7 powodów, by oglądać "Wiedeńską krew" – stylowy kryminał, w którym detektyw jest uczniem Freuda
Marta Wawrzyn
21 listopada 2021, 21:28
"Wiedeńska krew" (Fot. Endor Productions)
W poniedziałek na Epic Drama powraca z 2. sezonem "Wiedeńska krew" — klimatyczny serial kryminalny, którego akcja dzieje się w stolicy imperium Habsburgów. Czemu warto go zobaczyć?
W poniedziałek na Epic Drama powraca z 2. sezonem "Wiedeńska krew" — klimatyczny serial kryminalny, którego akcja dzieje się w stolicy imperium Habsburgów. Czemu warto go zobaczyć?
22 listopada o godz. 21:30 na kanale Epic Drama premierę będzie mieć 2. sezon serialu "Wiedeńska krew". To brytyjsko-austriacka produkcja, oparta na serii książek Franka Tallisa i opowiadająca o przygodach Maxa Liebermanna (Matthew Beard, "Gra tajemnic"), młodego angielskiego psychiatry, który mieszka w Wiedniu na początku XX wieku i fascynuje się pracą Zygmunta Freuda. Przypadek sprawia, że Max poznaje Oskara Rheinhardta (Juergen Maurer, "Vorstadtweiber"), inspektora austriackiej policji rozwiązującego nietypową sprawę, i z zafascynowanego psychoanalizą chłopaka przemienia się w detektywa z prawdziwego zdarzenia.
Jeśli nie znacie serialu, podrzucamy kilka powodów, dla których warto to zmienić.
1. Wiedeńska krew to klasyczny kryminał z epoki
Po pierwsze i najważniejsze, "Wiedeńska krew" jest klasycznym kryminałem w kostiumie, stworzonym przez Brytyjczyków — co samo w sobie jest już gwarantem wysokiej jakości. Podobnie jak w przypadku "Sherlocka", "Endeavoura" albo "Very", każdy odcinek trwa 90 minut, czyli jest jak pełnometrażowy film, gdzie dobrze poprowadzona zagadka kryminalna stanowi nie dodatek do postaci, z którymi dobrze spędza się czas, tylko najważniejszą atrakcję. A ponieważ akcja serialu dzieje się w Wiedniu, jeszcze za czasów Austro-Węgier, kolejne sprawy kryminalne, w połączeniu z prywatnymi perypetiami doktora Liebermanna, szybko zaczynają składać się na barwny, fascynujący, a do tego bardzo stylowy obraz epoki.
Max, wielki fan Zygmunta Freuda i uczestnik jego wykładów, zaczyna współpracę z policją, by dowiedzieć się więcej o "psychopatii przestępczego umysłu". Fascynacja młodziutkiego doktora przełomowymi teoriami na temat leczenia umysłu, w czasach kiedy psychiatria uważa za najlepszą metodę elektrowstrząsy, staje się kluczem do rozwiązania kolejnych zbrodni, niezależnie od tego, czy mają one miejsce w wiedeńskich wyższych sferach, czy w dzielnicach biedy.
2. To też serial dla fanów Sherlocka i Mindhuntera
Twórcą "Wiedeńskiej krwi" jest Steve Thompson, brytyjski dramaturg i scenarzysta, który wcześniej pracował m.in. w ekipie "Sherlocka". Nic więc dziwnego, że fani serialu o ekscentrycznym geniuszu są w stanie rozpoznać pewne elementy wspólne, widoczne zarówno w sposobie rozumowania Liebermanna, jak i w prowadzeniu samej intrygi. Ale coś dla siebie znajdą tu dla siebie również ci, którym brakuje "Mindhuntera". Próby zrozumienia, jak działa umysł psychopaty, i budowania profili — w czasach kiedy policja tak nie pracowała — to jedna z głównych atrakcji "Wiedeńskiej krwi", łączącej kryminał z thrillerem psychologicznym.
3. Wiedeń z początków XX wieku wygląda świetnie
Jak na brytyjski kryminał przystało, "Wiedeńska krew" jest znakomicie zrealizowana. Przepych, idealne garnitury panów i bogate suknie pań z wyższych sfer kontrastują z brudem w biedniejszych dzielnicach. Nie brak tu pocztówkowych widoków, eleganckich wnętrz teatrów, opery czy muzeum, ale i ciemnych zaułków miejskich. Dbałość o kostiumy i scenografię widać na każdym kroku. Stolica Austro-Węgier wygląda świetnie — ale przede wszystkim wygląda jak prawdziwe, żywe miasto.
