Pytanie na weekend: Którego z seriali opóźnionych przez pandemię brakuje wam najbardziej?
Redakcja
17 października 2020, 18:03
Fot. HBO/Channel 4
Pandemia koronawirusa sprawi, że w tym roku nie obejrzymy nowych sezonów "Sukcesji", "Euforii", "Pose", "Stranger Things" czy "Wspaniałej pani Maisel". Za którym serialem tęsknicie najbardziej?
Pandemia koronawirusa sprawi, że w tym roku nie obejrzymy nowych sezonów "Sukcesji", "Euforii", "Pose", "Stranger Things" czy "Wspaniałej pani Maisel". Za którym serialem tęsknicie najbardziej?
Pandemia koronawirusa wciąż sieje spustoszenie w telewizyjnych ramówkach. To nie tylko masowe kasowanie seriali (patrz: Netflix i "GLOW") z powodu rosnących kosztów produkcji, problemów z harmonogramami itd., ale też duże opóźnienia w zdjęciach i przekładanie premier. Nasze dzisiejsze pytanie na weekend brzmi: którego z seriali opóźnionych przez pandemię najbardziej wam brakuje?
Marta Wawrzyn: Sukcesja
Trudno wybrać, bo od razu przychodzi mi na myśl przynajmniej kilka tytułów, za którymi mocno tęsknię. Ostatnio najbardziej chyba za "Wspaniałą panią Maisel", zwłaszcza po tym jak twórczyni zasugerowała, że pandemia może doprowadzić do jej przedwczesnego końca. Ale też za "Pose", "Euforią", "Barrym", "Russian Doll" (oby Netflix nie wpadł na szatański pomysł, żeby zaoszczędzić na tym tytule)…
Najbardziej jednak brakuje mi "Sukcesji", zwłaszcza po tegorocznym rozdaniu Emmy. I nawet nie chodzi o to, że tak bardzo marzę o oglądaniu w tych ciężkich czasach problemów ludzi absurdalnie bogatych, dla których cały świat to za mało. Brakuje mi wybitnych seriali — po prostu. Owszem, HBO ma niezłą jesień, z końcówką "Krainy Lovecrafta", "Tacy właśnie jesteśmy" i "Dniem trzecim", do których za chwilę dołączy "Od nowa", ale chciałabym więcej. Zwłaszcza że na innych frontach naprawdę teraz trudno o cokolwiek wyjątkowego czy nawet dobrego.
Mateusz Piesowicz: Barry
Wymieniać można by długo, bo produkcji w jakimś stopniu poszkodowanych przez pandemię jest całe mnóstwo. Nie tylko tych, których nie zobaczymy w ogóle, bo dostało się przecież także serialom wracającym w niepełnym kształcie, choćby "Sprawie idealnej". Inni z kolei, jak "GLOW", nie wrócą już w ogóle, choć w tym przypadku pandemia była tylko wymówką.
Z tych, którym sytuacja uniemożliwiła powrót w normalnym terminie, najbardziej brakuje mi dwóch tytułów. Pierwszym jest "Atlanta", której kolejny sezon miał mieć premierę w styczniu 2021 roku i wiadomo, że do tego nie dojdzie. O ile jednak serial Donalda Glovera opóźnienia zaliczał już wcześniej z powodów niepandemicznych i do nieobecności można się było przyzwyczaić, o tyle "Barry" był dotąd jak w zegarku.
Niestety nie tym razem, bo serialowa ekipa utknęła na etapie przedprodukcji – niczego nie nakręcono, obsada zdążyła się zebrać tylko na czytanie scenariuszy dwóch pierwszych odcinków. Nie dość więc, że poprzedni sezon zostawił nas i tytułowego bohatera w paskudnym momencie, to jeszcze oglądanie jego dalszych losów trzeba odłożyć na nieokreślony i zapewne długi czas.
Kamila Czaja: Derry Girls
1. serię "Derry Girls" oglądałam w styczniu 2019 roku, uziemiona w łóżku, z antybiotykiem i złością na świat. Zaledwie sześć krótkich odcinków pozwoliło mi chociaż na chwilę porzucić ponure nastawienie, a przy perypetiach nieprzewidywalnej paczki z Derry nawet gardło jakby mniej bolało. 2. seria tylko upewniła mnie, że niewiele sitcomów aż tak pomaga na chandrę. I chyba nigdy nie potrzebowałam Erin i spółki tak bardzo jak teraz.
Tymczasem sezon trzeci odsunięto w czasie na bliżej nieokreśloną przyszłość. "Ted Lasso" wprawdzie zastępował dziewczyny (i Jamesa!) dzielnie, ale 1. sezon niedawno się skończył, a ja zostałam w pandemicznych mrokach z samymi ponurymi dramatami. Ratować się mogę najwyżej, budzącą we mnie co najmniej ambiwalentne uczucia, "Emily w Paryżu"…
Oczywiście za kilkoma mniej beztroskimi serialami, takimi spod znaku HBO, też tęsknię. Nie pogardziłabym nowymi odcinkami "Sukcesji". Martwi mnie los kilku przełożonych produkcji, bo kto wie, czy w ogóle wrócą. Ale przyznaję bez bicia, że teraz po prostu najchętniej bym się porządnie pośmiała, oglądając szalone irlandzkie dorastanie albo ciesząc się kolejnymi przygodami cudownej rodzinki Alvarezów z przerwanego w trakcie sezonu "One Day at a Time".