artystycznym i kiedy kończy się świat, wyrażają swój egzystencjalny lęk poprzez sztukę. W tej nietypowej opowieści o pandemii bohaterowie mówią Szekspirem, zaczytują się w pewnym komiksie sci-fi i zawsze znajdą czas, żeby wystawić przedstawienie. To pomysłowo skonstruowany serial, którego akcja dzieje się na różnych płaszczyznach czasowych, ale też prosta ludzka historia o stracie, żałobie, miłości, przyjaźni, szukaniu bliskości drugiego człowieka, tworzeniu wspólnoty. Warto. Stacja Jedenasta — recenzja serialu.
Lakers: Dynastia zwycięzców
Lata 80. w lidze NBA to tzw. showtime era – okres, w którym na parkietach rządziła drużyna Los Angeles Lakers na czele z fantastycznym duetem Magic Johnson i Kareem Abdul-Jabbar. Nie musicie jednak tego wiedzieć, ba, nie musi was nawet interesować koszykówka, żeby świetnie bawić się przy serialu "Lakers: Dynastia zwycięzców", który z jednej strony jest kroniką tamtej ekipy, ale w szerszej perspektywie opowiada o narodzinach znacznie większego popkulturowego fenomenu. Oferuje przy tym mnóstwo interesujących wątków, ma ogromną obsadę (m.in. John C. Reilly, Jason Clarke czy Adrien Brody) i tysiąc innych atrakcji. Nie gwarantujemy, że zakochacie się po nich w koszykówce, ale w tym serialu już powinniście. Przeczytajcie więcej: Lakers: Dynastia zwycięzców — recenzja serialu.
Życie seksualne studentek
"Życie seksualne studentek" to komediodramat Mindy Kaling i Justina Noble'a, których znacie m.in. jako współtwórców "Jeszcze nigdy…". Fabuła nie skupia się wbrew pozorom na seksie, a na czterech dziewczynach z pierwszego roku studiów w prestiżowym college'u w Essex, które dostają wspólne lokum w akademiku i ogarniają dorosłe życie. Tak, jest tu sporo seksualnych przygód, ale przede wszystkim to serial o dorastaniu, szukaniu siebie, próbowaniu nowych rzeczy, poznawaniu nowych ludzi itp., itd. Serial uroczy, zabawny, a przy tym niegłupi, niesiony przez fantastyczną ekipę młodych aktorek, wśród których jest Pauline Chalamet, siostra Timothée Chalameta. Przeczytajcie więcej: Życie seksualne studentek — recenzja serialu.
Peacemaker
Pierwszy serial z uniwersum DC nie zapowiadał się wyjątkowo – w końcu jego bohaterem został niezbyt interesujący mięśniak z "Legionu samobójców". Dajcie mu jednak kilka minut, a zapewniamy, że zechcecie zostać na dłużej, choćby po to, żeby przekonać się, czy czołówka to tylko wygłupy, czy może "Peacemaker" po prostu tak ma. W w sumie obydwie wersje są prawdziwe, a to i tak nie jest najdziwniejsze, co was czeka. James Gunn – ekspert od komiksowych adaptacji innych niż wszystkie, tym razem przeszedł samego siebie, urządzając krwawy festiwal tandety i groteski z Johnem Ceną w roli głównej, ale też sprawiając, że tytułowemu idiocie w przyciasnym stroju zaczyna się współczuć. Na pewno chcecie to przegapić? Przeczytajcie więcej: Peacemaker — recenzja serialu.
Stworzona do miłości
Drugi z seriali Patricka Somerville'a dla HBO Max — a właściwie pierwszy, jeśli patrzeć na kolejność ukazywania się w USA. "Stworzona do miłości" to pokręcona komedia romantyczna z nutką "Black Mirror". Byron (Billy Magnussen), miliarder święcący triumfy w branży nowoczesnych technologii, tworzy dla siebie i swojej żony Hazel (Cristin Milioti) prawdziwy raj na ziemi i wszczepia jej w głowę implant, pozwalający obserwować każdy jej ruch, żeby przypadkiem z tego raju nie zwiała. Serial nie zawsze spełnia oczekiwania, wynikające z naprawdę pomysłowego konceptu, ale nadrabia szalonymi wydarzeniami, czarnym humorem i rolą Milioti, która została stworzona, żeby to zagrać. Przeczytajcie więcej: Stworzona do miłości — recenzja serialu.
Nasza bandera znaczy śmierć
"Nasza bandera znaczy śmierć" to komedia o piratach, która miała stać się dla HBO Max tym, czym "Piraci z Karaibów" okazali się dla kina. Na razie jest z tym bardzo różnie, bo choć serial ma znakomite nazwiska w obsadzie, na czele z Rhysem Darbym i Taiką Waititim, to przez większość czasu grają oni sceny przypominające skecze. Fabuła serialu, opowiadającego prawdziwą — i prawdziwie kuriozalną — historię "pirata dżentelmena" Stede'a Bonneta wypada znacznie słabiej niż warstwa czysto komediowa, ale to wciąż interesująca rzecz, która ma duży potencjał. Warto zerknąć, ale bez nastawiania się na efekt WOW. Więcej tutaj: Nasza bandera znaczy śmierć — recenzja serialu.
