Rodzina królewska nienawidzi 4. sezonu "The Crown". Co na to Emma Corrin, serialowa księżna Diana?
Marta Wawrzyn
19 listopada 2020, 13:33
"The Crown" (Fot. Netflix)
Plotki głoszą, że rodzina królewska ma duży problem z 4. sezonem "The Crown" i portretem małżeństwa Karola i Diany. Określają to jako trolling za hollywoodzkie pieniądze. Co na to Emma Corrin?
Plotki głoszą, że rodzina królewska ma duży problem z 4. sezonem "The Crown" i portretem małżeństwa Karola i Diany. Określają to jako trolling za hollywoodzkie pieniądze. Co na to Emma Corrin?
Peter Morgan, twórca "The Crown", jeszcze nigdy nie był tak bezlitosny wobec rodziny królewskiej, jak w 4. sezonie, w którym do obsady dołączyła Emma Corrin w roli księżnej Diany. I rodzina królewska jak najbardziej to zauważyła. Plotki głoszą, że Pałac Buckingham ma duży problem właśnie z tym, jak pokazano jej małżeństwo z księciem Karolem (Josh O'Connor) i samego Karola.
Rodzina królewska krytykuje 4. sezon The Crown
Według gazety "The Times" najnowsza odsłona "The Crown" postrzegana jest przez Pałac jako niepotrzebnie okrutna i wypakowana przekłamaniami. Problem mają zwłaszcza przyjaciele księcia Karola, który miał zostać potraktowany niesprawiedliwie. Na dodatek przeinaczono fakty — tutaj wskazywane są sceny, w których Lord Mountbatten mówi Karolowi, że rodzina nie chce jego związku z Camillą Parker Bowles.
— To najbardziej okrutny, niesprawiedliwy i straszny portret prawie wszystkich z nich — ocenia królewska biografka Penny Junor, dodając, że wyżej wymienione sceny zostały wymyślone, żeby dodać serialowi dramatyzmu.
W "The Mail on Sunday" (via Harper's Bazaar) pojawia się z kolei wypowiedź osoby z otocznia księcia Karola, która mówi, że to pełen historycznych nieścisłości "trolling z hollywoodzkim budżetem", i dodaje:
— ["The Crown"] wywleka sprawy, który wydarzyły się w bardzo trudnych czasach 25 czy 30 lat temu, nie biorąc pod uwagę czyichkolwiek uczuć.
The Crown — Emma Corrin odpowiada na zarzuty
Emma Corrin skomentowała te zarzuty w programie "Tamron Hall Show", mówiąc, że rozumie, czemu niektórym ludziom może się to nie podobać, ale jest to serial fabularny, nie dokument. Dlatego jest w tym też trochę fikcji i to zupełnie normalne.
— To trudna sprawa. Myślę, że my w "The Crown" staramy się zawsze przypominać wszystkim, czym jest nasz serial. Serial, w którym jesteśmy, jest w dużym stopniu fabularyzowany. Oczywiście ma swoje korzenie w rzeczywistości i w jakichś faktach, ale scenariusze Petera Morgana to fikcja — tłumaczy aktorka.
Jak dodaje, w pełni rozumie, czemu ludzie mogą być niezadowoleni z takiego, a nie innego przedstawienia tych wydarzeń. To są wydarzenia historyczne, które są na dodatek dość świeże.
— Jednocześnie rozumiem, dlaczego ludzie mogą być zdenerwowani, bo to jest historia. W przypadku Diany to nawet wciąż bardzo świeża historia, to wszystko, co się wydarzyło. Tak więc naprawdę rozumiem, że ludzie mogą być zdenerwowani, ale oczywiście my jako obsada staramy się cały czas przypominać, że podchodzimy do tych ludzi jak do postaci, które gramy — mówi Emma Corrin.
Jej zdaniem z aktorskiego punktu widzenia "The Crown" to świetna sprawa, bo Peter Morgan pisze bogate i złożone postacie, do których aktorzy mogą wiele wnieść.