"Dzicz" to dziewczyński "Władca much", który pozytywnie zaskakuje — recenzja serialu Amazon Prime
Marta Wawrzyn
16 grudnia 2020, 17:02
"Dzicz" (Fot. Amazon Prime Video)
Dziewięć dziewczyn ląduje na wyspie po katastrofie samolotu i staje przed szeregiem zagadek do rozwikłania. "Dzicz" to wkręcający miks teen dramy, thrillera i programu survivalowego.
Dziewięć dziewczyn ląduje na wyspie po katastrofie samolotu i staje przed szeregiem zagadek do rozwikłania. "Dzicz" to wkręcający miks teen dramy, thrillera i programu survivalowego.
Był taki czas, kiedy każda stacja chciała mieć swoje "Lost": grupka ludzi ocalałych z jakiejś katastrofy musi walczyć o przetrwanie, a wokół same spiski. I choć "Lost" miało swoje wady, zwłaszcza w ostatnich sezonach, tego sukcesu nigdy nie udało się powtórzyć, zarówno w sensie czysto komercyjnym, jak i jakościowym. Spokojnie, nie ogłoszę za chwilę, że zrobił to młodzieżowy serial Amazon Prime Video, o którym pewnie nie słyszeliście. Ale w swojej kategorii "Dzicz" wypada nieźle, miksując w sprawny sposób schematy i dodając do tego naprawdę fajne bohaterki.
Dzicz, czyli teen drama spotyka Lost
Twórczyni serialu, Sarah Streicher ("Daredevil"), pozytywnie zaskakuje w zasadzie już od pierwszej sceny, dając jasny sygnał: nie będziemy was niepotrzebnie zwodzić. One wydostaną się z tej wyspy. Tajemnice tkwią gdzie indziej, a przy okazji spójrzcie, jaką zebraliśmy ekipę. Zaczyna się więc od futurospekcji, w której duet bliżej nieokreślonych agentów przesłuchuje Leah (Sarah Pidgeon), jedną z dziewiątki dziewczyn, które po katastrofie samolotu zmuszone były radzić sobie w tytułowej dziczy, czyli na wyglądającej na bezludną, ale na szczęście ciepłej wyspie. Bohaterka mówi, że owszem, to była trauma, ale prawdziwym koszmarem jest zwykłe nastoletnie życie w dzisiejszej Ameryce. Ten motyw przewija się przez cały sezon.
"Dzicz" składa się z kilku elementów, które bardzo łatwo jest porównać do czegoś, co już znamy. Po pierwsze, "Lost": grupka nie znających się wcześniej osób ląduje na wyspie i nie tylko musi przeżyć, ale jeszcze ma do rozwikłania pewne tajemnice. Po drugie, "Władca much", czyli młodzież rządzi się sama, przy czym to nie przypadek, że nie ma tutaj chłopców. Po trzecie, odrobina "Black Mirror", czyli najogólniej rzecz biorąc, próby majstrowania przy społeczeństwie za pomocą może nie gadżetów, ale na pewno narzędzi, jakich jeszcze niedawno nie mieliśmy.
Tak, "Dzicz" to schematy, schematy i jeszcze raz schematy, ale podane w sposób, który prawdopodobnie zaskoczy was nie raz, nie dwa. Sarah Streicher sprytnie wciąga widzów do zabawy, odsłaniając z odcinka na odcinek coraz więcej zarówno przyszłości, jak i przeszłości, a przy tym zdradzając krok po kroku, o co tu u diabła chodzi. Kim są te dziewczyny? Czy to przypadek, że właśnie one wylądowały na tej wyspie? Czy wyspa ma jakąś tajemnicę? Czy któraś z nich wie, o co tu chodzi? Spiski mnożą się i nawarstwiają, ale nie na tyle, abyśmy potrzebowali dziesięciu sezonów na ich rozplątanie. Nie, po 1. serii sprawa jest w dużym stopniu jasna, a jednocześnie zostaje miejsce na kontynuację, którą z przyjemnością bym obejrzała.
Dzicz, czyli dziewczęca ekipa, która ma siłę
Bo to, że serial jest wciągający jako thriller, to jedno. Drugie to fajne, mądre i skomplikowane psychologicznie bohaterki, z którymi chciałabym zostać dłużej. Każdy odcinek pokazuje teraźniejszość na wyspie, a także przyszłość i przeszłość z perspektywy innej postaci. I muszę przyznać, że Sarah Pidgeon, Sophia Ali, Jenna Clause, Erana James, Mia Healey, Helena Howard, Reign Edwards, Shannon Berry oraz Chi Nguyen wykonują fantastyczną robotę, tak że po obejrzeniu całego sezonu nie jestem w stanie wskazać ani jednej bohaterki, której dalsze losy mnie nie obchodzą. Tak, momentami to teen angst w wersji turbo, a ilością traum można by obdzielić pół dowolnego liceum. A jednocześnie dziewczyny wydają się prawdziwe.
Grupka jest bardzo eklektyczna, skonstruowana tak, żebyśmy mieli jak najszersze spektrum i znaleźli kogoś "swojego": są tu dwie bardzo różne od siebie siostry, są twardzielki i wrażliwe panny, jest lesbijka i dla kontrastu religijna fanatyczka, jest dziewczyna, która wygląda na pustą lalkę i szybko znajduje sposób, żeby nas zaskoczyć. Itp., itd. Chemia w ekipie pojawia się błyskawicznie, podobnie jak emocje. Pomaga fakt, że właściwie wszystkie bohaterki są w jakiś sposób problematyczne i zadają liczne pytania o to, kim są, dokąd zmierzają i jakie mają cele w życiu.
Psychologia postaci bardzo często wybija się na pierwszy plan, a spiski i suspens muszą ustąpić jej miejsca. Serial znajduje sposoby, by wpleść historie bohaterek w teraźniejszość na wyspie — która sama w sobie nie zawsze jest aż tak porywająca — jednocześnie sprawnie grając zagadkami i przeskakując między timeline'ami.
Dlaczego warto obejrzeć serial Dzicz
"Dzicz" nieźle sobie radzi w kategorii "seriale podobne do 'Lost'" właśnie dzięki postaciom z krwi i kości, wśród których nie ma ani jednego chłopaka. Nie znaczy to, że problemy miłosne odpadają — to coś, co zawsze musi dręczyć i determinować działania nastolatków — ale dzięki temu ta historia ma inny klimat i inny wydźwięk, niż miałaby w wersji męskiej czy damsko-męskiej. Feminizm w różnych postaciach przewija się w "Dziczy", ale nie jest jedynym obowiązującym światopoglądem. Jeśli już, to jest nim girl power, bo każda z młodych bohaterek ma drogę do przejścia i wiele okazji, by zostać siłaczką. Oczywiście na swój niepowtarzalny sposób.
Trudne, poplątane, pełne ślepych uliczek i bardzo ludzkich lęków poszukiwania samych siebie to motyw przewodni "Dziczy". I zarazem coś, co sprawi, że obejrzę 2. sezon, jeśli takowy powstanie. Produkcja Amazona na początku przyciąga i wkręca widza, mnożąc tajemnice, ale jej siłą jest grupka bohaterek, których dalsze losy mnie interesują. A to zdarza się już coraz rzadziej w przypadku nowych seriali.