"Król" to bardziej "Ojciec chrzestny" niż "Peaky Blinders" — mówią nam odtwórcy głównych ról w serialu Canal+
Michał Kolanko
6 listopada 2020, 20:18
"Król" (Fot. Canal+)
"Pożarłem książkę w dwa dni i od razu zgodziłem się wystąpić w serialu" — mówi o "Królu" Arkadiusz Jakubik. Wtóruje mu Michał Żurawski, który porównuje polski serial do "Ojca chrzestnego".
"Pożarłem książkę w dwa dni i od razu zgodziłem się wystąpić w serialu" — mówi o "Królu" Arkadiusz Jakubik. Wtóruje mu Michał Żurawski, który porównuje polski serial do "Ojca chrzestnego".
Na Canal+ startuje dziś "Król" (telewizyjna premiera o godz. 21:00 na Canal+ Premium, w serwisie streamingowym Canal+ pierwszy odcinek już dostępny), opowieść o gangsterach, politykach, ich doradcach i rodzinach w przedwojennej Warszawie, tuż przed wybuchem II wojny światowej.
Kluczowe postacie w serialu opartym na książce Szczepana Twardocha to Kum Kaplica, szef jednego z najpotężniejszych gangów w mieście i jego przyboczny, bokser Jakub Szapiro. Tę pierwszą rolę zagrał Arkadiusz Jakubik, a tę drugą — Michał Żurawski.
Kum Kaplica jak polski Don Corleone w serialu Król
Z obydwoma aktorami mieliśmy okazję porozmawiać przed premierą "Króla". Arkadiusz Jakubik mówi nam, że przyjął propozycję zagrania w serialu bez lektury scenariusza. Wystarczyło mu to, co znalazł w powieści.
— Wszystkiemu winni producenci, czyli Leszek Bodzak i Aneta Hickinbotham, i wszystkiemu winien reżyser Matuszyński. Po prostu zagięli na mnie parol i nie wyobrażali sobie, by Kuma Kaplicę zagrał ktoś inny. Tak słyszałem. Pamiętam jak zadzwonił do mnie Leszek, że przygotowują się z Anetą do "Króla", że to będzie największa polska produkcja serialowa. I chcą, bym zagrał jedną z najważniejszych ról.
Pytam o scenariusz, a on mówi, że jeszcze nie ma. A dla mnie zawsze najważniejszy jest właśnie scenariusz. Jestem jak niewierny Tomasz. Przecież jeśli nie przeczytam scenariusza, to nie wiem, jak twórcy chcą opowiedzieć historię, nie wiem, kim jest mój bohater. Zgodnie z porzekadłem amerykańskich producentów — jeśli jest dobry scenariusz, to jest szansa na dobry film, zły scenariusz, znaczy zły film będzie. Leszek na to, żebym sobie kupił książkę i przeczytał. Pożarłem "Króla" w dwa dni. Od razu się zgodziłem. Pierwszy raz w życiu przyjąłem rolę bez lektury scenariusza — opowiada Jakubik.
Pytamy, czy fakt, że rola została tak jasno nakreślona w powieści, był utrudnieniem czy ułatwieniem w pracy.
— Gdy jest dobra literatura, to na pewno trudniej nie jest. W powieści Kum Kaplica to bohater z krwi i kości, nieoczywisty, nie jest papierowy. Zależało mi na tym, by serialowy Kum był taką postacią, za którą widz pójdzie, zapomni, że jest gangsterem, że ma swoje za uszami — by mu kibicował. Bo przecież Kum Kaplica jest uwielbiany przez warszawską ulicę, jego serce bije po tej właściwej ideologicznie stronie, znaczy lewej — mówi aktor.
Dla Jakubika wsparciem w przygotowaniach była też książka o prawdziwych warszawskich gangsterach z epoki.
— Dla mnie taką "drugą Biblią", która pomogła mi w pracy nad rolą, poza powieścią Szczepana, była książka Jerzego Rawicza "Doktor Łokietek i Tata Tasiemka. Dzieje gangu". Dlaczego? Bo protoplastą Kuma Kaplicy był prawdziwy, przedwojenny gangster Łukasz Siemiątkowski zwany właśnie Tatą Tasiemka.
