10 seriali, które warto nadrobić tego lata. "For All Mankind", "Dexter", "The Boys" i inne nasze propozycje
Redakcja
27 czerwca 2021, 18:23
"The Boys" (Fot. Amazon Prime Video)
Jakie seriale warto nadrobić tego lata? Polecamy zarówno hity, których kontynuację zobaczymy jesienią ("Dexter"!), jak i mniej znane produkcje, które mogliście przegapić w trakcie sezonu.
Jakie seriale warto nadrobić tego lata? Polecamy zarówno hity, których kontynuację zobaczymy jesienią ("Dexter"!), jak i mniej znane produkcje, które mogliście przegapić w trakcie sezonu.
Przyszły tydzień jest pierwszym w tym roku bez jakiejkolwiek głośniejszej premiery serialowej. Co oglądać, kiedy nie ma czego oglądać? Polecamy seans "Dextera" przed jesiennym powrotem serialu. Na naszej eklektycznej liście znalazło się też miejsce dla będącego na fali wznoszącej serialu Amazona "The Boys", polskiego "Kruka" czy naszego największego odkrycia minionego sezonu — "For All Mankind".
Co robimy w ukryciu (dostępne na HBO GO)
Jedna z najlepszych i najbardziej pokręconych komedii ostatnich lat wzięła się z filmu Jemaine'a Clementa i Taiki Waititiego sprzed paru lat i choć nie zawsze (a nawet często) takie przeróbki nie wychodzą dobrze, z "Co robimy w ukryciu" udało się w stu procentach. Ba, serialowa historia przebiła już oryginał, w dwóch sezonach (kolejny we wrześniu) opowieści o nowojorskich wampirach prezentując masę równie szalonych, co udanych pomysłów.
Nandor, Laszlo i Nadja (a także ich ludzki sługa Guillermo), bo o nich właśnie mowa, na pozór są typowymi ekranowymi krwiopijcami – choć smak krwi im nieobcy, daleko im jednak do Drakuli i tym podobnych. W końcu "normalne" wampiry raczej nie miewają problemów ze współczesnym światem, prawda? Bohaterowie "Co robimy w ukryciu" już natomiast zdecydowanie tak, co możemy z przyjemnością podglądać w formie absurdalnego i błyskotliwego mockumentu, od początku w świetnym stylu mieszającego fantastykę z przyziemnymi sprawami, a z czasem robiącego się tylko lepszym. Jeśli lubicie niedorzeczny humor i oczekujecie od komedii więcej niż powtarzania schematów – to serial dla was. [MP]
Kruk (dostępny na canalplus.com)
"Kruk. Szepty słychać o zmroku" to klimatyczna kryminalna historia, którą ekscytowaliśmy się trzy lata temu. Zanim serial wróci 9 lipca z 2. sezonem zatytułowanym "Kruk. Czorny woron nie śpi", warto nadrobić wcześniejsze losy Adama Kruka (Michał Żurawski), który po latach wraca do Białegostoku, by zająć się sprawą zaginięcia chłopca, ale też zmierzyć się z własną traumatyczną przeszłością.
Nie jest to pierwszy nękany demonami śledczy ani pierwszy kryminał zawdzięczający wiele otoczeniu (twórcy świetnie włączają w opowieść lokalne wierzenia i tradycje Podlasia), ale serial Jakuba Korolczuka i Macieja Pieprzycy to jeden z najlepszych polskich przykładów wykorzystania gatunkowych konwencji. Złożone powiązania, interesujący bohater, świetni aktorzy, fenomenalny motyw muzyczny, przemyślana fabuła z nierozczarowującym finałem. Oby nowe odcinki okazały się równie mroczne i wciągające. [KC]
Dexter
Nie widzieliście jeszcze "Dextera", jednego z największych hitów telewizji sprzed Netfliksa? Czas to zmienić, bo za chwilę o tym serialu znów będzie naprawdę głośno ze względu na nadchodzący powrót po latach. "Dexter" to jeden z najlepszych i najbardziej charakterystycznych reprezentantów czasów, kiedy świadomością rządziły kablówki, w kablówkach rządziły mroczne dramaty dla dorosłych widzów, a najciekawsze postaci były antybohaterami — problematycznymi ludźmi, którym kibicowało się bez względu na wszystko, bo stanowili jakieś odbicie tego, co było najgorsze w nas samych. Walter White, Don Draper, Hank Moody, Nancy Botwin, siostra Jackie — najróżniejszych następców Tony'ego Soprano nie brakowało.
