Kto zasiądzie na Żelaznym Tronie w książkach George'a R.R. Martina? Szansę ma ponoć nawet Lady Stoneheart
Marta Wawrzyn
21 stycznia 2021, 11:33
"Gra o tron" (Fot. HBO)
Jak bardzo zakończenie "Pieśni Lodu i Ognia" George'a R.R. Martina będzie różnić się od finału "Gry o tron"? Być może bardziej, niż wydawało nam się do tej pory.
Jak bardzo zakończenie "Pieśni Lodu i Ognia" George'a R.R. Martina będzie różnić się od finału "Gry o tron"? Być może bardziej, niż wydawało nam się do tej pory.
Finał "Gry o tron" tak bardzo zirytował fanów, że większość czeka na ostatnie książki George'a R.R. Martina ("The Winds of Winter" i "A Dream of Spring") jako jedyną prawdziwą czy też właściwą wersję tej historii. Ale jeśli do tej pory zakładaliście, że autor "Pieśni Lodu i Ognia" wiele nie zmieni, tylko sprzeda nam to samo lepiej niż showrunnerzy serialu HBO, to być może pora zacząć patrzeć na to inaczej.
Gra o tron — jak książki zmienią zakończenie?
A przynajmniej tak sugeruje James Hibberd, dziennikarz "Entertainment Weekly", autor książki "Ogień nie zabije smoka" i posiadacz najlepszych zakulisowych informacji o "Grze o tron" w całej branży. Hibberd udzielił wywiadu hiszpańskiej stronie Los Siete Reinos (via Daily Express). Został zapytany m.in. o to, dlaczego jego zdaniem George R.R. Martin wycofał się z prac nad serialem w ostatnich sezonach i przestał komentować to, co się działo na ekranie.
— Odniosłem wrażenie, iż w tym bardziej chodziło o to, że Martin chciał skupić się na dokończeniu swoich książek, niż o chęć wycofania się z serialu jako taką. Ale jak wskazuje [jeden z showrunnerów "Gry o tron"] Weiss, Martinowi trudno też było mieć na głowie te dwa różne światy, które coraz bardziej się od siebie różniły — wyjaśnia Hibberd.
Zdaniem dziennikarza ostatnie książki będą znacząco różnić się od tego, co zobaczyliśmy pod koniec serialu.
— Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że nawet gdyby Martin wcześniej skończył swoje książki, serial i tak miałby zupełnie inne ostatnie sezony niż książki. Wynika to z liczby nowych postaci i wątków, które zostały już wprowadzone, a które zdaniem producentów nie mieściły się w ramach rozległego serialu telewizyjnego, który już miał tuziny stałych postaci — tłumaczy Hibberd.
Gra o tron — kto zasiądzie w książkach na tronie?
Według niego saga George'a R.R. Martina wcale nie musi skończyć się tak jak serial. I nie dotyczy to tylko wątków pobocznych, ale też tego, kto zasiądzie na koniec na tronie. Równie dobrze może to być któraś z postaci wyciętych przez showrunnerów "Gry o tron".
— Z tego co wiemy (a ja tego nie wiem), ktoś taki jak Lady Stoneheart albo Arianne Martell może skończyć na Żelaznym Tronie w "A Dream of Spring" — albo przynajmniej odegrać kluczową rolę — co nie było możliwe w serialu, w którym ich nie było — mówi autor książki "Ogień nie zabije smoka".
Wycięcie Lady Stoneheart to jedna z najbardziej kontrowersyjnych decyzji showrunnerów "Gry o tron". Panowie tłumaczyli się z tego właśnie w książce Jamesa Hibberda, ale ich argumenty nie znalazły zrozumienia u George'a R.R. Martina.
Autor sagi bardzo nalegał na włączenie Lady Stoneheart do serialu, argumentując, że odgrywa ona pewną rolę w książkach i że gdyby była niepotrzebna, to by jej tam nie umieszczał. Jedną z rzeczy, które chciał pokazać, było to, jak bardzo straszliwa śmierć zmieniła Catelyn Stark. Co więcej, postać ma pojawić się w kolejnej powieści i być jej ważną częścią.