"Validé" pokazuje widzom świat hip-hopu bez cenzury — recenzja francuskiego serialu Canal+
Nikodem Pankowiak
7 stycznia 2022, 16:24
"Validé" (Fot. Canal+)
"Validé", serialowy hit znad Sekwany, trafił wreszcie do Polski. Czy nasi rodzimi widzowie pokochają opowieść o brudnym świecie francuskiego rapu czy jest to produkcja tylko dla wybranych?
"Validé", serialowy hit znad Sekwany, trafił wreszcie do Polski. Czy nasi rodzimi widzowie pokochają opowieść o brudnym świecie francuskiego rapu czy jest to produkcja tylko dla wybranych?
"Validé" odkrywa przed widzami świat francuskiego hip-hopu — najważniejszego muzycznego gatunku we Francji. Proszę się jednak nie martwić, jeśli nie jesteście fanami tej muzyki. To historia na tyle uniwersalna, że nie jest to warunek konieczny do spełnienia, aby się nią cieszyć. Oto bowiem pod płaszczykiem serialu o muzyce bloków i imigranckich dzielnic dostajemy przypowieść o desperackim wyrywaniu się z biedy, bezwzględnej walce o przetrwanie czy rasizmie.
Validé to serial o świecie francuskiego hip-hopu
Hip-hop to tylko pretekst, ale oczywiście wokół niego kręci się fabuła serialu Canal+. Oto Clément (w tej roli Hatik, gwiazda francuskiego rapu), młody raper działający pod ksywką Apacz, przez zupełny zbieg okoliczności zwraca na siebie uwagę króla rapu we Francji, Mastara (Moussa Mansaly) i jego wytwórni płytowej. O chłopaku szybko robi się głośno za sprawą jego występu w "Planecie Rapu", kultowej radiowej audycji przyciągającej rzesze słuchaczy, jednak nie wszyscy będą szczęśliwi, że oto młodziak znikąd wyrasta na muzyczną gwiazdę.
Nie jest to jednak historia o rapowym brzydkim kaczątku, który w ciągu chwili zmienia się w łabędzia. Mimo początkowego szumu, przed Apaczem długa i wyboista droga na szczyt, na której nie brakuje pułapek. Clément będzie musiał zmierzyć się nie tylko z muzyczną branżą, w której wszyscy myślą tylko o własnym interesie i jeśli wymaga tego sytuacja, mogą wbić innym nóż w plecy. Znacznie większym obciążeniem może być dla niego jego własna przeszłość i środowisko, z którego pochodzi, a z którego chciałby się wyrwać.
Bo choć na pozór może wydawać się, że Clément jest jedną z niewielu pozytywnych postaci w tym serialu, to i na jego wizerunku możemy dojrzeć ogromne rysy. To w końcu handlarz narkotykami, obracający się często wśród naprawdę groźnych typów. Twórcy niespecjalnie próbują te plamy na wybielać – nawet jeśli Clément wspomni czasem, że wszystko, co robi, robi dla mamy i siostry – dzięki czemu dostajemy niejednoznaczny portret głównego bohatera. Gdy jego kariera nabiera rozpędu, a muzyczni konkurenci zaczynają grać nieczysto, on szybko przystosowuje się do reguł gry i również podejmuje czasem decyzje, które są co najmniej wątpliwe moralnie.
Jak każdy szanujący się raper, także i Apacz ma swój "skład" – kumpli, którzy są przy nim na dobre i na złe. William (Saïdou Camara) i Brahim (Brahim Bouhlel) to jego najbliżsi przyjaciele, a przy okazji kompletne przeciwieństwa. Ten pierwszy twardo stąpa po ziemi i szybko wchodzi w rolę menadżera Clémenta, podczas gdy ten drugi pełni… właściwie to trudno stwierdzić, jaką rolę. Brahim służy w "Validé" głównie za element humorystyczny, jakże potrzebny w tej gęstej atmosferze serialu. To lojalny przyjaciel i nawet jeśli zwykle mówi lub robi głupie rzeczy, to zawsze pozostaje wierny swoim kumplom.
Serial Validé pokazuje ciemną stronę rapu
A lojalność to deficytowa cecha charakteru w świecie "Validé". Twórcy serialu odzierają fanów rapu ze złudzeń, nawet jeśli robią to za pomocą fikcyjnych postaci – wasi idole, którzy tak chętnie rapują o zasadach, sami już dawno o nich zapomnieli. Gdy w grę zaczynają wchodzić duże pieniądze, coraz trudniej o przyjaźnie i braterstwo. Gdy Mastar – bohater, u którego ciężko znaleźć jakiekolwiek pozytywne cechy przez większość sezonu – zarzuca swojemu współpracownikowi działanie motywowane wyłącznie pieniędzmi, ten pyta wprost: "A od kiedy to mamy coś przeciwko zarabianiu pieniędzy?".
Lojalności tym trudniej szukać w muzycznych wytwórniach, gdzie nawet jeśli ktoś widzi w tobie talent, traktuje cię przede wszystkim jako maszynkę do zarabiania pieniędzy. Jeśli więc jesteś młodym, początkującym muzykiem, musisz liczyć się z tym, że wytwórnia nawet jeśli chce ci pomóc, to przy okazji próbuje także wykorzystać. Nie inaczej jest w "Validé", choć akurat o opiekującej się Clémentem i jego kumplami Inès (Sabrina Ouazani) można przy okazji powiedzieć wiele dobrego. To ona widzi w Apaczu potencjał i nie odwraca się od niego plecami, gdy Mastar – największa gwiazda wytwórni – wszczyna głośny konflikt z młodym raperem. W tym ociekającym testosteronem świecie Inès odnajduje się doskonale i tu duży plus dla scenarzystów, że stworzyli wiarygodną kobiecą postać, która nie jest tu jedynie ładnym dodatkiem.