Ale nawet w morzu tych pełnych wad, skomplikowanych, podejmujących wątpliwe moralnie wybory życiowe bohaterów Dexter Morgan (Michael C. Hall) dawał radę się wyróżnić jako "nasz ulubiony seryjny morderca" — facet, który nie potrafił oprzeć się swojemu zabójczemu instynktowi, a jednak zawsze byliśmy po jego stronie. W końcu on tylko wymierzał sprawiedliwość, nie? I nam się z tego zwierzał. Osiem sezonów "Dextera" to kolejne mroczne historie, coraz mocniejsi przeciwnicy, coraz bardziej skomplikowane zmagania głównego bohatera z własną naturą i wiszące nad tym wszystkim pytanie: co będzie, kiedy go złapią? To serial, który trzeba znać, i piekielnie wciągający seans, który wystarczy na wiele wieczorów. [MW]
For All Mankind (dostępne na Apple TV+)
Nie od razu pokochaliśmy serial stworzony m.in. przed Ronalda D. Moore'a ("Battlestar Galactica"), ale "For All Mankind" to po prostu taka produkcja, która na początku wydaje się wyróżniać tylko wyjściowym pomysłem pokazywania wyścigu kosmicznego w alternatywnej wersji historii, a dopiero z czasem udowadnia, jak bardzo przemyślane są zarówno kolejne etapy rywalizacji, jak i portrety głównych bohaterów (granych m.in. przez Joela Kinnamana z "The Killing" i Sonyę Walger z "Zagubionych"). Jeśli więc ktoś na początku się zraził, doradzamy kolejną próbę.
Emocji bowiem nie brakuje ani w części dziejącej się w przestrzeni kosmicznej, ani w – często nawet bardziej wciągającej – warstwie związanej z dramatami na Ziemi. Trudne decyzje podejmowane w NASA, zmieniająca się sytuacja polityczna, szpiedzy, rodzinne problemy, a to wszystko w przewrotnym nieraz wariancie światowej historii, która choć wymyślona, bywa niepokojąco realistyczna. Nie możemy się już doczekać 3. sezonu, trochę zazdroszcząc widzom, którzy poznawanie tego (wszech)świata mają dopiero przed sobą. [KC]
Witamy na odludziu (dostępne na HBO GO)
Czy może być lepszy sposób na wakacyjne upały niż podróż na północ? Absolutnie nie, zwłaszcza jeśli to wycieczka w skandynawskim wydaniu, choć trzeba przyznać, że w tym wypadku dość specyficznym. "Witamy na odludziu", czyli norweska produkcja HBO, to bowiem historia daleka od standardowej, co widać już po miejscu akcji – położonym gdzieś na końcu świata miasteczku Utmark, w którym roi się od (raczej) niegroźnych dziwaków i niezwykłych historii.
Serial przedstawia je w bardzo luźny sposób, a to angażując nas w konflikt porywczego fińskiego hodowcy reniferów z małomównym właścicielem farmy z owcami, a to opowiadając o trudnej doli miejscowego alfonsa i jego podopiecznych, a to przedstawiając wszystko oczami nad wyraz dojrzałej dwunastolatki. Wątków i postaci jest w tej często absurdalnej fabule mnóstwo, ale o dziwo nie tylko łączą się one w zgrabną całość, lecz potrafią też mocno zaangażować i zaskoczyć, niekiedy drastycznie zmieniając tonację z lekkiej na bardzo gorzką. Warto sprawdzić – szczególnie, jeśli myślicie, że Skandynawia to tylko ponure kryminały. [MP]
Dave (dostępny na HBO GO)
"Dave" zadebiutował w marcu 2020 roku, na samym początku pandemii COVID-19, i jakoś tak się złożyło, że nigdy nie przebił się na Serialowej. Czego szczerze żałujemy, oglądając emitowany obecnie 2. sezon. Na swoje usprawiedliwienie — choć to pewnie żadne usprawiedliwienie — możemy tylko powiedzieć, że łatwo nie docenić serialu, którego bohater od początku nie kryje, że ma obsesję na punkcie swojego małego penisa. I układa o tym piosenki, licząc, że zrobi karierę jako raper.
Na przestrzeni pierwszych 10 odcinków, z których składa się 1. sezon komedii telewizji FX, Dave Burd aka Lil Dicky udowadnia jednak, że nie należy oceniać książki po pierwszym zdaniu. "Dave" rozkręca się, bywa piekielnie zabawny, na swój sposób uroczy, lekki, ale nie bez drugiego dna. Kiedy dowiadujemy więcej o głównym bohaterze — choćby odkrywamy brutalną prawdę o jego "komediowych" występach z dzieciństwa — a jeden z jego kumpli okazuje się dwubiegunowy, serial staje się rzeczywiście wart uwagi. A trudniejszych tematów jest tutaj więcej. Jeśli lubicie komediodramaty z charakterem, dajcie produkcji FX szansę i nie zrażajcie się pierwszymi odcinkami. Jest szansa, że Lil Dicky wam się odwdzięczy. [MW]
Kolej podziemna (dostępna na Prime Video)
"Kolej podziemna" to prawdopodobnie ostatni serial, który skojarzylibyśmy z hasłem "idealny seans na lato", ale nie mogliśmy go w tym zestawieniu pominąć. Głównie dlatego, że produkcja Amazona to bez dwóch zdań jedna z najlepszych rzeczy, jakie widzieliśmy w tym roku, ale również z tego powodu, że przy okazji premiery przeszła bez większego echa, choć nie powinna.
