Netflix ma coraz większe kłopoty. Transfobiczny występ Dave'a Chappelle'a oburzył m.in. Elliota Page'a
Karolina Noga
21 października 2021, 12:32
"Dave Chappelle: The Closer" (Fot. Netflix/Mathieu Bitton)
Netflix ma coraz większe kłopoty z powodu stand-upu, wyśmiewającego osoby transpłciowe. Pracownicy firmy zorganizowali protest, a wspierają ich największe gwiazdy.
Netflix ma coraz większe kłopoty z powodu stand-upu, wyśmiewającego osoby transpłciowe. Pracownicy firmy zorganizowali protest, a wspierają ich największe gwiazdy.
Netflix znalazł się w ogniu krytyki. Pracownicy transpłciowi oraz osoby ze społeczności LGBTQ+ protestowały pod siedzibą firmy, by wyrazić swój sprzeciw wobec jej polityki. Pod hasłem "Trans Lives Matters" wczoraj odbył się protest przed budynkiem Netfliksa przy Sunset Boulevard w Los Angeles.
Netflix krytykowany za występ Dave'a Chappelle'a
Wszystko zaczęło się parę dni temu, gdy na platformie pojawił się stand-up "The Closer" Dave'a Chappelle'a. Podczas występu padały prześmiewcze i krzywdzące żarty dotyczące osób transpłciowych. Komik powiedział m.in. że płeć to po prostu fakt, a także bronił Joanne K. Rowling. Występ stał się początkiem głośnej dyskusji na temat traktowania osób LGBTQ+ przez firmę. Protestujący zapowiedzieli, że w poniedziałek oficjalnie przekażą pełną listą żądań. Znajdą się na niej m.in. podwyżki oraz zwiększenie inwestycji w treści związane z osobami trans i niebinarnymi.
Jak donosi Deadline, Netflix wydał oficjalne oświadczenie dotyczące kontrowersji i protestów:
Cenimy naszych kolegów trans i ich sojuszników, rozumiemy głęboką krzywdę, która została spowodowana. Szanujemy decyzję każdego pracownika, który zdecyduje się odejść i uznajemy, że mamy o wiele więcej pracy do wykonania zarówno w Netfliksie, jak i w naszych treściach.
Ted Sarandos, jeden z duetu dyrektorów generalnych Netfliksa, początkowo bronił "The Closer". Wyciekły wewnętrzne dokumenty, w których twierdził, że język użyty w stand-upie jest co prawda prowokacyjny, ale nie powoduje krzywdy w rzeczywistości. Teraz przyznał, że "schrzanił", jeśli chodzi o wewnętrzną komunikację w firmie.
— Czuję, że powinienem był uświadomić sobie, że grupa naszych pracowników bardzo cierpiała z powodu podjętej decyzji i powinienem był to z góry wiedzieć, przez jaki ból przechodzili, zanim zdecydowałem się podjąć jakiekolwiek kroki. Mówię to, ponieważ bardzo ich szanuję i uwielbiam ich wkład w rozwój Netfliksa. Oni cierpieli, a ja powinienem był to wiedzieć.
Gwiazdy wspierają protestujących pracowników
W sieci nie brakuje deklaracji wsparcia dla protestujących. Wśród gwiazd zaangażowanych są m.in. Jameela Jamil ("Dobre miejsce"), Johnathan Van Ness ("Queer Eye"), Sara Ramirez ("Chirurdzy"), Angelica Ross ("Pose"), Colton Haynes ("Teen Wolf") czy Dan Levy ("Schitt's Creek"). Stanowisko w sprawie zabrał również Elliot Page ("The Umbrella Academy"). Aktor zeszłym roku wydał oświadczenie, w którym wyznał, że jest transpłciowy i niebinarny.
— Wspieram transpłciowych, niebinarnych, czarnoskórych, rdzennych i mających różne pochodzenie etniczne pracowników Netfliksa w walce o więcej lepszych historii o osobach trans oraz bardziej inkluzywne miejsce pracy — napisał na Twitterze.
I stand with the trans, nonbinary, and BIPOC employees at Netflix fighting for more and better trans stories and a more inclusive workplace #NetflixWalkout https://t.co/LU8FPSBdwE
— Elliot Page (@TheElliotPage) October 20, 2021
Protest spotkał się również z wielkim poparciem ze strony internautów, którzy zorganizowali akcję "No Netflix". Jej cel był prosty — nieoglądanie Netfliksa w celu pokazania swojego wsparcia. Nie brakuje jednak głosów krytyki, że protesty są bardzo wybiórcze. Niektórzy na przykład uważają za dziwne, że podobny protest nie odbył się po premierze filmu "Gwiazdeczki", który miał "oczywiste podteksty pedofilskie".
Don't forget it's No Netflix Day. ✊🏾 https://t.co/qlSBMGGo3d
— Marco Rogers (@polotek) October 20, 2021