"Behawiorysta" zarysowuje intrygę w swojej premierze i każe czekać na więcej — recenzja serialu Player.pl
Nikodem Pankowiak
4 stycznia 2022, 19:20
"Behawiorysta" (Fot. Agnieszka K. Jurek/TVN)
Miłość twórców seriali do wszelkiej maści szaleńców nie ma końca, także w Polsce. Na Playerze zadebiutował właśnie "Behawiorysta", nowy serial na podstawie prozy Remigiusza Mroza.
Miłość twórców seriali do wszelkiej maści szaleńców nie ma końca, także w Polsce. Na Playerze zadebiutował właśnie "Behawiorysta", nowy serial na podstawie prozy Remigiusza Mroza.
Można powiedzieć, że po "wyskokach", jakimi były "Pajęczyna" i "Kontrola", Player powrócił do swojej strefy komfortu i tego, w czym czuje się najlepiej, czyli seriali kryminalnych na motywach polskiej literatury. Platforma streamingowa sięgnęła kolejny raz po Remigiusza Mroza, tym razem dając widzom "Behawiorystę", serial z Robertem Więckiewiczem w roli głównej. Widać, że to produkcja, z którą platforma wiąże duże nadzieje. Czy słusznie?
Behawiorysta — serial na podstawie książki Mroza
Wydaje się, że tak – "Behawiorysta" powinien bez problemu znaleźć swoje grono odbiorców. Nie jest to serial wybitny i zapewne nikt nie miał takich ambicji, ma on raczej przynosić lekką rozrywkę widzom, którzy po obejrzeniu powiedzą "całkiem niezłe jak na polski serial". Bo nie oszukujmy się, "Behawiorysta" może przetrwać porównanie jedynie z innymi polskimi produkcjami, na światowym rynku znajdziemy pewnie dziesiątki lepszych produkcji. Ale serial platformy Player.pl wcale nie chce z nimi konkurować. A szkoda, bo gdyby trochę "podrasować" produkcję Łukasza Palkowskiego, ta miałaby ku temu możliwości.
Choć sam pomysł na fabułę nie jest szczególnie innowacyjny, to intryguje na tyle, by sam koncept serialu przykuł widza do ekranu. Oto do jednej z opolskich szkół wchodzi uzbrojony mężczyzna, który bierze na zakładników kilkanaścioro dzieci i ich nauczycielkę, a następnie zaczyna swoją transmisję, którą sam nazywa "Dylematem". Mała, ale cierpiąca na rzadką chorobę dziewczynka czy nauczycielka pracująca w szkole od 37 lat – kto ma zginąć, a kto przeżyć? Makabrycznego wyboru ma dokonać publika.
Ten pomysł aż prosi się o to, by bardziej rozwinąć aspekt psychologiczny tej historii. Dlaczego ludzie zaczynają brać udział w tej chorej grze i oddają głosy? Dlaczego dają się wciągnąć w zabawę szaleńca? Co prawda gdzieś tam kilkukrotnie zostaje wspomniany dylemat wagonika, ale to właściwie tyle, od psychologii tłumu zdecydowanie ważniejsza staje się postać samego napastnika, który poddaje się natychmiast po zamordowaniu jednej z ofiar.
Bezimienny szaleniec nie zamierza jednak niczego ułatwiać policji i chce prowadzić rozgrywkę na własnych zasadach. Zgadza się na rozmowę jedynie z Gerardem Edlingiem (Robert Więckiewicz, co druga polska produkcja) – wybitnym specjalistą od kinezyki, który z najdrobniejszych gestów potrafi odczytać więcej niż ktokolwiek by się spodziewał. Czy obu mężczyzn coś łączy? Czy prosząc o rozmowę z Edlingiem sprawca rzuca niejako rękawicę wybitnemu specjaliście? Tak może się wydawać, ale że jesteśmy dopiero po jednym odcinku, jest jeszcze zbyt wcześnie na ostateczne sądy.
Behawiorysta — główny bohater siłą serialu
Gerard Edling to typowy bohater produkcji kryminalnych – szalenie inteligentny, obdarzony niezwykłym darem (w tym wypadku mowa o "czytaniu" ludzi) oraz z obowiązkowymi problemami rodzinnymi i trudną przeszłością, także zawodową. Ten bohater to zdecydowanie najmocniejszy punkt serialu, ale trzeba też przyznać, że Więckiewicz w tej roli niczym szczególnym nie zaskoczy nikogo, kto wcześniej widział go kilka razy w kinie lub telewizji.
