10 największych różnic między 2. sezonem "Wiedźmina" a książką "Krew elfów" Andrzeja Sapkowskiego
Agata Jarzębowska
22 grudnia 2021, 15:03
"Wiedźmin" (Fot. Netflix)
Zmiany wprowadzane w adaptacjach są często konieczne, by serial mógł snuć swoją opowieść. Oto 10 największych zmian, jakie wprowadził serial "Wiedźmin" w stosunku książek Sapkowskiego.
Zmiany wprowadzane w adaptacjach są często konieczne, by serial mógł snuć swoją opowieść. Oto 10 największych zmian, jakie wprowadził serial "Wiedźmin" w stosunku książek Sapkowskiego.
To, że zmiany fabularne w 2. sezonie netfliksowego serialu "Wiedźmin" się pojawią, wiedzieliśmy od dawna — wynikały one już choćby z 1. sezonu. Jednak to, jak duże i gwałtowne one są, z pewnością zaskoczyło wielu fanów. Poniżej 10 głównych i największych zmian, jakie pojawiły się w stosunku książek. Które z nich wyszły serialowi na korzyść, a które są dużym rozczarowaniem?
Wiedźmin sezon 2 — adaptacja Ziarna prawdy
Jest to zdecydowanie najlepszy odcinek 2. sezonu, pomimo że wprowadza do adaptowanego opowiadania kilka zmian. Pierwszą z nich jest Ciri, której w materiale źródłowym Geralt (Henry Cavill) jeszcze nie przygarnął. Jednak serial wpisuje ją do historii bardzo bezboleśnie, co więcej, dodaje interesującą relację pomiędzy Ciri a Nivellenem — zaufanie, jakiem Ciri go obdarza, jest później znamienne, gdy Nivellen przyznaje się nie tylko do morderstwa, ale i gwałtu. Także Vereena dostaje swój moment sam na sam z Ciri, który już na wstępie sugeruje, że nastawienie potworów do księżniczki jest całkowicie inne.
Sam wydźwięk historii pozostaje jednak niezmieniony: krew i miłość mają potężną moc. Finał jest jednak dużo bardziej smutny, niż w oryginalnej historii. W opowiadaniach Geralt pomaga Nivellenowi pozbierać się po starciu z bruxą, a odczarowany szlachcic nie może uwierzyć, że urok w końcu przestał działać. Serial jest dużo bardziej bezwzględny — Ciri i Geralt pozostawiają zrozpaczonego Nivellena (Kristofer Hivju) samemu sobie.
Wiedźmin sezon 2 — trening Ciri w Kaer Morhen
Czas, jaki Ciri (Freya Allan) spędziła w Kaer Morhen, zdecydowanie różni się od tego, co znamy z książek. Wynika to przede wszystkim z jej wieku: we "Krwi elfów" była to ciągle mała dziewczynka, która wzbudziła w wiedźminach ojcowskie i braterskie uczucia. I chociaż trenowali ją intensywnie, nieraz sprawiając, że chodziła posiniaczona, każdy oddałby za nią życie. Zresztą wiedźmini uczyli Ciri nie tylko walki, ale także szkolili ją z tego, co sami znali najlepiej: wiedzy o potworach.
Serial podchodzi do tego zupełnie inaczej. Ciri jest prawie dorosła, więc wiedźmini traktują ją jak kogoś, komu trzeba udowodnić słabość, podpuścić do większego wysiłku. A część z nich, jak Lambert, bardzo chce jej pokazać, że Kaer Morhen to nie miejsce dla dziewczynek. Choć szkoda, że trening Ciri został bardzo skrócony, jest to akurat decyzja dość zrozumiała, a same relacje wydają się dużo bardziej dostosowane do wieku Lwiątka z Cintry.
Wiedźmin sezon 2 — atak drzewca i śmierć Eskela
To, co z pewnością wywołało okrzyki zdziwienia, to pojawienie się drzewca i śmierć Eskela (Basil Eidenbenz). Ciri w Kaer Morhen wychowywała się w cieplarnianych i bezpiecznych warunkach, więc gdy w serialu pojawił się drzewiec (który w dodatku opętał Eskela)… no coż, pozostaje pytanie, czy naprawdę było to tutaj aż tak potrzebne. Fakt, że to akurat Geralt musiał go zabić, dla wielu fanów także może być dość przykrą zmianą fabularną. Tym bardziej że obaj wiedźmini — zarówno Lambert jak i Eskel — są szeroko lubiani, nawet jeśli w książkach pojawili się zaledwie na chwilę.
