"Damages" (5×01): Zaczyna się wojna
Nikodem Pankowiak
16 lipca 2012, 17:34
Na przestrzeni lat wielu bohaterów "Damages" zaliczało bolesne zderzenie z ziemią po upadku ze szczytu. Wygląda na to, że w 5. sezonie takich upadków może być więcej, a niektóre z nich należy traktować zupełnie dosłownie.
Na przestrzeni lat wielu bohaterów "Damages" zaliczało bolesne zderzenie z ziemią po upadku ze szczytu. Wygląda na to, że w 5. sezonie takich upadków może być więcej, a niektóre z nich należy traktować zupełnie dosłownie.
Tym razem obyło się bez wielkiego przeskoku w czasie. Bohaterów spotykamy ponownie chwilę po wydarzeniach z finału 4. sezonu. Ellen odrzuca propozycję Patty i decyduje się na solo, co oczywiście nie podoba się jej byłej szefowej. Zwłaszcza gdy okazuje się, że młoda prawniczka będzie zeznawać w sądzie w sprawie o przyznanie opieki nad wnuczką Hewes. Jak się później okazuje, nie będzie to jednak główna batalia finałowej serii. Wreszcie wydarzy się coś, na co czekała chyba większość fanów serialu – dwie niezwykle charakterne prawniczki w jednej sprawie staną po przeciwnych stronach barykady.
Od samego początku "Damages" przyzwyczaiło nas do świetnej obsady, nie inaczej jest w 5. sezonie. Choć nigdy nie pałałem sympatią do Ryana Phillippe'a, patrzę na jego postać łaskawym okiem. Natomiast występ Jenny Elfman… No cóż, klasa sama w sobie i właściwie na tym można byłoby zakończyć. Liczę na to, że mimo wydarzeń z 1. odcinka (oglądający serial wiedzą, co mam na myśli) zobaczymy ją jeszcze w przyszłości. Do tego oczywiście Glenn Close i Rose Byrne, moje dwie ulubione telewizyjne bohaterki. To nie może się nie udać.
Zwłaszcza że tematyka, której będzie dotykać najnowsza seria, jest bardzo nośna, sami jeszcze niedawno pasjonowaliśmy się informacjami wyciekającymi dzięki portalowi WikiLeaks. Tutaj oprócz ujawniania niewygodnej prawdy mamy także do czynienia z morderstwem w tle. Nie mogło też zabraknąć tradycyjnych wybiegów w przyszłość. A te, trzeba przyznać, są najbardziej efektowne ze wszystkich dotychczasowych. To, czego byliśmy świadkami na końcu odcinka, wręcz wbija w fotel. Choć w "Damages" niczego nie można być pewnym, chyba nikt nie ma wątpliwości, czego był świadkiem. Wielki plus dla twórców, widać, że szykują oni dla nas niesamowitą końcówkę.
Sam odcinek na pewno nie był wybitny, ale chyba mało który epizod tej produkcji zasługuje na to miano. Wyraźnie wskazano wątki będące podstawą przyszłych dziewięciu odcinków, a każdy z nich zapowiada się przepysznie. Może jedynie romans zawiązujący się pomiędzy Ellen i Crisem mógłby zostać zepchnięty gdzieś na daleki plan, jestem jednak w stanie wybaczyć scenarzystom obecność tego wątku, ponieważ historii miłosnych nie było w "Damages" do tej pory zbyt wiele. Najciekawiej oczywiście zapowiada się bezpośrednie starcie na sali sądowej pomiędzy Ellen a mającą coraz większą obsesję na jej punkcie Patty. Serial dążył do niego od samego początku, główne bohaterki dzieliło właściwie wszystko, co oczywiście nie mogło pozostać bez wpływu na ich relacje. Wiadomo, że remis nie zadowoli żadnej z nich, możemy zatem spodziewać walki na śmierć i życie. Ostatnia scena odcinka sugeruje, że dosłownie.
"Damages" nigdy nie schodziło poniżej pewnego poziomu, zawsze była to dobra i godna uwagi produkcja. Premierowy odcinek 5.sezonu przekonuje na, że tym razem jest to pozycja obowiązkowa. Znakomita obsada, intrygujące wątki i zaskakujące zakończenie – to wszystko stanowiło do tej pory o sile serialu i było jego znakiem firmowym. Wygląda na to, że teraz otrzymamy dokładnie do samo. Tyle że więcej, mocniej i szybciej. W 5. sezonie znów powinniśmy być świadkami rozgrywki, gdzie zasady można naginać do woli, byleby osiągnąć swój cel. Wspinaczka na szczyt może jednak czasem kończyć się upadkiem. I chociaż przydarza się to bohaterom serialu, nie wygląda, by ta reguła odnosiła się również do jego twórców.