Oglądając serial można mieć skojarzenia z innymi znanymi gangsterami. Ale Jakubik zaprzecza, by jego postać była taka jak np. Tony Soprano.
— Jest na pewno dużo prostszej konstrukcji, nie potrzebuje wizyt u psychiatry. Kum to raczej polski Don Corleone. Jest królem Warszawy, szanowanym nawet przez ówczesne władze II RP — mówi Jakubik.
Na koniec pytamy, na ile serial może rezonować we współczesnych czasach.
— Myślę, że tą powieścią Szczepan Twardoch z premedytacją postawił nam zwierciadło, byśmy mogli się w nim przejrzeć. Schemat jest ten sam. Na ulicach Warszawy spotykają się dzisiaj takie same manifestacje jak wtedy, tak samo wrogo do siebie nastawione. I tylko jest strach przed tym, co dzieje się na kartach powieści — że w końcu ktoś wyciągnie broń — konkluduje serialowy Kum Kaplica.
Król to bardziej Ojciec chrzestny niż Peaky Blinders
Bokser Jakub Szapiro to człowiek od "mokrej roboty" Kuma Kaplicy, który marzy o tym, że kiedyś Warszawa będzie jego. Jak Michał Żurawski dostał rolę, o której niejeden aktor marzył?
— Zostałem zaproszony na casting i go wygrałem. Od czasu, gdy przeczytałem książkę, "Król" był moją obsesją. Spełniło się moje marzenie. Przeczytałem książkę, zapisałem się na boks — mówi nam Żurawski.
Pytamy, co było w "Królu" najbardziej wciągające.
— Fantastyczna historia, w którą można uwierzyć. To historia oparta trochę na faktach. Kum Kaplica jest wzorowany na Tacie Tasiemce, przedwojennym gangsterze, który był cesarzem Północnej Woli. Postać Jakuba Szapiry też jest wzorowana na autentycznej postaci, czyli na Szapselu Rotholcu, żydowskim bokserze wagi koguciej. Jego losy trochę się splatają z losami Szapiry — opowiada aktor.
Rozmawiamy też o tym, jak pracowało się ze Szczepanem Twardochem:
— Był z nami od samego początku do samego końca. Chociaż on od razu powiedział nam, że nie chce, by to była adaptacja 1:1. Wiele wątków jest bardziej rozwiniętych, a wielu postaci nie ma w powieści. Twardoch w pewnym momencie poczuł, że ten świat filmowy daje nam pole do wykreowania go. Szczepan jest jednak na tyle samcem alfa, że nie pozwoliłby na to, by ktoś ten projekt przejął w 100 proc. Pomagało, że autor, reżyser i główny aktor — tak się złożyło — pochodzą z Górnego Śląska. W jakim sensie to była śląska robota, takie poczucie trochę mieliśmy zawsze w tyle głowy.
Zdaniem Michała Żurawskiego "Król" to epickie kino, a nie tylko serial.
— Bardziej widzę odniesienia filmowe niż serialowe. Mimo że to osiem odcinków, to nie da się tego oglądać jak serialu. Tylko jak film. To epickie kino. Nie boję się nazwać tego kinem, bo trudno mówić o tym projekcie jak o serialu. Na pewno bliżej jest temu serialowi do "Gangów Nowego Jorku" czy "Ojca chrzestnego" niż do "Peaky Blinders", o czym ciągle słyszę — mówi odtwórca roli Jakuba Szapiry.
Jak podkreśla Żurawski, w "Królu" każdy znajdzie coś dla siebie, również miłośnicy polityki z epoki.
— [Te wątki] są bardziej rozbudowane niż w książce. Każdy w serialu znajdzie sobie coś aktualnego, coś dla siebie. Jest tyle wątków, nie tylko politycznych, tyle tematów, które i obecnie są na pierwszych stronach gazet. To w "Królu" widać — kończy aktor.
Co możemy potwierdzić i my po obejrzeniu dwóch pierwszych odcinków. Naszą recenzję znajdziecie tutaj, a tutaj relację z planu "Króla", w którym Warszawę zagrała Łódź.