Brytyjski rząd chce, aby Netflix zaczął ostrzegać widzów "The Crown". Na czym polega problem z serialem?
Marta Wawrzyn
30 listopada 2020, 11:44
"The Crown" (Fot. Netflix)
Amerykanie ostrzegają na kubkach kawy, że to gorący napój, a brytyjski rząd chce, aby Netflix wyjaśniał swoim widzom, że "The Crown" to tylko serial, nie lekcja historii.
Amerykanie ostrzegają na kubkach kawy, że to gorący napój, a brytyjski rząd chce, aby Netflix wyjaśniał swoim widzom, że "The Crown" to tylko serial, nie lekcja historii.
Brytyjski rząd uważa, że Netflix powinien zacząć informować swoich widzów, iż serial "The Crown" zawiera elementy fikcyjne. To komentarz na temat kontrowersji, jakie wzbudził 4. sezon, pokazujący kulisy małżeństwa księcia Karola (Josh O'Connor) z księżną Dianą (Emma Corrin).
Netflix zacznie ostrzegać, że The Crown to fikcja?
Sekretarz kultury Oliver Dowden na łamach "The Mail on Sunday" (via Deadline) zaapelował do Netfliksa o opatrzenie serialu planszą z odpowiednią informacją.
— To pięknie wyprodukowane dzieło fikcyjne, więc tak jak w przypadku innych produkcji telewizyjnych, Netflix powinien na początku wyjaśniać, że jest ona właśnie tym. Bez tego boję się, że pokolenie widzów, którzy nie żyli w czasie tych wydarzeń może pomylić fikcję z faktami — powiedział Dowden.
Dokładnie ten sam problem z "The Crown" ma Charles Spencer, brat Diany, który w programie "Love Your Weekend with Alan Titchmarsh" przypomniał, że serial Netfliksa to fikcja.
— "The Crown" zapytało, czy mogliby filmować w Althorp [rodzinnej posiadłości Spencerów] i oczywiście powiedziałem, że nie. Martwię się, że ludzie widzą taki program i zapominają, że to jest fikcja. Tak zakładają zwłaszcza cudzoziemcy. Amerykanie czasem mi mówią, że oglądali "The Crown", jak gdyby to była lekcja historii. No cóż, nie jest – powiedział Spencer.
O nieścisłości historyczne oskarżyli "The Crown" również Australijczycy. Tamtejsza telewizja ABC stwierdziła, że w usta byłego premiera Boba Hawke'a włożono słowa, których nigdy nie powiedział (np. nie nazwał królowej świnią).
To, że "The Crown" nie jest dokumentem, tylko serialem fabularnym, wyjaśniali już nawet aktorzy. Emma Corrin w programie "Tamron Hall Show" powiedziała, że rozumie, czemu niektórym ludziom może się to nie podobać, ale w serialach fabularnych zawsze jest trochę fikcji i jest to zupełnie normalne.
– To trudna sprawa. Myślę, że my w "The Crown" staramy się zawsze przypominać wszystkim, czym jest nasz serial. Serial, w którym jesteśmy, jest w dużym stopniu fabularyzowany. Oczywiście ma swoje korzenie w rzeczywistości i w jakichś faktach, ale scenariusze Petera Morgana to fikcja – tłumaczyła aktorka.
Czy Netflix zacznie informować, że jest "The Crown" serialem fabularnym? Brzmi to kuriozalnie, ale w obliczu kontrowersji, które budzi 4. sezon i które z pewnością wzbudzą też kolejne sezony, może to być jedyny sposób na obronę przed zarzutami o zakłamywanie prawdy historycznej.