Wiedźmin — Triss Merigold w służbie Vesemirowi
Jednak nie tylko wiedźmini uczyli Ciri. Podczas pobytu w Kaer Morhen wezwana na pomoc Triss wykładała dziewczynie Starszą Mowę (która później okazała się przydatna podczas nauki magii), a później czuwała przy niej dzień i noc, by uspokoić dręczące ją koszmary. Co więcej, to właśnie Triss odkryła, że Ciri jest źródłem, i przekonała Geralta, że powinien skontaktować się z Yennefer.
Serial postanowił wyrzucić to wszystko do kosza. Co prawda Triss (Anna Shaffer) przyczyniła się do odkrycia Starszej Krwi u Ciri, ale zamiast potrzebnego wsparcia, przekonana przez Vesemira (Kim Bodnia), przyrządziła z krwi dziewczyny nowy mutagen, który miałby wznowić "produkcję" wiedźminów. Jest to kolejna zmiana fabularna, która nie tylko szkodzi serialowi, ale i zabiera Ciri z życia te ostatnie kilka momentów beztroski.
Dodatkowo, książki nigdy nie sugerowały, że Starsza Krew w jakikolwiek sposób pomagała wiedźminom w przemianie — ich problem polegał na braku wiedzy, jak stworzyć mutagen, a nie braku składników. Triss takiej wiedzy posiadać nie powinna. Równie trudno sobie wyobrazić, by Vesemir podjął taką decyzję, narażając życie podopiecznej Geralta.
Wiedźmin sezon 2 — pobyt w świątyni Melitele
Ciężko powiedzieć, czy w ogóle można mówić o "pobycie" w świątyni, skoro w serialu akcja obejmuje może ze dwa dni. W sadze Ciri spędziła w świątyni bardzo dużo czasu, najpierw jako jednak z nowicjuszek, a później zamieszkała w niej pod opieką Yennefer, w bezpieczny sposób ucząc się magii. Pobyt w świątyni Melitele był także ostatnim przystankiem Ciri, gdzie była w pełni bezpieczna i mogła choć na chwilę zapomnieć o koszmarach wojny.
Nic z tego nie zostało w serialu ujęte, choć nie oznacza to akurat, że będzie to wątek poruszony w 3. sezonie, skoro Yen w końcu zdecydowała się Ciri naprawdę pomóc. Znów, zamiast bezpiecznej przestrzeni, mamy próby porwania przez Rience'a (Chris Fulton) oraz zdradę Yennefer, która pod przykrywką ratowania dziewczyny bezczelnie ja uprowadza.
I szkoda tylko, że przy całej akcji z Rience'em zginął Jarre. Chłopak obdarzył Ciri pierwszym, mocnym i niezręcznym zauroczeniem, które — jeżeli wrócimy do świątyni — mogłoby wnieść trochę zabawnych wątków do życia dziewczyny.
Dzieje Yennefer po bitwie o Wzgórze Sodden
Jak wspomnieliśmy, Yen (Anya Chalotra) powinna siedzieć w świątyni Melitele i uczyć Ciri. Wcześniej zaś, zaraz po bitwie pod Sodden, czarodziejka utraciła wzrok (nie moc, jak zasugerował serial) — i z tego powodu nie była w stanie rozpoznać, że Triss bitwę przeżyła. Sama Triss odniosła także bardzo ciężkie rany, od utraty włosów po ogromne poparzenia i to one sprawiły, że nie została rozpoznana. Bo to właśnie Triss Merigold, nie Yennefer, jest 14. czarodziejką, która została wpisana przez pomyłkę.
Triss nigdy nie była w książkach bardzo ważną postacią, ale odebranie jej tego momentu na rzecz Yennefer wydaje się dość dziwnym zabiegiem — jakby twórcy na siłę chcieli jeszcze bardziej podkreślić ważność kruczowłosej czarodziejki. Serial decyduje jednak, że Yennefer traci moc i zostaje wzięta do niewoli przez Nilfgaard. I byłby to całkiem ciekawy wątek, gdyby nie prowadził do Voleth Meir i wszystkich następstw z tym związanych.
