Nasz top 10: Najlepsze seriale 2021 roku (do tej pory)
Redakcja
11 lipca 2021, 14:03
"Mare z Easttown" (Fot. HBO)
Jakie są najlepsze seriale 2021 roku? W naszym top 10, obejmującym produkcje z pierwszego półrocza, doceniamy takie perełki, jak "Mare z Easttown", "Bo to grzech" czy "WandaVision".
Jakie są najlepsze seriale 2021 roku? W naszym top 10, obejmującym produkcje z pierwszego półrocza, doceniamy takie perełki, jak "Mare z Easttown", "Bo to grzech" czy "WandaVision".
Podsumowania roczne czas zacząć? To może nie do końca tak, ale niewątpliwie przez pierwszych sześć miesięcy 2021 roku telewizja przyniosła nam niespodzianki, o których warto wspomnieć — zarówno jeśli chodzi o nowości ("Mare z Easttown", "Bo to grzech", "Kolej podziemna", a także produkcje Marvela i Disney+), jak i powroty (tu szczególnie wypada wyróżnić znakomity 2. sezon "For All Mankind"). Oto dziesiątka najlepszych seriali, jakie widzieliśmy przez ostatnie pół roku.
10. Pose
Finałowy sezon "Pose" był dokładnie taki, jaki być powinien – emocjonalny, wzruszający i pełen niezapomnianych momentów, a przy tym nadal tak samo tandetny, sentymentalny i mknący w kosmicznym tempie od wątku do wątku jak zawsze. Oczywiście w niczym to nie przeszkadzało, ba, działało tylko na korzyść twórców, którzy przyszykowali swoim bohaterom całą serię iście królewskich pożegnań, pozwalając nam się nacieszyć każdym z osobna.
Okazji zarówno do zachwytu, jak i do łez więc w żadnym odcinku nie brakowało, ale ze wszystkich zafundowanych w 3. sezonie atrakcji i tak zdecydowanie najbardziej zapamiętamy popisy Billy'ego Portera, który raz jeszcze przeszedł samego siebie w roli Prey Tella, przedstawiając całe spektrum emocji towarzyszących temu bohaterowi. Dodajcie do tego kilka zachwycających scen bali (w tym jedną zawierającą dwie Diany Ross!) i rzecz jasna szczęśliwe zakończenia dla Blanki, Angel, Elektry i całej reszty, a otrzymacie serial, którego będzie nam bardzo brakować. [MP]
9. Loki
O tym, jak duże wrażenie zrobił na nas "Loki", niech świadczy fakt, że załapał się na listę, mimo że sezon jeszcze się nie skończył. Nie musiał, bo wszystko, co zobaczyliśmy do tej pory, było absolutnie pierwszorzędne, zawierając odpowiednie dawki niezwykłej przygody, czystego szaleństwa i marvelowskiej akcji w najlepszym wydaniu. No i przede wszystkim tytułowego Boga Psot, który w końcu nie musiał kraść show słynniejszym herosom i pokazał w pełni, jak fantastyczną jest postacią.
A na nim się przecież nie skończyło, bo Tom Hiddleston niespodziewanie dostał równorzędną partnerkę w osobie granej przez Sophię Di Martino Sylvie, z którą utworzył kapitalny ekranowy duet, wręcz stworzony do urządzenia jedynej w swoim rodzaju awantury w czasie. Atrakcji, kompletnie odlotowych pomysłów, marvelowskich odniesień i wariantów głównego bohatera jest w "Lokim" co niemiara, ale co najważniejsze, wszystko to nie składa się na efektowną wydmuszkę, lecz pełną emocji fantazję, w którą łatwo się zaangażować. Taką masową rozrywkę to my rozumiemy! [MP]
8. Master of None (dostępny na Netfliksie)
Zachwycający powrót serialu, który wielu fanów zdążyło spisać na straty. 3. sezon "Master of None" nie jest już komedią romantyczną i nie opowiada o Devie (Aziz Ansari). To 5-odcinkowa historia związku Denise (Lena Waithe), która w międzyczasie została pisarką, i jej pochodzącej z Wielkiej Brytanii żony Alicii (Naomi Ackie). Panie zamieszkują w wiejskim domku i wiodą proste życie, ale w bardzo hipsterskim stylu, prowadząc głębokie rozmowy w otoczeniu przyrody i sztuki. Idylla? Raczej klasyczny bergmanowski dramat małżeński na małym ekranie.