O ile do postaci granej przez Więckiewicza nie można się przyczepić, to "Behawiorysta" ma wyraźny problem ze zbudowaniem wiarygodnych postaci na drugim planie. Niestety wygląda to trochę tak, jakby próbowano stworzyć wyrazistych bohaterów, którzy dotrzymają kroku Edlingowi, ale wyszło to dość karykaturalnie. Twarda i stanowcza prokurator okręgowa Ubertowska (Magdalena Czerwińska, "Klangor") raczej budzi śmiech, zaś w przypadku Weroniki, specjalistki od komputerów, stwierdzono chyba, że widzom wystarczy wiedzieć o niej, że ma tatuaże.
Nie wiem, na ile to wina materiału źródłowego, ale jeśli to Remigiusz Mróz stworzył tak papierowe postacie, scenarzyści mogli spróbować je pogłębić. Większe szanse daję duetowi komisarza Marka Rosnera (Mirosław Haniszewski, "Mały Zgon") i prokurator Beaty Drejer (Anna Mrozowska, "Klangor"), między którymi wciąż jeszcze może wytworzyć się ciekawa dynamika. Jako fan talentu Katarzyny Dąbrowskiej ("Belfer") czekam też na więcej scen z udziałem Brygidy, żony Edlinga, która zalicza całkiem mocne wejście do serialu.
Drugi plan nie jest tu jednak aż tak istotny, najważniejsza jest rozgrywka, jaka zaczyna toczyć się między Edlingiem i jego nadzwyczaj trudnym oponentem. Ich spotkanie podczas przesłuchania wypada bardzo dobrze i jest chyba najlepszym momentem całego pierwszego odcinka. Mam nadzieję, że do tych spotkań będzie dochodziło jak najczęściej, bo Krystian Pesta ("Klangor") bardzo dobrze wypada w roli socjopaty kompletnego, pozbawionego słabych punktów. Jego postać została napisana w taki sposób, że bardzo łatwo byłoby mu przekroczyć cienką linię, za którą czarny bohater śmieszy zamiast intrygować i przykuwać uwagę. Na szczęście Pesta tej linii nie przekracza.
Behawiorysta wrzuca widza w sam środek akcji
Trzeba oddać twórcom, że nie tracą czasu i od razu przechodzą do rzeczy – nie ma w "Behawioryście" zbyt wiele miejsca na subtelności i wprowadzanie do fabuły. Natychmiast zostajemy wrzuceni w sam środek akcji, gdy napastnik wchodzi do szkoły i bierze zakładników. Od tego momentu twórcy próbują cały czas budować napięcie, nie znajdując momentami w tym umiaru. Naprawdę dawno nie miałem wrażenia, by jakiś serial aż tak bardzo nadużywał muzyki w tym celu. Zamiast tego lepiej byłoby np. udzielić odpowiedzi na pytanie, skąd napastnik wziął cały swój sprzęt i kiedy go rozstawił?
Biorę jednak poprawkę na to, że to dopiero pierwszy z ośmiu odcinków i dlatego tak wiele wątków zostało póki co jedynie liźniętych, a niektóre – jak np. przemykający po ekranie Rafał Zawierucha (kilka sekund u Quentina Tarantino) – zdają się na ten moment nie mieć żadnego sensu. Jak już wiemy, gra dopiero się zaczyna, wiele jeszcze przed nami. Wydaje się jednak, że serial mógłby w dalszej części nieco zyskać, gdyby więcej miejsca w pilocie poświęcono na przedstawienie bohaterów i położenie fabularnych fundamentów kosztem rzucenia widza w sam środek akcji.
Jednak jeśli komuś przypadła do gustu "Chyłka" lub inne z kryminalnych produkcji emitowanych na Playerze, spokojnie może sięgnąć i po "Behawiorystę", nie zawiedzie się. Ja póki co podchodzę do tej produkcji z dystansem, bo choć w samym pomyśle widać potencjał, to trudno nie odnieść wrażenia, że jest on trochę marnowany przez nie najlepszą realizację. Mam jednak nadzieję, że twórcy, na czele z Łukaszem Palkowskim, zaskoczą nas jeszcze w kolejnych odcinkach. "Behawiorysta" wciąż ma jeszcze szansę być wciągającą kryminalną produkcją.