"Cruel Summer" to wycieczka rollercoasterem do mrocznych lat 90. — recenzja młodzieżowego thrillera
Małgorzata Major
6 sierpnia 2021, 17:38
"Cruel Summer" (Fot. Freeform)
"Cruel Summer" zapowiada się na kolejny hit dla nastoletniej widowni. Nastolatkowie dorastający w latach 90. też mogą skusić się na tę sentymentalną podróż. Drobne spoilery.
"Cruel Summer" zapowiada się na kolejny hit dla nastoletniej widowni. Nastolatkowie dorastający w latach 90. też mogą skusić się na tę sentymentalną podróż. Drobne spoilery.
Uściślijmy to już we wstępie — "Cruel Summer" to nie jest zbyt dobry serial. Wyjaśniam, żebyście nie czuli się oszukani pozornym entuzjazmem wyrażonym w leadzie. Wiosenny hit amerykańskiej telewizji Freeform, od dziś dostępny w Polsce na Amazon Prime Video, ma szansę stać się i u nas popularny wśród nastoletniej widowni. Widzowie w wieku 15-16 lat mogą w nim odnaleźć wiele tematów, z którymi aktualnie się zmagają i będą tym samym identyfikować się z problemami Kate albo Jeanette. Nie ma jednak zbyt wielkich szans na to, żeby ten tytuł podbił serca dorosłej widowni, jak to często, w przypadku udanych seriali young adult, bywa.
Cruel Summer to serial kryminalny dla nastolatków
Wynika to z kilku powodów. Przede wszystkim "Cruel Summer" to produkcja tandetnie zrealizowana i mimo ciekawego punktu wyjścia to, jak rozwijane są kolejne wątki, dość szybko staje się rozczarowujące. Zacznijmy jednak od początku. Akcja serialu toczy się w latach 90. W danym odcinku oglądamy równolegle wydarzenia z 1993, 1994 i 1995 roku. Spoglądamy na zdarzenia z perspektyw dwóch bohaterek – Kate (Olivia Holt) i Jeanette (Chiara Aurelia). Serial opowiada o uprowadzeniu 15-letniej Kate, która przez kilka miesięcy była więziona w piwnicy przez dorosłego mężczyznę. To, co się tam wydarzyło i kto miał z tym uprowadzeniem związek, stanowi ważny element fabuły.
Lata 90. w "Cruel Summer" są pięknie wyeksponowane. To dość mocno zgrana płyta, ale wciąż może zachwycać. Ubrania, muzyka, fryzury, torebki, raczkujący internet, walkmany i centra handlowe – wszystko to dostajemy na tacy. Podobnie jak mocno wydepilowane brwi, frotki do włosów, mocne makijaże u nastolatek inspirowane kulturą grunge i dużo stylizacji, których nie powstydziłby się Kurt Cobain. Szybko jednak klimat wyjątkowego lata 1993 roku znika i zastępuje je łopatologiczna wykładnia roku 1995, kiedy wszystko jest szare i ponure, ponieważ w życiu bohaterów nie dzieje się najlepiej. Zastosowanie niebiesko-szarej kolorystyki jest jak uderzenie między oczy, żebyśmy przypadkiem nie przeoczyli tego, że twórcy mówią nam, iż teraz bohaterki są w trudnym momencie swojego życia.
Cruel Summer i toksyczna rodzina nuklearna
Nie sposób też zignorować faktu, że fabuła szybko staje się dość stereotypowa, zwłaszcza jeśli chodzi o wypełnienie drugiego planu. Rodzice bohaterek mają standardowe problemy "serialowych rodziców z nastoletnich dram". Jedni są aspirujący, drudzy zamożni i zblazowani. Jedni romansują, inni mają nadzieję na romans. Co warto podkreślić – akcja serialu toczy się w miasteczku Skylin w Teksasie. Mocno zaakcentowane jest to, że przebywamy na amerykańskim Południu. Momentami mamy wrażenie jakby "Cruel Summer" było wariacją na temat serialu "Ginny i Georgia". Georgia Miller i Joy, czyli matka Kate Wallis, mają ten sam temperament.
