Jak "Król" znalazł swoją Warszawę w Łodzi. Byliśmy na planie serialu Canal+ i rozmawialiśmy z aktorami
Michał Paszkowski
2 listopada 2020, 14:02
"Król" (Zdjęcia: Łukasz Bąk/Canal+)
Canal+ zaprasza do Warszawy lat 30. w najnowszym serialu "Król". A Serialowa miała okazję porozmawiać z aktorami o nadchodzącej produkcji na planie w Łodzi.
Canal+ zaprasza do Warszawy lat 30. w najnowszym serialu "Król". A Serialowa miała okazję porozmawiać z aktorami o nadchodzącej produkcji na planie w Łodzi.
Jeśli oglądając pełne rozmachu zwiastuny "Króla", nadchodzącej serialowej adaptacji powieści Szczepana Twardocha, zastanawialiście się, jak tak wielką produkcję można było zrealizować w czasach kwarantanny, odpowiedź jest prosta — zrobiono to znacznie wcześniej. Zdjęcia do kostiumowego serialu Canal+ rozpoczęły się już w 2019 roku, a Serialowa miała okazję odwiedzić plan produkcji w lipcu zeszłego roku, kiedy ekipa miała już za sobą wiele tygodni pracy.
I choć, jak dobrze wiedzą czytelnicy powieści "Król", w licznych wątkach i barwnych postaciach opisanych przez Twardocha, Warszawa w latach 30. urasta wręcz do rangi osobnego bohatera, to jednak na plan serialu zostaliśmy zaproszeni nie do stolicy, ale do Łodzi.
Król — jak Łódź zagrała Warszawę w serialu Canal+
Jedna z ulic na łódzkim Polesiu została całkowicie przeniesiona w czasie do 1937 roku, a współczesne szyldy zastąpiono tymi sprzed ponad 80 lat. Już sam spacer między salonami fryzjerskimi, sklepami odzieżowymi i małymi kioskami reklamującymi się po polsku i w jidysz, nie pozostawiał wątpliwości, że w produkcji "Króla" realia minionej epoki oddano ze szczególną pieczołowitością.
O tym, jak przywiązanie do detalu w kostiumach i scenografii "Króla" pomagało w wejściu w świat przedwojennej Warszawy, opowiadał nam Mikołaj Kubacki, wcielający się w rolę Edwarda Tiutczewa, osobistego pomocnika i "ochroniarza" doktora Radziwiłka.
— Zachwycam się takimi drobnymi rzeczami, jak koalicyjka, jak broń, z której mogę strzelać, drobnymi elementami, które mam przy sobie, które są moimi rekwizytami, czy choćby zapachem świeżo zmielonej kawy w paszteciarni, w której przed chwilą graliśmy. Drobne elementy, które tworzą esencję tego świata — mówił Kubacki.
Właśnie scenę w paszteciarni, którą zaaranżowano w przestrzeni dawnego sklepu spożywczego na rogu jednej z kamienic, mieliśmy okazję obejrzeć zza kulis. Szczególne wrażenie robiła skala dopracowania detali, ale — nie ujmując nic pracy scenografów — w oglądanej przez dziennikarzy scenie największą uwagę przykuwał grany przez Borysa Szyca doktor Radziwiłek.
Borys Szyc i Michał Żurawski o rolach w serialu Król
Postać znana czytelnikom książki jako szczególnie okrutny wojskowy z własnymi planami przejęcia gangu, na ekranie zyskuje dodatkowej nadzwyczajności dzięki jedynemu w swoim rodzaju języku, jakim się posługuje. A raczej mieszanką języków, o której opowiedział Borys Szyc:
— Radziwiłek jest nadal, tak jak był w powieści, wyrazistą i do tego ohydną postacią, natomiast zajęliśmy się dosyć mocno tym, jak ma się wysławiać. Pracowaliśmy dużo nad językiem. Czerpałem z mojego przyjaciela Lejba Fogelmana, który jest gawędziarzem i opowiada bardzo dużo przez całe swoje życie o swoim dzieciństwie oraz o wujku Szlomo z Legnicy, który przekręcał wszystkie słowa. Ja na tej podstawie zacząłem sobie w głowie budować sposób wysławiania się Radziwiłka. Do tego doszły naleciałości niemieckie i przestawianie szyku. Robię to dodatkowo na własną rękę, kiedy codziennie rano zjawiam się na planie, żeby uzyskać taki efekt, że jak ja mówię, to wszyscy na mnie patrzą i udają, że rozumieją, ale nie do końca wiedzą, o co mi chodzi.
