Serialowa alternatywa: "Córka innej matki", czyli zabawa wątkami rodem z meksykańskiej telenoweli
Małgorzata Major
13 lutego 2021, 16:37
"Córka mojej matki" (Fot. Netflix)
"Córka innej matki" to meksykański serial Netfliksa, który polskiej widowni przypomni fenomen telenowel z Ameryki Łacińskiej. Dlaczego warto go obejrzeć?
"Córka innej matki" to meksykański serial Netfliksa, który polskiej widowni przypomni fenomen telenowel z Ameryki Łacińskiej. Dlaczego warto go obejrzeć?
"Córka innej matki" (w oryginale "Madre sólo hay dos") pojawiła się na platformie bez większej promocji więc mogła umknąć uwadze widzów skupionych na wyczekiwaniu ogłaszanych, potencjalnych hitów. Tym razem poszukiwanie lokalnych treści doprowadziło Netfliksa do Meksyku, który polscy widzowie kojarzą z ofertą telenowel, szczególnie popularnych w latach 90.
Rynek telenowel rozwinął się w całej Ameryce Łacińskiej do gigantycznych rozmiarów i sprawił, że do Polski docierały wówczas tytuły cieszące się wielką popularnością w różnych krajach, jak np. "Esmeralda". Niewątpliwie była to zasługa koncernu mediowego Televisa. Wyprodukowane przez niego telenowele w latach 80. i 90. stały się fundamentem diety telewizyjnej widzek i widzów także na Starym Kontynencie.
Córka innej matki, czyli historia stara jak telewizja
"Córka innej matki" (stworzona przez Kenyę Marquez i Fernanda Sariñanę) nie nawiązuje wprost do tej tradycji, ale stanowi udaną hybrydę dramatu obyczajowego i telenoweli. Serial opowiada historię kobiet z różnych światów, które przypadek połączył na zawsze.
Ana (Ludwika Paleta, czyli meksykańska aktorka polskiego pochodzenia znana z wielu kultowych już telenowel, jak np. "Maria z przedmieścia" i "Serce z kamienia") to bizneswoman po 40-tce, dla której nieplanowana trzecia ciąża jest drobną przeszkodą w rozwijaniu kariery zawodowej. Mieszka w pięknej willi z mężem i dwójką starszych dzieci. Zaraz po porodzie chce wrócić do pracy i zająć się realizację dużych projektów. Mariana (Paulina Goto) także nie miała zamiaru zostać matką. Jest ambitną studentką matematyki pracującą nad własną aplikacją.
Kobiety spotykają się w jednym szpitalu, do którego Ana nie trafiłaby nigdy, gdyby nie konieczność. I tam oczywiście dochodzi do zamiany dzieci (kto pamięta "Po prostu miłość" z roku 1997, gdzie wątek zamiany dzieci był kluczowy dla historii Eleny i Marii?). Fatalnej pomyłki dopuszcza się pewna niefrasobliwa pielęgniarka.
"Córka innej matki" nie jest jednak klasyczną telenowelą, więc dramatycznie jest tylko przez chwilę. Szpital po czterech miesiącach odkrywa pomyłkę, informuje matki, a te decydują się zamieszkać razem, aby dzieci nie odczuły zbyt gwałtownie życia w nowej rodzinie. I tutaj cała historia dopiero się zaczyna.
Iście telenowelowe zamieszanie to tylko punkt wyjścia do opowiedzenia o życiu kobiet, które w normalnych warunkach nie miałyby zbyt wielu szans, żeby się zaprzyjaźnić. Ana i Mariana nie przepadają za sobą, jednak dla dobra córek uznawanych przez nie za wspólne, starają się przełamać obopólną niechęć. Gdyby to była klasyczna telenowela, to Ana byłaby tą złą, która stawia karierę wyżej niż życie rodzinne, a Mariana dobrą, chodzącą krainą łagodności zjednującą sobie przyjaźń wszystkich wokół.
Na szczęście twórcy serialu postanowili zerwać ze szkodliwymi stereotypami i pokazują złożoność (oczywiście w ramach zawiłej hybrydy gatunkowej, jaką jest "Córka innej matki") charakterów postaci, dlatego Ana owszem, bardzo chce piąć się po szczeblach kariery, ale widzi również, że rodzina się jej rozpada z powodu braku porozumienia z mężem i chce walczyć o coś, co jest dla niej ważne, czyli relacje z dziećmi i mężem, nie dlatego że tak wypada i ktoś tego oczekuje, ale ponieważ ci ludzie są dla niej ważni, nawet jeśli zbyt często im tego nie okazuje.
Z kolei Mariana w latach 90. byłaby na pewno kolejną Luz Marią, ale kuszący zamysł, aby zrobić z niej idealną matkę i opiekunkę domowego ogniska, nie trafił do realizacji, więc mamy do czynienia z bohaterką nieidealną. Mariana jest studentką, dla której ciąża była wpadką. W międzyczasie rozstaje się z ojcem dziecka i wiąże z najlepszą przyjaciółką. Sama nie wie, co jest dla niej priorytetem. Powstająca aplikacja, macierzyństwo czy nowy związek, a może jednak ten poprzedni?