Niestety, aktorstwo w serialu pozostawia wiele do życzenia. Najbardziej niewiarygodnie wypada Jeanette w roku 1995, kiedy to oglądamy ją jako zbuntowaną nastolatkę z obciętymi na krótko włosami. Jej napady złości wyglądają jak karykatura tego, czym w zamyśle twórców powinny być sceny z udziałem 17-latki postawionej w nieprawdopodobnie trudnej i granicznej sytuacji. Chiara Aurelia lepiej wypada jako Jeannete dopiero wkraczająca na drogę inicjacji niż z niej schodząca. Można odnieść wrażenie, że aktorka nie dostała zbyt wielu instrukcji od reżysera odnośnie tego, jak zmieniała się jej bohaterka i jak drzemiące w niej pokłady złości i frustracji wyeksponować w sposób wiarygodny. Dużo lepiej wypada Olivia Holt czasem grająca niewielkimi gestami, mającymi dużo większą siłę rażenia niż spektakularne wybuchy Chiary Aurelii.
Cruel Summer i podobieństwo do The Sinner
Wśród producentów serialu możemy odnaleźć nazwisko Jessiki Biel, znanej z wyprodukowania i występów w serialu "The Sinner". Przyznam, że widzowie znający stylistykę "The Sinner" i fabułę kolejnych sezonów bez problemu odkryją podobieństwa z "Cruel Summer". Biel najwyraźniej lubi nieco przekombinowane historie o moralności wzmocnione wizualnie ciekawymi kadrami (tutaj mamy cały zestaw nawiązań do estetyki seriali młodzieżowych z lat 90. Bohaterki momentami wyglądają jak wyjęte z "Jeziora marzeń" — sukienki, uczesanie, naszyjniki czy delikatny makijaż przypominają, że wszyscy tęsknimy za epoką najntisów).
Miałam nadzieję na bardziej pogłębiony obraz rozpadu rodziny w obliczu tragedii, ale przez większość czasu widzimy jedynie bohaterkę oglądającą telewizję i piszącą na czacie internetowym. Zabrakło skupienia się na emocjach, które są w serialu wykrzyczane, ale niezbyt dokładnie omówione. Warto jednak wspomnieć, że w "Cruel Summer" obecny jest wątek terapii potraktowany jako coś ważnego i potrzebnego, a także twórcy starają się pokazać, jak trudny jest proces dojrzewania i jak łatwo popełnić wówczas dotkliwe w skutkach błędy.
Cruel Summer — kto powinien obejrzeć ten serial?
"Cruel Summer" nie opowiada żadnej nowej historii. Widać tutaj próbę wykorzystania mody na true crime i popularności seriali young adult. Jakby się nad tym zastanowić, to dosyć cyniczne zagranie — włożenie do jednego worka wszystkiego, co się dzisiaj dobrze klika i sprawdzenie, co z tego wyjdzie.
Wyszło klasyczne zderzenie dwóch postaw — nastoletniej outsiderki z królową balu. W tym serialu dochodzi jednak do zamiany ról przypisanych bohaterkom przez społeczeństwo i konsekwencje tej zamiany możemy obserwować w kolejnych odcinkach. Podobnie jak wątek rozwijającej się tajemnicy dotyczącej uprowadzenia.
Serial z pewnością trafi do nastoletniej widowni poszukującej kolejnej rozrywki w stylu serialu "Ginny i Georgia" albo nawet pierwszych sezonów "Pretty Little Liars", ponieważ i z tym tytułem znajdziemy pewne podobieństwa. Można spróbować, jeśli lubicie true crume i seriale young adult oraz nie boicie się serialowych mieszanek wybuchowych.