Czemu romans w "Virgin River" tak wolno się rozkręca? Czy w kolejnych sezonach będzie więcej scen seksu?
Marta Wawrzyn
30 listopada 2020, 14:03
"Virgin River" (Fot. Netflix)
"Virgin River" to nie "Outlander", nawet jeśli w książkach jest sporo scen erotycznych. Twórczyni serialu wyjaśnia, dlaczego romans Mel i Jacka rozkręca się powoli i co dalej z seksem. Spoilery!
"Virgin River" to nie "Outlander", nawet jeśli w książkach jest sporo scen erotycznych. Twórczyni serialu wyjaśnia, dlaczego romans Mel i Jacka rozkręca się powoli i co dalej z seksem. Spoilery!
Widzieliście już 2. odcinek 2. sezonu "Virgin River"? Jeśli tak, możecie śmiało czytać dalej. Jeśli nie, wróćcie tutaj później, bo dalej są spoilery na temat romansu Mel (Alexandra Breckenridge) i Jacka (Martin Henderson).
Czemu romans w Virgin River rozkręca się powoli?
To wątek, który rozkręca się dość wolno, mimo że między serialową parą iskrzy aż miło: na pierwszy pocałunek musieliśmy czekać prawie do końca 1. sezonu, z kolei do łóżka Mel i Jack idą po raz pierwszy właśnie w 2. odcinku 2. serii. Showrunnerka "Virgin River" Sue Tenney mówi w rozmowie z TVLine, że chciała trochę poczekać.
— Jeśli czytaliście książki, wiecie, że seks to duża część książek. Ale ja po prostu nie czułam, żeby pierwszy sezon był o tym. Chciałam poczekać — wyjaśnia.
Według Alexandry Breckenridge pierwszy raz Mel i Jacka jest "miły i gustowny", a jednocześnie romantyczny i satysfakcjonujący. Scen seksu jak z kablówek premium w "Virgin River" nie ma i nie będzie.
— Wydaje mi się, że nasz serial można oglądać od 14. roku życia, więc nie ma wielu części ciała, które można pokazać. Mamy też bardzo szeroki przedział wiekowy wśród widzów, od młodszych widzów do starszych widzów, i nie sądzę, żeby wszyscy chcieli oglądać pełne sceny seksu jak z "True Blood". A ja kiedyś nakręciłam taką scenę w "True Blood" — mówi aktorka.
Showrunnerka przyznaje z kolei, że chciała, aby opowieść w "Virgin River" toczyła się powoli, a Netflix nie miał nic przeciwko. Dlatego nie było dużego przeskoku czasowego pomiędzy sezonami.
— Trzymamy się krótszego przedziału czasowego, czego nie robiłam w innych serialach, nad którymi pracowałam. Ale baliśmy się, że przegapimy naprawdę świetne rzeczy pomiędzy tymi postaciami. Nie próbowali nas poganiać ani przyspieszać. Pozwolili nam opowiedzieć historię, a dla mnie jako osoby, która zajmuje się opowiadaniem historii, to jest jak kocimiętka — mówi Sue Tenney o Netfliksie.
Na koniec twórczyni zapewnia, że serial w takim a nie innym kształcie akceptuje także Robyn Carr, autorka książek o Virgin River, która osobiście do niej zadzwoniła po 1. sezonie.