Nie da się nie zauważyć, że to historia bardzo współczesna i ważna, ponieważ w centrum uwagi nie jest kolejna biała para, a dwie czarnoskóre, queerowe kobiety. To czyni ten sezon, zatytułowany "Moments of Love", pozycją wyjątkową na tle podobnych dramatów. Ale wypada również docenić realizację i to, jak Aziz Ansari po swojemu — czyli po amerykańsku — podrabia Bergmana, prezentując w ramach znanej konwencji historię inną niż wszystkie. Co widać zwłaszcza w wybitnym 4. odcinku, pokazującym z brutalną szczerością, jak wygląda staranie się o dziecko, kiedy ma się kłopoty z zajściem w ciążę. "Master of None" znów nas zaskoczył. [MW]
7. Terapia (dostępna na HBO GO)
Przykład tego, że da się mądrze i nowocześnie odświeżyć znajomy format. Chociaż teoretycznie mamy do czynienia z 4. sezonem, to poza powtórzeniem pomysłu, by widz towarzyszył kilkorgu bohaterom podczas terapii i poznał prywatne problemy osoby tę terapię prowadzącej, nowe odcinki mają własną tożsamość, interesującą, aktualną, wyraźnie odróżniającą spotkania z dr Brooke Taylor (Uzo Aduba) w słonecznym Los Angeles od sesji z bardzo nowojorskim Paulem Westonem (Gabriel Byrne) dekadę temu.
Nie udałoby się wciągnąć widza w nową "Terapię" bez świetnej aktorki w roli skomplikowanej postaci. Ale ważne są też mocno dotyczące dzisiejszego świata sprawy, z którymi Eladio (Anthony Ramos), Colin (John Benjamin Hickey) i Laila (Quintessa Swindell) przychodzą. Rozmowy toczą się w zaskakujących kierunkach, faktyczne wewnętrzne konflikty okazują się ciekawsze niż te, z którymi pacjenci się zgłosili, a dla złapania oddechu w trudnych tematach i pędzących dialogach można skupić się na fenomenalnych stylizacjach Brooke i jej wyjątkowym kalifornijskim domu. [KC]
6. WandaVision
Kolejny serial Marvela w zestawieniu i kolejny raz mamy do czynienia z czymś niezwykłym – tym razem za sprawą formy, którą "WandaVision" wyróżnia się nie tylko na tle podobnych produkcji. W końcu kto inny może się pochwalić historią nie tyle nawiązującą, co po prostu opowiedzianą w stylu najsłynniejszych telewizyjnych komedii w dziejach? Wycieczka od czarno-białych sitcomów sprzed lat, przez dobrze znane klasyki, po współczesne komedie w towarzystwie Wandy Maximoff i Visiona? Czegoś takiego jeszcze nie było!
Co więcej, klasy serialu nie umniejsza fakt, że za niespotykaną fasadą ukryto tutaj w gruncie rzeczy prostą historię o ogromnym żalu i radzeniu sobie ze stratą, a wszystko okraszono komiksową akcją. Ujęte w nowe ramy tematy poruszane już wielokrotnie przez telewizyjnych twórców nabrały tu jednak wyjątkowych barw, co w połączeniu z fantastycznymi kreacjami, zwłaszcza w wykonaniu Elizabeth Olsen, sprawiło, że serial oglądało się nie tylko jak ambitny eksperyment czy kolejny element w precyzyjnej marvelowskiej układance. No i do tego wszystkiego dostaliśmy jeszcze cudowną Kathryn Hahn w niezapomnianej roli Agathy. Czego chcieć więcej? [MP]
5. Nienawidzę Suzie (dostępne na canalplus.com)
Nasze spóźnione odkrycie, dopiero teraz dostępne w Polsce. Strach pomyśleć, ilu takich świetnych, bardzo autorskich produkcji wciąż nie da się u nas legalnie obejrzeć (mamy kilka typów), jednak przynajmniej "Nienawidzę Suzie" możemy się, lepiej późno niż wcale, pozachwycać. Bardzo czarna komedia stworzona przez Billie Piper (aktorka znana z "Doctora Who" i "Penny Dreadful" gra tu równocześnie główną rolę) oraz Lucy Prebble ("Sukcesja") może nie wszystkim przypadnie do gustu, ale jeśli ktoś lubi takie bezkompromisowe treściowo i formalnie seriale, nie może produkcji Sky przegapić.
Pozornie uporządkowany świat Suzie, matki, żony, aktorki, dawniej gwiazdy pop, wali się w mgnieniu oka po wycieku kompromitujących zdjęć. Z jednej strony bohaterka próbuje ratować resztki dotychczasowego życia, z drugiej zmuszona jest do spóźnionej konfrontacji z tym, kim jest naprawdę, a kogo tylko udaje, żeby dobrze wypaść przed otoczeniem. Do tego kilka świetnych eksperymentów z różnymi gatunkami oraz rewelacyjna Leila Farzad na drugim planie jako przyjaciółka i menadżerka artystki, chcąca wyjść z cienia narcystycznej Suzie. A choć tytułowej postaci trudno kibicować, gdy złe decyzje stara się "odkręcać" jeszcze gorszymi, to trudno tej historii odmówić wielowarstwowości. [KC]
4. Bo to grzech (dostępne na HBO GO)
Russel T Davies, jeden z najbardziej charakterystycznych brytyjskich twórców telewizyjnych ("Rok za rokiem", "Queer as Folk"), powrócił w tym roku z miniserialem "Bo to grzech" i raz jeszcze nas zachwycił. Zamykająca się w pięciu odcinkach opowieść o grupce młodych gejów, którzy zaczynają dorosłe życie w Londynie u progu epidemii AIDS, dostarcza tony emocji. Jest tu radość życia, są wielkie marzenia, jest śmiech — ale jest też śmierć, uprzedzenia, wykluczenie.