Wiedźmin sezon 2 — Cahir, Fringilla i elfy w Cintrze
Bardzo dużą zmianą, znaną już z 1. sezonu, jest wprowadzenie całego wątku Cahira (Eamon Farren). W książkach jego postać początkowo pojawiała się bardzo sporadycznie, aż do momentu spotkania z Geraltem, kiedy to stał się pełnoprawnym bohaterem. Serial postanowił wykorzystać tę lukę, równocześnie dopisując także dzieje Fringilli (Mimi Ndiweni) oraz jej sprzymierzenia się z elfami — Francescą (Mecia Simson) oraz Filavandrelem (Tom Canton) — i sprowadzenia ich do Cintry.
Akurat to tło polityczne, którego nie dostaliśmy w książkach, może na dłuższą metę wyjść serialowi na dobre. Tak to wygląda przynajmniej na papierze, ponieważ już w samym serialu decyzje zarówno Cahira, jak i Fringilli, wydają się strasznie nijakie i powierzchowne. Nie ma się wrażenia, że próbują rządzić światem, raczej są jak wójtowie małej miejscowości, o której nikt nie pamięta.
Sam wątek elfów, które po wiekach gnębień i prześladować łapią za broń, nie jest wymysłem serialu, dokładnie to robiły komanda Scoia'tael. Choć powód do powstania był bardziej rozmyty, niż w serialu — odebranie nadziei przyszłego pokolenia wydaje się wcale nie takim złym pomysłem.
Wyjawienie w finale, kim jest Emhyr var Emreis
Do przewidzenia było, że serial nie będzie długo ukrywał, kim jest Emhyr/Duny (Bart Edwards). Siłą rzeczy musiało to nastąpić, nie da się bowiem nie zauważyć, że to dokładnie ten sam aktor. Jednak poważną zmianą jest, że w Nilfgaardzie wszyscy zdają się wiedzieć, że Ciri to jego córka. A przynajmniej wiedzą to najbliżsi doradcy.
Co jest bardzo dziwne, biorąc po uwagę, że Emhyr nigdy nie chciał odzyskać Ciri, dlatego że była jego córką, a nawet najbliżsi doradcy nie wiedzieli, że Emhyr przez kilka lat mieszkał w Cintrze jako Duny. Jest to zmiana, która na pewno wpłynie na cały serial — pozostaje jednak pytanie, czy w dobry sposób.
Wiedźmin — przebiegła i złowroga Voleth Meir
Jednak to, co wyróżnia się w tym sezonie najbardziej, to główny przeciwnik bohaterów: Voleth Meir. W "Krwi elfów" nie było żadnego głównego wroga, bohaterowie tak naprawdę dopiero próbowali się rozeznać, kim jest Ciri, kto może jej zagrażać. Nie było żadnego konkretnego przeciwnika, którego można było wskazać palcem.
Twórcy jakby uznali, że bez głównego antagonisty sezonu widzowie nie docenią fabuły. Przecież mamy wiedźminów, muszą się z kimś bić. Problemem jest jednak to, że Voleth Meir jest zdecydowanie najsłabszym ogniwem 2. sezonu, niszczy całkowicie finał i dodaje Ciri kolejną traumę (a w przyszłości dziewczyna będzie ich miała pod dostatkiem). A jakby tego było mało, pokazuje w pełni moce Ciri, które czytelnik tak naprawdę musiał powoli odkryć: fakt, że Ciri podróżuje pomiędzy wymiarami, został tu nijak zapowiedziany i stał się kolejną rzeczą, jaka wydaje się być wepchnięta na siłę.
Wiedźmin sezon 2 — Koniunkcja Sfer i nowe potwory
Serial — w przeciwieństwie do sagi — pochyla się także mocno nad Koniunkcją Sfer oraz nowymi potworami. O ile ta pierwsza jest dobrym posunięciem, umożliwiającym rozwój świata "Wiedźmina" w innych filmach i serialach, tak przybywające z innych wymiarów potwory są zupełnie niepotrzebne.
Jednym z najciekawszych spostrzeżeń Andrzeja Sapkowskiego w książkach było to, że potwory ewoluowały, dostosowując się do zanieczyszczonych rzek i miejskich wysypisk śmieci. A ich zmniejszająca się liczba sprawiła, że okoliczni mieszkańcy traktowali je coraz częściej jako ciekawostkę, niż zagrożenie. Fach wiedźminów miał się powoli kończyć i być całkowicie zbędny. Książki nie potrzebowały mutantów z innych światów, potwory same doskonale radziły sobie z ewolucją.