Choć twórcom zdarzają się duże uproszczenia, jak np. płyty nagrywane i wydawane w ciągu miesiąca, to mimo wszystko potrafią zafascynować widza światem, który przedstawiają. Światem, gdzie nawet jeśli jesteś wielką gwiazdą, nie pozbywasz się gangsterskiej mentalności i gdy trzeba, potrafisz sięgnąć po kij baseballowy. We Francji hip-hop wyrósł na biedzie imigranckich przedmieść i blokowisk i scenarzyści bardzo często podkreślają, że tamtejsze gwiazdy rapu pochodzą zwykle z trudnych środowisk, gdzie moralność trzeba odłożyć na bok, jeśli chce się zarobić na lepsze życie. A gdy w pogoni za pieniędzmi odłoży się ją raz, trudno później do niej wrócić, przez co na ekranie widzimy też postacie, które są zwyczajnie złe do szpiku kości.
Skoro w takim środowisku umieszczono akcję "Validé", oczywistym jest, że serialowy Paryż musi wyglądać trochę inaczej niż u Emily z Netfliksa. Tutaj odwiedzamy brudne uliczki i osiedla, gdzie jeśli ktoś ma pieniądze w kieszeni, to raczej nie zarobił ich uczciwie. Serial, bez zbędnego upiększania, ale także bez szarżowania ze scenami przemocy, pokazuje nam takie miejsca w stolicy Francji, do których turyści nie zaglądają. Widząc te grupki młodych ludzi, którzy siedząc na murku wypatrują lepszej przyszłości – a ta nie nadchodzi – łatwiej zrozumieć niektóre ich wybory.
Validé nie boi się nieoczywistych rozwiązań
Tak jak twórcy nie boją się pokazywać się drugiej strony Paryża, tak samo nie boją się sięgania po nieoczywiste fabularne rozwiązania. Najłatwiej byłoby pokazać błyskawiczne wejście Apacza na szczyt, by później skupić się na blaskach i cieniach sławy. Tu jednak nie jest tak łatwo. Wydawałoby się, że skoro Apacz staje się muzycznym księciem, powinien szybko znaleźć swoją księżniczkę. I znajduje, jednak tak szybko przypomina, kim on jest, skąd pochodzi i jakie niesie to za sobą reperkusje. Dodatkowo, choć Clément szybko staje się dość rozpoznawalny w rapowym środowisku, minie sporo czasu, zanim zacznie zbierać tego owoce. Wcześniej jeszcze nie raz będzie musiał ubrudzić swoje ręce w pogoni za pieniędzmi.
Bo to pieniądze są tutaj tak naprawdę motorem napędzającym działania większości bohaterowi. Jeśli żyje im się kiepsko, dzięki nim mogliby w końcu żyć lepiej. A jeśli już zdobyli wszystko… Cóż, kto powiedział, że nie mogą mieć jeszcze więcej? I chyba właśnie w ten sposób myśli Mastar, który choć na francuskiej scenie osiągnął już status legendy, uruchamia wszystkie mechanizmy obronne, gdy czuje, że jego pozycja w branży może być zagrożona z powodu młodego chłopaka ze śmiesznym wąsikiem pod nosem. Mastar to taka postać, o której trudno powiedzieć cokolwiek dobrego. To egocentryk, patrzący nie dalej niż poza czubek własnego nosa, a mimo to ma w sobie coś pewną zawadiackość, przez którą trudno znielubić go kompletnie. Jest w nim niewątpliwie wiele sprzeczności, choć przez większość 1. sezonu widzimy głównie tę jego gorszą stronę.
Mocną stroną "Validé" są nie tylko nieoczywiści bohaterowie i scenarzyści odchodzący nieraz od utartych schematów. To przede wszystkim sam klimat francuskiej sceny hip-hopowej, jaki udało się oddać twórcom. Spójrzcie chociażby na Planetę Rapu – audycję, która istnieje w rzeczywistości, ma tysiące, jeśli nie miliony fanów, i naprawdę wygląda tak, jak w serialu. Choć widzimy, że muzyczna branża, którą dodatkowo wykrzywiły bardzo ważne w tym serialu social media, przepełniona jest cynizmem, a każdy ruch obliczono na zwiększenie zasięgów, to bohaterowie "Validé" wciąż pełni są pasji i zajawki. Widzimy to chociażby wtedy, gdy Clément poznaje swoich muzycznych idoli z dzieciństwa – tu gościnnie pojawia się wielu znanych francuskich raperów. Chłopak przeżywa na jawie własny sen i trudno mu przy tym nie kibicować.
"Validé" nie jest produkcją pozbawioną wad – wspomniałem już wcześniej o nieraz nadmiernych uproszczeniach. Do tego można byłoby dodać fakt, że w jak wielkie kłopoty nie wpadałby Clément i jak bardzo nie cierpiałby jego wizerunek, on ostatecznie zawsze spada na cztery łapy. Ten serial to w gruncie rzeczy historia chłopaka, którego jedynym sposobem na stworzenie dla siebie i swoich bliskich lepszego życia jest jego pasja. Niestety, "Validé" pokazuje też, że między marzeniami a rzeczywistością pojawić może się duży rozdźwięk. Nie jest łatwo iść do góry, gdy twoje dotychczasowe życie wciąż trzyma za nogi i nie chce puścić.