Oglądając wzloty i upadki grupki bohaterów (w rolach głównych m.in. Olly Alexander, Omari Douglas i Lydia West), ich wielkie radości i jeszcze większe tragedie na tle zawirowań i zmian społecznych, zachodzących w Wielkiej Brytanii w latach 80., nie da się nie wzruszyć. Davies raz jeszcze tworzy postacie, z którymi błyskawicznie czujemy więź emocjonalną i obok których nie jesteśmy w stanie przejść obojętnie. "Bo to grzech" jest jak brytyjski odpowiednik "Aniołów w Ameryce" — bez oscarowych gwiazd w obsadzie i wielowarstwowych metafor, ale niewątpliwie z sercem, duszą i w niepowtarzalnym stylu. [MW]
3. Kolej podziemna (dostępna na Amazon Prime Video)
Miniserial Amazona to jedna z tych telewizyjnych produkcji, które mogą śmiało aspirować do miana dzieł sztuki. "Kolej podziemna", czyli ekranizacja powieści autorstwa Colsona Whiteheada, którą zawdzięczamy Barry'emu Jenkinsowi, to opowieść jednocześnie urzekająco piękna, poetycka i nastrojowa, co brutalna, okrutna i przerażająca. Ale czy historia zbiegłej niewolnicy mogła być inna?
Corę (w tej roli znakomita, choć wcześniej szerzej nieznana Thuso Mbedu), bo o niej mowa, poznajemy, gdy ucieka z niewoli na plantacji w Georgii, kierując się na północ, gdzie przynajmniej teoretycznie powinien czekać lepszy los. Jego zwiastunem jest tytułowa kolej – nie jak w rzeczywistości metaforyczna, lecz w stu procentach prawdziwa, prowadząca pod ziemią przez kolejne stany i zabierająca swoich pasażerów ku wolności. Ale czy ta jest w ogóle możliwa? Wraz z Corą przyjdzie nam się przekonać, że to nie taka prosta sprawa, podobnie jak niełatwym serialem w odbiorze jest "Kolej podziemna". Zdecydowanie warto się z nią jednak zmierzyć. [MP]
2. For All Mankind (dostępne na Apple TV+)
Mamy kolejną okazję do przekonywania, że początek 1. sezonu (może poza świetnym "Nixon's Women") nie oddaje jakości kolejnych odcinków, zwłaszcza tych w porywającej 2. serii. Jeśli więc ktoś (za) szybko uznał, że produkcja Apple TV+ więcej obiecuje, niż daje, albo stwierdził, że nie interesuje go w ogóle taka tematyka, zapewniamy, że alternatywna wersja kosmicznego wyścigu ma mnóstwo do zaoferowania.
Warianty światowej historii są w "For All Mankind" ciekawe, a stawki zmagań w księżycowej bazie trzymają w napięciu, ale najciekawsze rozgrywki, jak to często bywa u Ronalda D. Moore'a, choćby w jego "Battlestar Galactica", to te, które wynikają z bardzo ziemskich relacji. Walka o władzę w skali makro- i mikro-, wpływ trybu życia astronautów na ich rodziny, kwestie równouprawnienia w branży pełnej wyzwań psychicznych i fizycznych, a to wszystko pięknie nakręcone z uwzględnieniem stylu kolejnych dekad i z efektami specjalnymi niebudzącymi zażenowania. [KC]
1. Mare z Easttown (dostępna na HBO GO)
Niby standard. Kryminał w małej społeczności, zmęczona trudnym życiem pani detektyw, tajemnicza śmierć młodej dziewczyny, liczne sekrety ukryte za pozornie zwykłą, trochę przygnębiającą codziennością miasteczka. Ale co z tego, że "Mare z Easttown" sięga po utarte wzorce i budzi skojarzenia z ilomaś produkcjami tego typu (z "Miasteczkiem Twin Peaks", "Detektywem", "Forbrydelsen" czy "Broadchurch" na czele), skoro wszystko tu tak świetnie działa, angażuje, tworzy jakość, dzięki której miniserial HBO nie musiał eksperymentować, a i tak wygrał półrocze.
Wystarczyło w tytułowej roli obsadzić Kate Winslet, dopisać bohaterce traumatyczną rodziną historię przeplataną niemal komediowymi scenami z matką (Jean Smart), przemyśleć szczegółowo klimat pogrążonego w sporym marazmie Easttown, zasiedlić drugi plan wielowymiarowymi postaciami, a przy tym nie zepsuć napędzającej wydarzenia kryminalnej osi. I już gatunkowa konwencja nabrała blasku, każdy tydzień przynosił wielkie emocje, a "niby standard" okazał się czymś znacznie bardziej złożonym. [KC]