"Suits" (2×02): Trudne wybory Harveya i Mike'a
Michał Kolanko
24 czerwca 2012, 21:31
Cień Daniela Hardmana unosi się nad 2. odcinkiem 2. sezonu "Suits". I trzeba przyznać, że emocji w nim nie brakuje. Uwaga, tekst zawiera spoilery.
Cień Daniela Hardmana unosi się nad 2. odcinkiem 2. sezonu "Suits". I trzeba przyznać, że emocji w nim nie brakuje. Uwaga, tekst zawiera spoilery.
Drugi odcinek "Suits" kontynuuje wątek rozpoczęty w premierowym odcinku 2. sezonu. Do firmy wraca Daniel Hardman – i to zapowiada, że szykuje się ostra walka o władzę. W "The Choice" Hardman się nie pojawia osobiście, ale symbolem jego powrotu jest remont w siedzibie firmy – robotnicy urządzają jego biuro. Nieuchronne starcie powoduje, że wszyscy – a zwłaszcza Jessica i Harvey – zaczynają się do niego przygotowywać i kreślić swoje strategie.
Jessica chce zdobyć poparcie jak największej liczby głosujących partnerów w firmie i w tym celu wykorzystuje umiejętności Harveya, który ma pomóc jednemu z głosujących partnerów w pewnej sprawie. A Mike chce powiedzieć Rachel – z którą wreszcie idzie na randkę – o tym, że nie jest "prawdziwym" prawnikiem, bo nie chce budować związku z nią opartego na kłamstwie. Harvey jest temu przeciwny, i twierdzi, że w sytuacji z Hardmanem takie wyznanie musi doprowadzić w pewnym momencie do katastrofy. Mike musi wybierać – albo związek, albo firma. I wybiera firmę. W ostatniej scenie odcinka, już po zerwaniu z Rachel, zostaje mu tylko spoglądanie na nią – gdy wchodzi do windy – przez jedną ze szklanych szyb w biurze.
Również Harvey musi wybierać w tym odcinku – albo jego własne ambicje, albo pomoc Jessice. I wybiera ambicję, przez co antagonizuje sobie Jessicę. Te moralne wybory to kolejny sygnał, że "Suits" się zmienił w drugim. Nie jest już takim lekkim, łatwym, prostym i przyjemnym serialem. Drugi sezon zaczyna się w poważnym, wręcz mrocznym tonie. To nie oznacza, że brakuje w tym serialu błyskotliwych dialogów i ciętych ripost. Ale nie ma już tego poczucia infantylności i cukierkowatości, odczuwalnego momentami w pierwszym sezonie.
"Suits" jest także o wiele bardziej "serializowany". Nie jest już zwykłym proceduralem – poszczególne sprawy są tylko dodatkiem do całości, nie zaś głównym daniem. Tak było w dwóch pierwszych odcinkach, w których prawnicze sprawy były tylko tłem do głównych wątków.
Lekko zmieniony charakter serialu wychodzi jednak "Suits" na dobre. Drugi odcinek wciąga tak samo jak pierwszy. A rychły powrót Hardmana zapowiada, że sytuacja w firmie będzie coraz bardziej się zaogniać.