Ta rola to naturalny wybór — rozmawiamy z Cynthią Nixon z serialu "Ratched" o graniu kobiety w polityce
Marta Wawrzyn
24 września 2020, 18:33
"Ratched" (Fot. Netflix)
W serialu "Ratched" jedną z głównych ról gra Cynthia Nixon. Z aktorką niegdyś znaną z "Seksu w wielkim mieście" rozmawiamy o tym, jak to jest zadebiutować u Ryana Murphy'ego.
W serialu "Ratched" jedną z głównych ról gra Cynthia Nixon. Z aktorką niegdyś znaną z "Seksu w wielkim mieście" rozmawiamy o tym, jak to jest zadebiutować u Ryana Murphy'ego.
Na Netfliksie dostępny jest 1. sezon "Ratched", serialowego prequela filmu "Lot nad kukułczym gniazdem". To historia rozpoczynająca się 1947 roku, kiedy to Mildred Ratched przyjeżdża do Kalifornii, szukając zatrudnienia w szpitalu psychiatrycznym, gdzie zaczęto prowadzić niepokojące eksperymenty na ludzkich umysłach. W miarę jak wsiąka w system opieki nad chorymi psychicznie pacjentami i poznaje ludzi, którzy do niego należą, siostra Ratched zaczyna się zmieniać.
Główną rolę w produkcji, której twórcami są Ryan Murphy, Ian Brennan i Evan Romansky, gra Sarah Paulson, wcześniej gwiazda m.in. "American Horror Story" i "American Crime Story". Tutaj znajdziecie naszą rozmowę z nią, a tutaj wywiad z Sharon Stone, która w serialu Netfliksa zagrała najbardziej ekscentryczną postać.
Dziś z kolei rozmawiamy z Cynthią Nixon, odtwórczynią roli Gwendolyn Briggs, sekretarz prasowej gubernatora Kalifornii, którą bez większej przesady można nazwać najrozsądniejszą osobą w "Ratched". Aktorka opowiada nam o tym, jak wiele ma wspólnego ze swoją bohaterką, jak to było zadebiutować w kolorowym świecie Ryana Murphy'ego i co szczególnie do niej trafia w serialach tego twórcy.
Cynthia Nixon opowiada o pracy w serialu Ratched
Czy zgodzisz się, że w szalonym świecie "Ratched" Gwendolyn Briggs jest jak wcielenie rozsądku?
Cynthia Nixon: Tak! To była dla mnie duża zmiana, bo ja często, zwłaszcza przez jakieś ostatnie dziesięć lat, grałam osoby, które były bardziej skomplikowane psychologicznie, skonfliktowane, czasem wręcz postacie złoczyńców. Więc kiedy Ryan Murphy zadzwonił i zaproponował mi tę rolę… To rola osoby, która, tak jak mówisz, jest zdecydowanie najrozsądniejsza w "Ratched". Co więcej, moim zdaniem ona jest prawdziwym promykiem światła, jedyną osobą, która nie próbuje zabić jakichś części swojej osobowości.
Ona wie, kim jest, i stara się nie tylko sama iść za światłem, ale też przekonać Mildred Ratched, że tuż przed jej nosem jest świat, który może jej przynieść radość i szczęście, a nie ten ból, w którym Mildred zdaje się tkwić. Próbuje przekonać Mildred, żeby też poszła w kierunku światła.
Twoja postać to kobieta zajmująca się polityką w czasach po II wojnie światowej. Czy widzisz jakieś paralele pomiędzy tym, czego ona doświadcza, a doświadczeniami kobiet w polityce dzisiaj?
Myślę, że kobiety w polityce zawsze miały pod górkę, oczywiście znacznie mniej dziś niż w latach 40. Sposoby, w jakie jej szef w praktyce nadużywa swojej pozycji wobec niej — powiedziałabym, że to właściwie określenie — nieco przypomina ten "stary dobry" męski styl uprawiania polityki w kuluarach. Ale mam wrażenie, że jest wiele branż, gdzie tego typu relacje — wtedy i niestety teraz też — nie wydawałyby się aż tak zaskakujące.
