"Naomi" to superbohaterka, której mocną stroną jest normalność — recenzja serialu dostępnego na HBO Max
Karolina Noga
8 marca 2022, 11:12
"Naomi" (Fot. The CW)
Każdy superbohater ma swoje origin story — w przypadku "Naomi" to bardziej naiwna historia, w której najlepiej wypadają wątki niezwiązane z supermocami tytułowej bohaterki.
Każdy superbohater ma swoje origin story — w przypadku "Naomi" to bardziej naiwna historia, w której najlepiej wypadają wątki niezwiązane z supermocami tytułowej bohaterki.
Wraz ze startem platformy HBO Max w Polsce pojawiła się "Naomi", młodzieżowa produkcja CW o dziewczynie z małego miasteczka, która odkrywa, że ma supermoce. A ciąg dalszy już znacie, jeśli widzieliście choć jeden podobny serial.
Naomi, czyli superbohaterka i zwykła nastolatka
Tytułowa bohaterka to inteligentna i przebojowa nastolatka, stojąca przed wyborem college'u. Naomi ma kochających rodziców, wspaniałą grupę przyjaciół oraz hobby – prowadzi blog na temat Supermana. Pewnego dnia w miasteczku, gdzie mieszka dziewczyna, dochodzi do niecodziennego incydentu z udziałem Supermana, który najwyraźniej widzieli wszyscy poza Naomi, bo jej zdarzyło się akurat zemdleć. Wkrótce okazuje się, że nastolatka posiada niezwykłe zdolności – rozpoczyna więc śledztwo, by odkryć, kim naprawdę jest.
"Naomi" to serial o superbohaterce, w praktyce będący przede wszystkim opowieścią o młodej dziewczynie, która stara się odkryć własną tożsamość. W produkcji, którą współtworzą Ava DuVernay ("Jak nas widzą") i Jill Blankenship ("Arrow"), najważniejsze są nie supermoce czy zagrożenie z kosmosu, ale relacje Naomi z rodziną i przyjaciółmi.
Wątki związane z pochodzeniem Naomi i jej zdolnościami są ważne, ale stanowią jedynie część, a nie główną oś fabuły. Przypomina to nieco kultowe "Tajemnice Smalville", gdzie również pierwsze miejsce zajmowały życiowe i miłosne perypetie Clarka Kenta. Swoją drogą, sprytnym zagraniem i puszczeniem oczka w stronę fanów "człowieka w rajtuzach" są okulary Naomi. Dziewczyna zdejmuje je w momencie przełomu w życiu i odkryciu nowych umiejętności, tym samym przechodząc od zwyczajnej nastolatki do kogoś, kto za chwilę stanie się superbohaterem. Dokładnie tak, jak to było w przypadku Supermana i jego przykrywki.
Naomi ma problem z wątkami nadnaturalnymi
Niestety, w serialu nie brakuje logicznych dziur czy nierealnych zbiegów okoliczności działających na korzyść bohaterów. Owszem, to historia z nadnaturalnymi wątkami, jednak trudno przymknąć oko na niedociągnięcia fabularne i traktowanie pewnych szczegółów po macoszemu. "Naomi" często traktuje widza w sposób niepoważny, próbując zamieść pod dywan swoje mankamenty.
Nieodłącznym punktem seriali o superbohaterach jest stawka – o co toczy się gra? Jakie konsekwencje będzie niosła za sobą przegrana? Największym problemem "Naomi" jest to, że ten punkt jest tutaj naprawdę niejasny. Twórcy odkrywają w każdym odcinku kolejne karty, jednak brakuje konkretnego ładunku emocjonalnego, który faktycznie zaangażowałby widza w historię i sprawiłby, że chce się wiedzieć, co będzie dalej. Nie pomagają w tym nawet postaci kreowane na złoczyńców w historii. Działania Akiry (Stephanie March, "Prawo i porządek: Sekcja specjalna") i Zumbado (Cranston Johnson, "Euforia") sprowadzają się głównie do rozmów, które być może miały zasiać ziarno tajemnicy, ale w finalnym efekcie wnoszą niewiele i sprawiają wrażenie zapychaczy.
Zgrana ekipa bohaterów to wielka siła Naomi
Jednym z najlepszych aspektów serialu są wiarygodni bohaterowie. Kaci Walfall ("The Equalizer") jako tytułowa Naomi robi świetną robotę. Postać jest zgrabnie napisana, można naprawdę w nią uwierzyć i przy okazji polubić. To dziewczyna z pasją, zafiksowana na punkcie nauki — czyli typowy geek, jednak nie powiela ona schematu społecznego odrzutka, w który często wpisywane są postaci tego typu. Pomiędzy Naomi a innymi bohaterami nie brakuje chemii, co jeszcze bardziej podkreśla to, co w serialu jest najważniejsze – relacje międzyludzkie.
Każdy odcinek zbudowany jest na podobnym schemacie – ekspozycja, a następnie część typu "Scooby Doo", w której Naomi sama bądź z przyjaciółmi prowadzi śledztwo. A kto wchodzi w skład tej grupy? Poznajemy Annabelle (Mary-Charles Jones, "Kevin Can Wait"), najlepszą przyjaciółkę bohaterki, Nathana (Daniel Puig, "The System"), z którym kiedyś Naomi się spotykała, ich kolegę z klasy Anthony'ego (Will Meyers, "Gotham") oraz Lourdes (Camila Moreno, "Pangea") pracującą w ulubionym sklepie z komiksami głównej bohaterki.
Szkoda, że członkowie paczki dziewczyny czekają, by zostać lepiej przedstawieni, ponieważ widać, że młodzi aktorzy świetnie się ze sobą dogadują — a często sprowadza się ich niestety wyłącznie do roli side kicków. To samo tyczy się zresztą Dee (Alexander Wraith, "Agenci T.A.R.C.Z.Y."), który w zamyśle miał być mentorem dziewczyny, a koniec końców to patetyczny mięśniak, rzucający tajemniczo brzmiącymi hasłami i mądrościami typu "starożytne chińskie przysłowie".
Naomi — czy warto oglądać młodzieżowy serial?
Wydaje się, że 1. sezon "Naomi", który do tej pory miał sześć odcinków (na HBO Max Polska na razie dostępny jest tylko pierwszy), to jedynie wstęp do historii bohaterki. "Każdy superbohater ma swoją historię. A to jest moja" — mówi Naomi w pierwszym odcinku. Niestety, mimo kilku plusów całość to póki co bardziej naiwna opowiastka à la Disney Channel niż faktyczne origin story superbohaterki na miarę Supermana. Mimo wszystko jednak serial stacji CW — z radiowymi hitami w tle, które podkreślają jego młodzieżowość — potrafi być całkiem przyjemny.