W zupełnie inny sposób do swojej roli przygotowywał się Michał Żurawski, czyli pierwszy plan w "Królu". Jego bohater, Jakub Szapiro, boksuje dla klubu Makabi, a przy okazji jest prawą ręką Kuma Kaplicy (Arkadiusz Jakubik), trzymającego w ręku Warszawę szefa gangu. Jednak Żurawski przezornie mówi o swoim bohaterze jako o "bardzo sympatycznym kolesiu", który "pomimo że jest gangsterem, to niczym się nie różni od prawnika czy bankiera".
Przygotowania do roli boksera Żurawski zaczął jeszcze zanim obsadzono go w głównej roli w produkcji Canal+. Jak sam stwierdził, był przekonany, że tylko on może zagrać tę rolę.
— Zacząłem trenować zanim dostałem propozycję roli, bo ja już po przeczytaniu książki byłem przekonany, że tylko ja mogę to zagrać. Przekonałem produkcję, oni w to uwierzyli. (…) Kiedy czytałem książkę, to stwierdziłem, że jeżeli ktoś kiedyś zrobi z tego film, to muszę to być ja, bo tak bardzo zakochałem się w tej książce, tej postaci, w tej historii i w tym, jak fantastycznie jest to napisane — opowiadał Żurawski.
Jak serial Król różni się od książkowego oryginału
Rozmawiając z aktorami z "Króla" na podwórku jednej z kamienic, w której właśnie nagrywane były sceny w paszteciarni, obsada często zapewniała, że fani książkowego pierwowzoru Twardocha zupełnie nie muszą obawiać się poważnych zmian względem oryginału.
— Jest parę wątków, które zostały trochę bardziej rozwinięte na potrzeby serialu. To jednak osiem odcinków, więc jest parę dodanych postaci i parę wątków, które też się trochę inaczej pootwierało. Nad tym jednak pieczę trzymał sam Szczepan Twardoch, więc nie ma tu nic, co byśmy robili przeciwko jego książce — zapewniał Michał Żurawski.
Sam Twardoch zaangażowany był w pisanie scenariuszy, choć też jak stwierdził Borys Szyc, intencją autora nie było "powielać książki jeden do jednego, bo to nigdy się nie udaje w filmie". W serialu jest trochę więcej kobiet niż książce, w tym całkowicie nowa bohaterka Stanisława Tabaczyńska (Barbara Jonak).
— Muszę powiedzieć, że Stasia, bo Stanisława ma na imię, jest jedyną kobietą w gangu Kuma. A dlaczego jest? Ma pewne cechy seryjnego mordercy. Ma zamrożone uczucia, jest zadaniowa. Jest trochę jak mężczyzna. Można powiedzieć, że ona jest mężczyzną w tym gangu. Oni nie mają z tym absolutnie problemu. Dla niej to jest oczywiste i to jest fantastyczne. Oni ją akceptują, a np. to czy ona jest lesbijką, czy nie, nie ma dla nich znaczenia. Ma znaczenie to, że Tabaczyńska ma przekroczone granice – granice lęku, strachu i bólu, w związku z czym świetnie się nadaje do gangu — opowiadała Barbara Jonak.
I tak jak część męskich postaci w fikcyjnym "Królu" wzorowana jest na prawdziwych osobach z międzywojennej Polski, tak i Barbara Jonak przyznała, że przygotowując się do roli, trafiła na kroniki opisujące liczne przypadki kobiet, które mordowały i należały do gangów w tamtych czasach.
W zapewnieniach aktorów odwzorowujący polskie realia z lat 30. "Król" nie jest jednak kompletnie oderwany od współczesnej rzeczywistości. O tym, jak wiele podobieństw można doszukać się między epoką, w której dzieje się serial, a współczesnością, wspominał grający Pantaleona Karpińskiego Paweł Wolak:
— Dzisiaj nagrywaliśmy scenę i dostałem gazetę z 1937 roku. Większość wiadomości, które czytałem w tej gazecie, dałoby się przeczytać dzisiaj w dzienniku. Nie byłoby problemu. Zawsze mamy takie wyobrażenie, że jeżeli jest coś, co było kiedyś, to było inaczej. A jest tak samo.
I choć oczywiście 8-odcinkowa produkcja Canal+, w swoim rzadkim jeszcze jak na polskie realia połączeniu tematyki gangsterskiej z serialem kostiumowym, ma być przede wszystkim jakościową rozrywką, zgodnie z zapowiedziami Borysa Szyca, można też spodziewać się refleksji nad tematami stale aktualnymi.
— Treść ["Króla"] wywoła to, co każda dobra sztuka powinna, czyli rodzaj katharsis, refleksji i ostrzeżenia. My tworzymy tu także ostrzeżenie przed tym, że historia może się powtórzyć. Trzeba ją trochę poznać i wiedzieć, czego nie powtarzać — mówił serialowy doktor Radziwiłek.
Jak sprawnie uda się twórcom i aktorom przenieść widzów do Warszawy lat 30., będzie można przekonać się już w piątek, kiedy to Canal+ zaprezentuje pierwszy odcinek serialu.