Phoebe Dynevor z "Bridgertonów" chciała już rzucić aktorstwo, kiedy pojawiła się szansa zagrania Daphne
Marta Wawrzyn
29 stycznia 2021, 17:31
"Bridgertonowie" (Fot. Netflix)
Jak wiele młodych aktorek, Phoebe Dynevor przyjechała z Wielkiej Brytanii do Los Angeles, żeby zrobić karierę. Przyznaje, że gdyby nie "Bridgertonowie", prawdopodobnie już by sobie dała spokój.
Jak wiele młodych aktorek, Phoebe Dynevor przyjechała z Wielkiej Brytanii do Los Angeles, żeby zrobić karierę. Przyznaje, że gdyby nie "Bridgertonowie", prawdopodobnie już by sobie dała spokój.
Kilka dni temu Netflix podał, że "Bridgertonowie" to najpopularniejszy serial w historii platformy. W ciągu czterech tygodni od premiery oglądano go w 82 mln gospodarstw domowych na całym świecie, co oznacza, że ekranizacji romansów Julii Quinn udało się pokonać poprzedni nr 1, czyli "Wiedźmina".
Bridgertonowie: Phoebe Dynevor chciała rzucić Hollywood
Grający główne aktorzy, w większości niezbyt znani, z dnia na dzień dołączyli do najpopularniejszych osób w serialowej branży. W szczególności dotyczy to Phoebe Dynevor i Regé-Jean Page'a, czyli odtwórców ról Daphne Bridgerton i księcia Hastings. To właśnie ich elektryzujący romans zadecydował o powodzeniu serialu.
I jak się okazuje, była to ostatnia szansa dla Dynevor. Brytyjska aktorka, wcześniej znana m.in. z "Younger", "Muszkieterów" i "The Village", przyznaje, że tuż przed tym, jak dostała tę rolę, była już bliska poddania się i powrotu z Hollywood do domu.
— Mieszkałam wtedy w Los Angeles i byłam w takim punkcie kariery, że w zasadzie już się poddawałam. Chciałam wracać do domu, z powrotem do Manchesteru, i już miałam zarezerwować lot, kiedy dostałam telefon, że będę czytać z Regé. Wyczucie czasu było kompletnie szalone. Pamiętam, że byłam w kawiarni z przyjaciółką i powiedziałam, że jeśli to nie wypali, będzie ciężko — opowiada w rozmowie z "Glamour".
A kiedy już dostała rolę, nie była pewna, czy będzie w stanie podołać zadaniu. W końcu chodziło o uwielbianą postać z popularnych książek.
— Czasem z przesłuchaniami i staraniami o rolę jest tak, że nie chcesz przyznać się sam przed sobą, że to wszystko, o czym marzysz. Ale w głębi duszy wiedziałam, że desperacko chcę zagrać Daphne. Bardzo się cieszyłam, że mogę tchnąć w nią życie. A potem oczywiście pojawia się strach. Zaczynasz się zastanawiać: cholera, teraz naprawdę muszę to zrobić. Książki są tak uwielbiane, że pojawia się cały ten strach. Zastanawiasz się: Boże, czy ja jestem w stanie to zrobić? — mówi.
Zdjęcia do 1. sezonu "Bridgertonów" zostały nakręcone w marcu, tuż przed lockdownem związanym z pandemią koronawirusa. Phoebe Dynevor od tego czasu przebywa nie w Hollywood, tylko w domu, w Manchesterze, z rodziną. Wywiady robi wyłącznie na Zoomie, jak wszyscy aktorzy i twórcy w tych czasach. Wciąż jeszcze czeka na ten pierwszy raz, kiedy ktoś ją rozpozna na ulicy jako Daphne.
— Nigdy nie zostałam rozpoznana, bo wiecie, ja tylko wyskakuję na zakupy albo na spacer z mamą i tatą. W jakiś dziwny sposób miło jest być z rodziną. Doświadczam tego wszystkiego razem z nimi — mówi.
Zdjęcia do 2. sezonu "Bridgertonów" wystartują w Wielkiej Brytanii późną wiosną. Głównym bohaterem nie będą już Daphne i Simon, tylko Anthony Bridgerton (Jonathan Bailey), najstarszy z rodzeństwa, i jego nowa wybranka.