Córka innej matki, czyli związki, romanse, miłostki
Związki w "Córce innej matki" są dość skomplikowane, ale nie dlatego, że motywowane są chęcią wywołania kontrowersji, a po prostu pokazania zawiłości ludzkich wyborów i ciągłych poszukiwań "tej najlepszej opcji". Mariana ewidentnie wciąż poszukuje dla siebie idealnego partnera albo partnerki. Czuje się zagubiona w nowych okolicznościach. Próbuje naprawić relacje z ojcem swojej córki Reginy, czyli Pablem (Javier Ponce). Szuka także porozumienia z Aną. Obydwie mają poczucie, że ich relacja ma znaczenie dla przyszłości Reginy i Valentiny, czyli ich "wspólnych" córek. Ojcowie muszą się do tych okoliczności dostosować.
Nie brakuje w "Córce innej matki" wątków komediowych (pamiętacie "Zbuntowanego anioła"? To jedna z pierwszych telenowel nie tylko burzących czwartą ścianę, ale przede wszystkich łamiących konwencję i zrywających ze "śmiertelnie" poważnym wizerunkiem telenoweli jako gatunku telewizyjnego). Skutecznie rozładowują napięcie i przypominają, że od dwudziestu lat telenowela zmienia swoje oblicze i zrywa z obowiązkowym romansem głównej pary hetero jako tematem numer jeden. Bardzo to ciekawe zwłaszcza w kontekście "Córki innej matki", gdzie nie brakuje wątków homoerotycznych, ale także bieżących problemów społecznych, o których dawniej telenowele milczały (jak np. rodziny patchworkowe, karmienie niemowląt mlekiem modyfikowanym z wyboru, macierzyństwo a rynek pracy).
Dokładnie rzecz ujmując, telenowele dzieliły świat na pół, na rzeczywistość białą i czarną. Pokazywały że ludzie mogą być zamożni i źli oraz ubodzy i równocześnie o gołębim sercu. Brakowało skali szarości. Ta zaczęła się pojawiać dopiero od końca lat 90. między innymi dzięki produkcjom, w których występowała Natalia Oreiro.
Córka innej matki — wnuczka Zbuntowanego anioła
Urugwajska aktorka przypadła do gustu polskim widzom, którzy oglądali ją we wspominanym już "Zbuntowanym aniele", ale i w "Kachorra to ja" oraz "Jesteś moim życiem". Oreiro wprowadziła do telenoweli bohaterkę, która mimo klasycznej urody bywała chłopczycą i miała duże poczucie humoru. To zasługa argentyńskich stacji telewizyjnych (Telefe i Canal 13). Dostrzegły w Oreiro talent komediowy i wykorzystały go w sposób dotychczas w telewizji rzadko spotykany.
"Córka innej matki" chętnie wyśmiewa stereotypowy wizerunek zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Pablo mieszka z czwórką współlokatorów w typowo "męskim" mieszkaniu, gdzie oczywiście jest tłoczno, brudno, narkotykowo. Z kolei matka Mariany, jak większość matek głównych bohaterek telenowel, jest kosmetyczką i początkującą właścicielką salonu kosmetycznego. Matka Jane Gloriany Vilanuevy ("Jane the Virgin") nie była co prawda kosmetyczką, ale instruktorką tańca, która również — bardziej od swojej córki — przykładała wagę do wyglądu i aktywności fizycznej. Zarówno męskie, jak i żeńskie wizerunki ulegają reinterpretacji i nie jest to może skok milowy w dziejach telewizji, ale na pewno znacząca różnica w stosunku do tego, jak wyglądała telenowela w przeszłości.
Odwrócenie tradycyjnego podziału na to, co "męskie" i "żeńskie" funkcjonuje w serialu w sposób naturalny i niejako mimochodem. Można stworzyć tabelę ze wskazaniem różnic w postrzeganiu ról społecznych bohaterek i bohaterów serialu Netfliksa oraz telenowel sprzed dwóch dekad i zauważymy, że nawet tak oporne na zmiany gatunki telewizyjne musiały ewoluować. Dotyczy to także oper mydlanych, które mimo swojej konserwatywnej widowni także się zmieniły. Dobrym przykładem jest "Moda na sukces", w której pojawiają się wątki społecznie zaangażowane, mniejszości seksualne i etniczne. Rewolucja technologiczna także wywróciła życie bohaterów do góry nogami, w końcu trudniej utrzymać sekret w dobie cyfrowych uprzęży niż w czasach analogowych.
Jedno, co się nie zmieniło w telenowelach, to skupienie na sferze emocji i uczuć. Bohaterowie, w przeciwieństwie do tych z dramatów jakościowych, nie mają niskich pobudek, nie skupiają się na swoich uzależnieniach, ale myślą o rodzinie, związkach, dzieciach. Proporcje uległy zmianie, ale temat nie zniknął całkowicie. Trudno jednak, żeby było inaczej, w końcu wątek melodramatyczny od zawsze był filarem telenoweli. I to historia miłosna popychała fabułę do przodu. Dzisiaj jednak zyskała swoją reprezentację w mniejszościach seksualnych i etnicznych. Świat się zmienia, a telenowela razem z nim.