Ta rola jest tak naturalna w twoim wykonaniu i tak bardzo do ciebie pasuje, chociażby właśnie ze względu na twoją aktywność w polityce, że zastanawiam się, czy Ryan Murphy nie napisał jej specjalnie dla ciebie.
Wiesz co, nie znam odpowiedzi na to pytanie, ale z pewnością zgadzam się z tobą, że to wygląda jak naturalny wybór. Nie wiem, czy Ryan od początku myślał o obsadzeniu mnie w tej roli i napisał to, dodając niektóre moje cechy. Czy może to było tak, że skoro polityka i postać gubernatora zapewne tam były od początku, to on zaczął pisać tę queerową kobiecą rolę związaną z polityką i pomyślał o mnie. Nie jestem pewna, która wersja [jest prawdziwa].
Ale z pewnością przy takiej ilości telewizji, kiedy robimy odcinek za odcinkiem w czasie rzeczywistym, to nawet jeśli coś nie było dla ciebie napisane od początku, scenarzyści w końcu zaczynają pisać dla ciebie. I to jest świetne. Tak więc nie znam odpowiedzi, ale myślę, że nakładające się biografie nie mogą być tak po prostu przypadkiem. On albo musiał to pisać, myśląc o obsadzeniu mnie, albo kiedy to napisał, zaczęło mu to przypominać mnie.
W "Ratched" jest mnóstwo świetnych, silnych kobiet, co jest zresztą typowe dla seriali Ryana Murphy'ego. Jak ci się pracowało na tym planie i w takim otoczeniu?
Na pewno bardzo się cieszyłam, że zostałam zaproszona do świata Ryana Murphy'ego. To rzeczywiście jedna z rzeczy, z których on jest znany: obsadzanie wspaniałych aktorek, zwłaszcza aktorek po 40-tce. Tak więc to było naprawdę emocjonujące, z jednej strony dlatego, że były tutaj te pyszne, starsze kobiece postacie, a z drugiej, dlatego, że grały je tak niesamowite aktorki, z taką historią.
Poza tym wszystkie jesteśmy bardzo od siebie różne! Judy Davis to moja idolka od czasów dzieciństwa. Sophie Okonedo to osoba, której praca na scenie i w filmie jest tak błyskotliwa, że szczęka opada. I Sharon Stone — taka ikona, taka pionierka! Do tego Sarah [Paulson]… Tak więc to było naprawdę fajne. Oczywiście przez większość czasu nie grałyśmy razem w tych samych scenach, ale samo spotykanie się z tymi osobami rano przy kostiumach i charakteryzacji było niesamowite. To jego wielka siła, że nie tylko znajduje nas i obsadza, ale też pisze role, które są wystarczająco mięsiste, żeby nas przyciągnąć.
Ma dla ciebie znaczenie to, że queerowe aktorki grają tutaj queerowe role?
Myślę, że to był prawdziwy dar dla Sarah i dla mnie, iż mogłyśmy grać ze sobą, wiedząc, że obie jesteśmy queerowe. Były momenty, kiedy coraz bardziej zagłębialiśmy się w tę historię i nasze wątki były jeszcze pisane, i my spędzałyśmy sporo czasu, rozmawiając ze scenarzystami o tym, czy tak jest dobrze i jakie zmiany moglibyśmy wprowadzić. I oni naprawdę o tym rozmawiali i przepisywali sceny. Myślę, że to było bardzo cenne.
Jedna ze świetnych rzeczy, jakie robi Ryan Murphy, to to, że on osadza fabułę seriali w różnych okresach historycznych, kiedy osoby queerowe i osoby inne niż białe są nieobecne w narracji, a następnie umieszcza nas tam z powrotem. I oczywiście uważam, że to, że Sarah i ja grałyśmy te role, było prawdziwym plusem.