Kieran Culkin dzięki "Sukcesji" zrozumiał, że chce być aktorem. Z kolei Brian Cox uważa, że umrze w pracy
Marta Wawrzyn
11 października 2021, 14:03
"Sukcesja" (Fot. HBO)
Po dwóch latach przerwy na nasze ekrany powraca "Sukcesja". Aktorzy przyznają, że dopiero dzięki pracy w hitowej produkcji HBO zrozumieli pewne rzeczy na własny temat.
Po dwóch latach przerwy na nasze ekrany powraca "Sukcesja". Aktorzy przyznają, że dopiero dzięki pracy w hitowej produkcji HBO zrozumieli pewne rzeczy na własny temat.
"Sukcesja" to jeden z tych seriali, które dla wielu aktorów są prawdziwą życiową szansą. Obsada hitu HBO nie ukrywa, że role członków paskudnej rodziny Royów były dla nich pewnym przełomem w karierze.
Sukcesja — Kieran Culkin opowiada o swojej karierze
Kieran Culkin, czyli serialowy Roman Roy, najmłodszy z synów Logana (Brian Cox), przyznaje w rozmowie z The Hollywood Reporter, że choć grał w filmach od dziecka, to kiedy był młodszy, uciekał od sławy i Hollywood, bo patrząc na doświadczenia swojego brata Macaulaya, był przekonany, że sobie z tym nie poradzi. Dopiero "Sukcesja" uświadomiła mu, że rzeczywiście chce być aktorem.
— Staram się przypomnieć konkretny moment, kiedy mnie to uderzyło. Myślę, że to było pod koniec 1. sezonu. Pamiętam, jak wróciłem do domu i pomyślałem: "to jest to, co chcę zrobić ze swoim życiem. Myślę, że chcę być aktorem". Miałem jakieś 36 lat. Robiłem to już od 30 lat — opowiada.
Warto dodać, że to nie jest pierwsza głośna rola Kierana Culkina. W wieku 19 lat aktor zdobył nominację do Złotego Globu za film "Ucieczka od życia", a potem posypały się kolejne propozycje. Jak mówi, wtedy nie był gotowy, by sobie poradzić ze sławą, jaka wiąże się z karierą filmową. Choć cały czas grał, przez te wszystkie lata wybierał role w teatrze albo na drugim planie.
Sukcesja — Brian Cox chce grać Logana jeszcze długo
Culkin nie jest jedynym aktorem z obsady "Sukcesji", który zachwycił się tym serialem. Brian Cox w rozmowie z "The New York Times" przyznaje, że — wbrew planom twórcy serialu — chciałby grać Logana w nieskończoność.
— Nie widzę końca w przypadku Logana. Nie chcę, żeby jego rola w tej historii kiedykolwiek się zakończyła. Jest ta samolubna część mnie, która mówi: nie, nie, ja to lubię robić! Lubię tę pracę! To dobra praca! — opowiada aktor.
Niezależnie od tego, jak długo jeszcze potrwa "Sukcesja", Cox, który zaczął karierę w 1961 roku, mając 14 lat, i do tej pory zagrał w ponad 200 różnych tytułach, nie planuje żegnać się z aktorstwem. Przeciwnie — jest przekonany, że prawdopodobnie umrze w pracy.
— Moja ulubiona historia o tym, jak zmarł aktor, to Leonard Rossiter. Grał w sztuce "Loot" na West Endzie. Miał 57 lat. Był wybitnym aktorem. Przyszedł i powiedział: "OK, to jest świetny pierwszy dzień!". Usiadł. Umarł. Pamiętam, że myślałem, że tak właśnie trzeba odejść — mówi Cox.
Odtwórca roli Logana przyznaje, że choć uwielbia "Sukcesję", to nie przepada za swoją postacią i nie ma o nim najlepszego zdania.
— Mam empatię, ale z nim nie sympatyzuję. Royowie bardzo cierpią z powodu innego rodzaju pragnienia — pragnienia posiadania zbyt dużo w przeciwieństwie do nieposiadania niczego. W przypadku Logana Roya to coś kompulsywnego. To rodzaj ogromnej próżności wynikającej z wielkiego bogactwa. Moja praca jako aktora polega na patrzeniu na człowieka, patrzeniu na ten ludzki imperatyw i dostrzeganiu, czym to jest — opowiada Cox.
W 3. sezonie "Sukcesji" zobaczymy następstwa konferencji prasowej Kendalla (Jeremy Strong), który rzucił publiczne oskarżenie pod adresem swojego ojca. Logan zacznie więc walkę o to, by zabezpieczyć wszelkie sojusze – rodzinne, polityczne i finansowe. Napięcia rosną, a zaciekła bitwa korporacyjna grozi przekształceniem się w rodzinną wojnę domową. Kto wygra tę okrutną grę? Zobaczcie zwiastun.