"Złap i ukręć łeb", czyli nikt nie jest niewinny — recenzja serialu dokumentalnego HBO od Ronana Farrowa
Małgorzata Major
12 lipca 2021, 17:03
"Złap i ukręć łeb" (Fot. HBO)
Serial dokumentalny HBO "Złap i ukręć łeb" przedstawia rozmowy Ronana Farrowa na temat medialnego śledztwa wobec Harveya Weinsteina, podejrzewanego o molestowanie kobiet.
Serial dokumentalny HBO "Złap i ukręć łeb" przedstawia rozmowy Ronana Farrowa na temat medialnego śledztwa wobec Harveya Weinsteina, podejrzewanego o molestowanie kobiet.
Warto zacząć od tego, że Ronan Farrow to medialny bohater ostatnich lat. Nie dość że jego śledztwo dotyczące przestępstw seksualnych Harveya Weinsteina przyniosło efekt w postaci rozpoczęcia rewolucyjnych działań ruchu #MeToo, to jeszcze wspierał swoją siostrę Dylan, oskarżającą ich ojca, Woody'ego Allena o molestowanie seksualne. I nawet gdyby sądzić, że Farrow ma zbyt idealny wizerunek medialny i że to podejrzane, to w gruncie rzeczy jedyne, o co możemy go oskarżyć, to zbyt śnieżnobiały uśmiech i perfekcyjnie ułożone włosy.
Złap i ukręć łeb — kim jest Ronan Farrow?
Ronan Farrow jest świetnym dziennikarzem, który – jak sam mówił w dokumencie "Allen kontra Farrow" – nie zawsze był przekonany, że Dylan powinna była nagłaśniać sprawę dotyczącą ich ojca. W pewnym momencie jednak (dokładnie po wysłuchaniu kolejnych mów dziękczynnych skierowanych w stronę Woody'ego Allena na jednej z prestiżowych gal, podczas których rozdawano nagrody filmowe) uznał, że należy zacząć mówić głośno o przestępcach seksualnych w świecie filmu i jego post na Twitterze rozpętał burzę.
Farrow jest wybitnym intelektualistą (nie bez powodu w wieku 16 lat został przyjęty na Wydział Prawa Uniwersytetu Yale) i posiada trzy atuty, które pozwoliły mu zdemaskować Weinsteina. Po pierwsze, wychował się w show-biznesie, zna jego zasady i wie, jak je łamać, po drugie, konsekwentnie docierał do ludzi i faktów otwierających mu oczy na skalę problemu. Po trzecie — ma także, co najważniejsze, empatię wobec skrzywdzonych kobiet, ponieważ doświadczenia matki i siostry pozwoliły mu zrozumieć, jak dewastujące dla ofiar są przestępstwa seksualne. Serial "Złap i ukręć łeb" oparty jest na książce i podcaście Farrowa, opisującym szczegóły śledztwa. W Polsce książka ukazała się pod tytułem "Złap i ukręć łeb. Szpiedzy, kłamstwa i zmowa milczenia wokół gwałcicieli".
Złap i ukręć łeb — kto zdemaskował Weinsteina?
Sześć odcinków serialu (widziałam już całość) to zapis rozmów audio i wideo z osobami zaangażowanymi w śledztwo. Farrow rozmawia z cenionymi publicystami, jak Kim Masters, dziennikarka "The Hollywood Reporter", czy Ken Auletta, reporter magazynu "The New Yorker", ale i dawnymi współpracownicami Harveya Weinsteina, m.in. z Roweną Chiu. Wypowiada się także Zelda Perkins. Rozmowy dotyczą mechanizmów latami chroniących Weinsteina przed odpowiedzialnością karną. Dowiadujemy się, jak działali jego prawnicy, z jakich sztuczek korzystał sam producent, żeby uniknąć artykułów prasowych informujących o ciążących na nim podejrzeniach (ciekawa jest zwłaszcza sprawa dotycząca książki Kim Masters).
Głos zabierają także ofiary. Opowiadają zarówno o samych zdarzeniach, jak i swoich motywacjach dotyczących współpracy z policją albo wręcz milczenia przez kilkanaście lat. Farrow pyta o konkretne sytuacje i okoliczności, podejmowane decyzje i ich konsekwencje. Nikogo nie ocenia, tylko pyta i słucha odpowiedzi.