Kamikaze
Skandynawowie potrafią robić seriale dalekie od schematów – duńskie "Kamikaze" to tego kolejny dowód. Historia 18-letniej Julie, czyli dziewczyny, która w jednej chwili miała perfekcyjne życie, żeby w następnej wszystko stracić, to z jednej strony studium żałoby, z drugiej opowieść o (nie)radzeniu sobie z samotnością, jeszcze z innej nietypowy obraz kryzysu egzystencjalnego. Porusza najcięższe tematy z możliwych, ale ma w sobie również jakąś lekkość, która nie pozwala do końca zanurzyć się w rozpaczy. Wreszcie stawia na szczere emocje, które w największym stopniu odróżniają ją od tworzonych metodą kopiuj-wklej młodzieżowych seriali. Nie, nie jest to rzecz idealna, ale wcale nie musi. I tak warto ją poznać. Więcej tutaj: Kamikaze — recenzja serialu.
Cała reszta
"Cała reszta" to pierwsza hiszpańska produkcja oryginalna HBO Max, skupiająca się na grupie 30-letnich przyjaciół mieszkających w Madrycie. W centrum historii znajduje się Dafne (Abril Zamora), transpłciowa kobieta, która właśnie zakończyła swój związek, by po chwili odkryć, że jest zakochana w swoim najbliższym przyjacielu. To produkcja, która nie mówi nic szczególnie nowego w temacie życia młodych dorosłych, próbujących dopiero odkryć swoje miejsce w świecie. "Całą resztę" z pewnością wyróżnia postać głównej bohaterki, ale twórcy serialu postarali się, aby nadal była to historia uniwersalna, w której współcześni 30-latkowie odnajdą siebie i zobaczą, że dzielą dokładnie te same marzenia i lęki, co ich rówieśnicy w Hiszpanii. Przeczytajcie więcej: Cała reszta — recenzja serialu.
Dziewczyna przede mną
"Dziewczyna przede mną", czyli miniserial będący efektem współpracy HBO z BBC, na pierwszy rzut oka wygląda co najmniej solidnie. Jest intrygująca historia zawierająca niezwykły dom, enigmatycznego architekta i mroczną tajemnicę, są Gugu Mbatha-Raw i David Oyelowo w głównych rolach, jest wreszcie minimalistyczny, ale przykuwający wzrok styl. Warunki idealne, żeby stworzyć pasjonujący thriller psychologiczny, jednak po drodze coś nie wyszło i zamiast niego dostaliśmy produkcję ładną, ale w najlepszym wypadku standardową. Wciąż mającą zalety, ale nie na tyle znaczące, żeby dawać jej priorytet przed znacznie bardziej udanymi premierami. Więcej tutaj: Dziewczyna przede mną — recenzja serialu.
Naomi
Nikogo nie zdziwi wiadomość, że debiutująca w Polsce na HBO Max produkcja CW nie znalazła się ani w pierwszej piątce, ani nawet dziesiątce seriali, które powinniście natychmiast zacząć nadrabiać. Nie oznacza to jednak, że "Naomi" kompletnie nie jest warta uwagi. Przyciągnąć jednak powinna głównie swoją docelową, nastoletnią grupę odbiorców, którzy za sprawą historii dziewczyny odkrywającej, że ma supermoce, dostaną naprawdę niezłą teen dramę z nieco słabszym twistem. Najmocniejsze punkty serialu to wątki obyczajowe, dająca się lubić bohaterka i chemia między młodymi aktorami. Może to i lepiej – w końcu bardziej typowych superbohaterów mamy pod dostatkiem. Więcej tutaj: Naomi — recenzja serialu.
Kung Fu
"Kung Fu" to serial, który można przeoczyć i zupełnie nic się na tym nie straci – pada w naszej recenzji jeszcze jednej produkcji CW znajdującej swój dom na HBO Max i mamy wrażenie, że moglibyśmy to zdanie powtarzać przy niemal każdym tytule tej stacji. Historia Nicky Shen, młodej adeptki tytułowej sztuki walki, która musi wykorzystać swoje umiejętności po powrocie z Chin do San Francisco, jest bowiem dokładnie tym, czego należało się spodziewać. Może trochę bardziej dorosłym, może umieszczonym na nieco bardziej oryginalnym tle, ale koniec końców prościutkim serialem z ambicjami sięgającymi co najwyżej do roli niezobowiązującego guilty pleasure dla widzów chcących dać swoim szarym komórkom chwilę wytchnienia. Więcej tutaj: Kung Fu — recenzja serialu.