Ekranizacja powieści Colsona Whiteheada to osadzona w XIX wieku, mieszająca fikcję z rzeczywistością historia ucieczki młodej niewolnicy Cory (Thuso Mbedu) z plantacji w Georgii. W dziesięciu odcinkach oglądamy podróż bohaterki przez Stany za pomocą tytułowej kolei – nie metaforycznej, lecz prawdziwej, ukrytej pod ziemią, z torami, wagonami i konduktorami. Brzmi jak niezła przygoda? Serialowi autorstwa Barry'ego Jenkinsa ("Moonlight") jest do niej daleko. "Kolej podziemna" to piękna i brutalna jednocześnie opowieść o nieustępliwym pragnieniu wolności, cierpieniu i ludzkim okrucieństwie, która konfrontuje widza z koszmarem, zarazem starając się odnaleźć w nim okruchy nadziei. Trudny i wymagający serial, ale warto się z nim zmierzyć. [MP]
Jeszcze nigdy… (dostępne na Netfliksie)
Poprzedni rok dał nam kilka naprawdę udanych produkcji młodzieżowych. Jednym z wyróżniających się tytułów było właśnie "Jeszcze nigdy…", a że już 15 lipca serial wraca z 2. sezonem, pojawia się dodatkowa motywacja, żeby nadrobić wcześniejsze odcinki. Zwłaszcza że mimo kilku standardowych dla takich historii wątków (oczywiście mamy tu miłosny trójkąt) stworzona przez Mindy Kaling i Lang Fisher opowieść o dorastaniu ma parę wyjątkowych elementów.
Devi (świetna Maitreyi Ramakrishnan) nie tylko bowiem zmaga się z typowymi licealnymi problemami, walczy o popularność i próbuje znaleźć chłopaka, po drodze podejmując sporo impulsywnych decyzji, ale musi też brać pod uwagę presję wynikającą z pochodzenia. Chce być zwykłą amerykańską dziewczyną, co otoczenie postrzega niczym zdradę hinduskiego dziedzictwa. Na dodatek Devi wciąż próbuje jakoś poradzić sobie ze śmiercią ojca, a relacje z matką (Poorna Jagannathan) ma napięte. Jednak te poważne sprawy świetnie wpisano w lekki młodzieżowy serial, który nadaje się na letni seans. [KC]
Bo to grzech (dostępny na HBO GO)
Russell T Davies to prawdziwy mistrz, jeśli chodzi o zawieranie tony emocji w krótkich serialach — kto widział "Queer as Folk" i "Rok za rokiem", ten dobrze to wie. Ale nie będzie przesadą stwierdzenie, że "Bo to grzech", historia w dużym stopniu autobiograficzna, wywindowała tę umiejętność brytyjskiego twórcy na nowy poziom. Składający się z pięciu odcinków serial o gejach, zaczynających dorosłe życie w Londynie lat 80., w czasie epidemii AIDS, to istna bomba emocjonalna.
W serialu poznajemy grupkę młodych ludzi (najbardziej charakterystyczną rolę gra Olly Alexander, wokalista Years & Years), którzy przyjeżdżają do stolicy Wielkiej Brytanii z głowami pełnymi marzeń. Chcą robić karierę, kochać, bawić się, żyć tak, jak na prowincji by się nie dało — i dopada ich jedna z najstraszniejszych plag XX wieku. Choć pięć godzin to zwykle mało czasu na stworzenie więzi z postaciami, tutaj jest ona błyskawiczna — kibicowanie bohaterom i przeżywanie ich wzlotów i upadków przychodzi niemal natychmiast i w naturalny sposób. "Bo to grzech" to historia, którą wciąga się jednym tchem i przeżywa się od początku do końca. To też jeden z najlepszych seriali roku — na pewno będziemy go jeszcze chwalić. [MW]
The Boys (dostępne na Prime Video)
Odtrutka na historie o superbohaterach w postaci… kolejnej takiej historii? Tak, jeśli mowa o "The Boys" – komiksowej ekranizacji, która stawia opowieści o zamaskowanych herosach na głowie. W tutejszej rzeczywistości superbohaterowie (zwani supkami) są bowiem nie tylko doskonale znani na całym świecie za sprawą wtłoczenia w tryby korporacyjnej machiny, ale przede wszystkim kompletnie zdegenerowani, o czym jednak wiedzą tylko nieliczni.
Do tego grona zalicza się grupa tytułowych "Chłopaków" dowodzona przez nieznoszącego superbohaterów Billy'ego Butchera (Karl Urban), który za cel stawia sobie zdemaskowanie prawdziwego oblicza idoli milionów. A że jak można się domyślać, zadanie to i trudne, i niebezpieczne, na nudę w "The Boys" narzekać nie można. Stojący za serialem Eric Kripke ("Supernatural") ochoczo bawi się schematami kina superbohaterskiego, jednocześnie stawiając na przerysowaną do granic i brutalną (choć niepozbawioną nieźle napisanych postaci i szczypty emocji) historię, której dwa już dostępne sezony to krwawa jazda bez trzymanki, a kolejny ma być jeszcze bardziej szalony. Nic dziwnego, że publika tak ten serial polubiła. [MP]