4. Schyłek belle époque w nieco innym wydaniu
Belle époque, czyli czasy rozkwitu kulturalnego i postępu technicznego w Europie pomiędzy zakończeniem wojny francusko-pruskiej w 1871 roku a wybuchem I wojny światowej, to wdzięczny okres dla filmowców, niezależnie od tego, jakie wybierają miejsce do opowiedzenia swojej historii. Wiedeń z lat 1906-1907 daje ogromne pole do popisu — z jednej strony dlatego, że można pokazywać bogactwo, dekadentyzm i różne oblicza miejskiej kultury, od opery po kabaret.
Z drugiej strony jest to miasto wielokulturowe, gdzie mieszkają Austriacy, Czesi, Węgrzy, Serbowie. W serialu obecne są ruchy nacjonalistyczne (w 2. sezonie jest odcinek szpiegowski, w którym pojawiają się ekstremiści z organizacji Czarna Ręka) i antysemityzm, którego stara się nie dostrzegać ojciec Maxa, biznesmen, walczący o należne miejsce w wiedeńskiej socjecie. Oprócz tego młodzi ścierają się ze starszymi, konserwatyzm z liberalizmem, nauka z zabobonem. To, co robi Zygmunt Freud — ale też Max Liebermann — budzi raczej wielkie kontrowersje niż szacunek.
5. Duet niedobranych detektywów, ale z twistem
Tutejsi detektywi, Max Liebermann i Oskar Rheinhardt, w każdym odcinku rozwiązują trudne, dziwne, często też skomplikowane ze względów społecznych zagadki kryminalne — i sami w sobie również stanowią atrakcję. To klasyczny niedobrany duet policyjny, jakich znamy i z "Sherlocka", i z amerykańskich procedurali. Tyle że z twistem — Max nie jest Watsonem, czyli pomocnikiem detektywa. On jest Sherlockiem. Jego relacja ze znacznie starszym Oskarem, który na początku nie darzy jego i jego metod zbyt dużym zaufaniem, ma wiele uroku. Na przestrzeni 1. sezonu panowie zamieniają się w zgrany duet, wymieniający się prywatnymi żarcikami i skutecznie przełamujący mroczny ton "Wiedeńskiej krwi".
6. Matthew Beard i ciekawy aktorsko drugi plan
"Wiedeńską krew" warto zobaczyć ze względu na charyzmatycznego Matthew Bearda w głównej roli. To jego serial, bez dwóch zdań. A na drugim planie jest m.in. Lucy Griffiths (w 1. sezonie Jessica De Gouw) w roli naukowczyni Amelii Lydgate, mierzącej się z popularną wówczas diagnozą, że choruje na histerię, oraz Conleth Hill (rozpoznacie w nim Varysa z "Gry o tron"?) jako ojciec Maxa. Niemiecka aktorka Luise von Finckh wciela się z kolei w postać Clary, dziewczyny Maxa z wyższych sfer — ten wątek stanowi pretekst do rozmów o mezaliansach, skandalach i poszukiwaniu prawdziwej miłości w czasach, kiedy nie wszystko wypadało.
7. Serial pozwala włączyć się w każdym momencie
Nie widzieliście 1. sezonu "Wiedeńskiej krwi" i zastanawiacie się, czy możecie oglądać "dwójkę"? Żaden problem! Serial jest tak skonstruowany, żeby łatwo było włączyć się w każdym momencie. Jak w klasycznym proceduralu, każdy odcinek skupia się na innej sprawie, rozwiązywanej przez detektywów. Oczywiście do tego dochodzącą wątki prywatne, dla których warto nadrobić poprzedni sezon. Ale to nie jest tak, że nie znając historii trójkąta miłosnego z Maxem, Clarą i Amelią w rolach głównych, nie zrozumiecie, co się dzieje w serialu. Główna atrakcja to jednak sprawy kryminalne, rozwiązywane w niekonwencjonalny jak na początki XX wieku sposób.
2. sezon "Wiedeńskiej krwi" zaoferuje na dzień dobry historię cierpiącej na depresję węgierskiej hrabiny, której ciało zostaje znalezione w wannie. W kolejnym odcinku pojawi się Czarna Ręka, a w ostatnim zobaczycie morderstwo mnicha i jego następstwa, które okazują się bardzo skomplikowane dla samego Liebermanna. Cały serial to w tym momencie dwa sezony, po trzy 90-minutowe odcinki każdy.