"Ty", czyli kochając stalkera — recenzja 3. sezonu hitu Netfliksa
Małgorzata Major
17 października 2021, 18:21
"Ty" (Fot. Netflix)
Serial "Ty" to jeden wielki ból głowy dla widowni zastanawiającej się, czemu ktoś mógłby lubić Joego Goldberga? Na czym polega fenomen serialu o uwodzicielu, stalkerze i mordercy w jednym?
Serial "Ty" to jeden wielki ból głowy dla widowni zastanawiającej się, czemu ktoś mógłby lubić Joego Goldberga? Na czym polega fenomen serialu o uwodzicielu, stalkerze i mordercy w jednym?
Być może już nie pamiętacie, ale w 2018 roku, gdy serial "Ty" debiutował, wywołał sporą burzę medialną w związku z tym, jak prezentowany był w nim główny bohater, czyli Joe Goldberg (Penn Badgley). Joe jest klasycznym stalkerem, który zanim "przypadkowo" pozna jakąkolwiek kobietę, wcześniej przeprowadzi długotrwałe śledztwo na jej temat. Historia miłosna przedstawiona w 1. sezonie była na wskroś toksyczna, niebezpieczna, a mimo to nie dostaliśmy wyraźnego komentarza, że to, co oglądamy na ekranie, to nie jest normalny związek, a pełna przemocy relacja, w której nigdy nie było partnerstwa.
Ty, czyli skutki uboczne książki Caroline Kepnes
1. sezon stanowił adaptację książki "Ty" autorstwa Caroline Kepnes. Niestety twórczość tego rodzaju, czyli kiepska literatura o przemocowych związkach otoczonych aurą romantycznej miłości, dla której szlak przetarła E.L. James, zbiera swoje mroczne żniwo. Romantyzowanie przemocowych relacji sprawia, że widownia może to odebrać jako element "poznawania się", uznawania, że "taki jego urok", albo dochodzenia do innych szkodliwych wniosków, mocno zakorzenionych w patriarchalnym społeczeństwie. Chyba nie muszę przypominać, jak skończyła się ta przygoda dla Guinevere Beck (Elizabeth Lail), czyli głównej postaci kobiecej pierwszej odsłony "Ty".
Podsumowując, Joe Goldberg to niezbyt miły gość, raczej nie chcielibyście utknąć z nim windzie. Joe na przestrzeni dwóch sezonów zabija wiele osób, a w międzyczasie poznaje kogoś, kto ma ten sam modus operandi na życie. Love (Victoria Pedretti), bo o niej mowa, okazuje się być jego bratnią duszą i co najmniej równie psychopatyczną morderczynią, pozbywającą się ze swojego otoczenia ludzi z różnych, często błahych powodów. I gdy ta dwójka postanawia żyć długo i szczęśliwie razem, przeprowadza się na malownicze przedmieścia San Francisco, do Madre Linda. Ulica, przy której stoi ich uroczy dom z białym płotem, przypomina wszystko to, czego nie znosił Dexter Morgan. Zresztą pomiędzy Joem a Dexterem jest sporo podobieństw. Jak choćby ironiczne i kąśliwe komentarze na temat ludzi z sąsiedztwa, pracy czy kręgu towarzyskiego.
Ty sezon 3 — bratnie dusze Dextera Morgana
Zarówno Joe, jak i Dexter nie należą do ludzi, którym łatwo przychodzi zawieranie nowych znajomości. Ta dwójka koszmarnych sąsiadów z łatwością przewierca na wskroś biogramy ludzi z otoczenia w poszukiwaniu ich słabych punktów. A gdy staną na drodze realizacji jakiegoś celu, Joe i Dexter zawsze znajdą sposób na ich eliminację. Właściwie Joe jest trochę bardziej irytującym młodszym bratem Dextera, z tym że Morgan miał przynajmniej jakiś szemrany kodeks. Joe jest po prostu nieznośnie nudny w ciągłym zakochiwaniu się w każdej nowo poznanej kobiecie.
3. sezon serialu "Ty" jest wtórny, widać że twórcy nie mają pomysłu, co zrobić z bohaterem teraz, gdy ma już własną rodzinę, a romanse z innymi kobietami wydają się banalnym rozwiązaniem. Może to i banał, ale oczywiście idą tym tropem. Joe poznaje Marienne (Tati Gabrielle, "Chilling Adventures of Sabrina"), pracującą w lokalnej bibliotece i sam się tam zatrudnia w ramach wolontariatu, byle tylko się do niej zbliżyć. Zęby bolą na widok pląsów bohatera między bibliotecznymi regałami, mającymi udowodnić, jak bardzo jest zakochany w książkach i to ta miłość sprawia, że zwraca uwagę na Marienne, a nie w żadnej mierze jej wspaniała wizualność.
Ty, czyli harlequin na miarę XXI wieku
W związku z tym, że Joe ma żonę, a Love ma Joego, trudno im wchodzić w nowe relacje, mimo że obydwoje mają na to ochotę. Ich wzajemne deklaracje o miłości i lojalności z czasem rozchodzą się w szwach, a każde szuka sposobu na przechytrzenie tego drugiego. To akurat dosyć ciekawy aspekt scenariusza, w którym znalazło się miejscu na to, żeby zarówno Joe analizował i oceniał poczynania Love, jak i Love analizowała kolejne karkołomne pomysły Joego.
Co ciekawe, twórcy fundują nam sporo scen erotycznych, które mają wypełnić dziurę scenariuszową. Właściwie im więcej w tym serialu scen seksualnych uniesień, tym mniej tam jakiegokolwiek wprowadzania kolejnych nitek fabularnych. Jeśli tak dalej pójdzie, to "Ty" będzie walczyć o tytuł najgłupszej produkcji Netfliksa z innym tytanem gatunku, zatytułowanym "Sex/Life".
Ty i wtórne refleksje o życiu na przedmieściach
Poza tym jednak, wszystko już wcześniej widzieliśmy. Pretensjonalni sąsiedzi, idiotyczne warsztaty o poszukiwaniu siebie, banalne posty na blogach parentingowych i dobrze znane wygłupy rodem z Instagrama. Musi być też odhaczona tajemnicza i piękna sąsiadka, jej zapracowany mąż, wystawne przyjęcia i sekrety. Masa sekretów. Życie na przedmieściach w serialu "Ty" mocno przypomina Wisteria Lane. Podobnie jak plakaty promujące 3. sezon serialu, silnie nawiązujące do estetyki tych przed laty promujących "Gotowe na wszystko".
"Ty" jednak nie dorasta do pięt geniuszowi pierwszych sezonów "Gotowych na wszystko". Brakuje mu gracji, zręczności, nieoczywistego łączenia wątków. Jak mówił sam Joe, nawiązując do Czechowa i motywu strzelby, oczywistym było, że w końcu wystrzeli, skoro ktoś podetknął ją pod nos głównego bohatera.
Wiemy już, że powstanie kolejny sezon. Pytanie tylko — po co? Nie bardzo wiadomo, czego moglibyśmy dowiedzieć się o bohaterze, poza tym że prawdopodobnie przeniósł się do Europy i tam rozpocznie swoją "działalność". Biorąc pod uwagę jak szkodliwy model męskości prezentuje produkcja, chętniej zobaczyłabym kolejny sezon "The Ranch" niż następną odsłonę "Ty", zwłaszcza że mamy już przecież "Emily w Paryżu". Obejrzeć można, ale nie ma takiej potrzeby.