Złap i ukręć łeb, czyli bezprawie Hollywood
Dla nas może to być po prostu opis obrzydliwych nadużyć prawnych ze strony zamożnego producenta filmowego, aby chronić swoje "dobre" imię i majątek. Jednak z perspektywy Amerykanów ta sprawa nie dotyczy tylko — albo aż — odpowiedzialności karnej. Zamieszane są w nią tak liczne kręgi wpływowych osób, że aż trudno uwierzyć, iż latami system wspierał gwałciciela. Tak po prostu.
W rozmowach padają nazwiska Gwyneth Paltrow i Angeliny Jolie, jako aktorek wprost mówiących, już w latach 90., o molestowaniu ze strony Weinsteina. Pojawia się także fragment wywiadu z Courtney Love, która na czerwonym dywanie powiedziała, co sądzi o Weinsteinie. Trudno więc myśleć, że jego przestępstwa były dla kogokolwiek tajemnicą. Ale przecież dla Meryl Streep były, prawda? A może jednak nie? Tak czy inaczej, w 2012 roku na rozdaniu Złotych Globów nazwała "Bogiem" człowieka, z którym teraz nie chce mieć nic wspólnego. Jak widać, przesada bywa w Hollywood czymś na porządku dziennym.
Odcinek szósty przedstawia szczególnie ciekawego rozmówcę i ważny zwrot w sprawie. Odcinki serialu trwają po około 25 minut, więc konkretnie relacjonują przebieg śledztwa. Ciekawe są wstawki z archiwalnych wypowiedzi gwiazd Hollywoodu, chwalące albo karcące Weinsteina, co z perspektywy czasu wydaje się znamienne. Szczególnie kuriozalne wydają się wypowiedzi np. Richarda Gere'a, broniące producenta przed medialnym atakiem. Ciekawe, co teraz powiedziałby Gere o swoim przyjacielu — że był dla niego miły, bo zawsze pierwszy mówił "dzień dobry"?
Złap i ukręć łeb — faceci, którzy rządzą Hollywood
Sprawa Harveya Weinsteina, podobnie jak Woody'ego Allena, pokazuje nie tylko obłudę całej branży filmowej (w końcu Jennifer Lawrence podkreślała, że Weinstein był dla niej "zawsze bardzo miły"), ale i niezręczne próby odcinania się od człowieka, z którym wielu aktorów i aktorek spędziło na współpracy długie lata. Co ciekawe, Woody Allen wciąż ma się stosunkowo dobrze, a Bill Cosby niedawno wyszedł z więzienia, do którego już nie wróci z powodu procesowych błędów proceduralnych. Najsmutniejsze jest to, że zawsze też znajdą się strażniczki patriarchatu, jak Phylicia Rashad, czyli serialowa żona z "Bill Cosby Show", które triumfują na wieść, że przestępca seksualny jest na wolności.
Serial warto zobaczyć, żeby zrozumieć, jak takie przestępstwa zamiatane są pod dywan i jak Weinstein latami radził sobie z mediami i wymiarem sprawiedliwości. Rozmowy Farrowa pokazują też smutną prawdę, że wszyscy sygnaliści od lat wiedzieli o problemie, ale nie mogąc publikować materiałów, tak naprawdę nic jako ludzie nie zrobili dla ofiar i kolejnych kobiet dopiero rozpoczynających pracę w branży filmowej. Wygląda na to, że jak zawsze – biznes jest najważniejszy.
Jeśli nie publikuję materiału, siedzę cicho i czekam, co się dalej wydarzy. Oczywiście nie wiemy, jaka presja ciąży na redaktorach tak poczytnych i opiniotwórczych magazynów, jak "The New Yorker", ale wiemy, że nikt nie próbował powstrzymać Weinsteina, a jedynie negocjować z nim dowody, które może albo nie opublikować w prasie. Prawdopodobnie tak wygląda wielki świat amerykańskiego show-biznesu, o którym dowiadujemy się z tabloidów i pierwszych stron gazet. Gorzka konkluzja, ale lepszej po seansie tego serialu nie znajdziecie.