"Dwóch i pół": Pożegnanie względnej niewinności
Bartosz Wieremiej
18 maja 2012, 20:58
W finałowym (9×24) epizodzie 9. sezonu "Dwóch i pół" scenarzyści postanowili oficjalnie zakończyć dzieciństwo Jake'a Harpera. I chociaż niejedna rzecz poszła z dymem, a Alan naraził się U.S. Army, to nie rozumiem, dlaczego ten serial jest jeszcze produkowany.
W finałowym (9×24) epizodzie 9. sezonu "Dwóch i pół" scenarzyści postanowili oficjalnie zakończyć dzieciństwo Jake'a Harpera. I chociaż niejedna rzecz poszła z dymem, a Alan naraził się U.S. Army, to nie rozumiem, dlaczego ten serial jest jeszcze produkowany.
Fabułę streścić można w zaledwie kilku krótkich zdaniach. Jake (Angus T. Jones) wreszcie kończy szkole. Jake i Eldridge (Graham Patrick Martin) dostają pracę wyproszoną przez Alana (Jon Cryer) u Waldena (Ashton Kutcher) i Billy'ego (Patton Oswalt). Jake i Eldridge puszczają z dymem serwerownię. Jake i Eldridge idą do wojska – tak, serio, do wojska. Chwila pożegnań, wspomnień i krótka scenka na poligonie. Koniec.
"Oh Look! Al-Qaeda!" zwyczajnie zawiódł, jak prawie każdy odcinek w drugiej połowie sezonu. Owszem John Cryer dwoił się i troił, a Ashton Kutcher po prostu nienachalnie sobie był, lecz trakcie oglądania epizodu w towarzyszyło mi dziwne poczucie braku. Owszem, kilka scen było naprawdę zabawnych – chociażby świetny dialog Alana z rekruterem U.S. Army czy Waldena z Billym na temat firmowych foteli, lecz zamiast sprawić odrobinę radości, potęgowały one jedynie negatywne odczucia. Już nawet nie chodzi o to, że żadna ze scen nawet się nie zbliżyła do tych z Kathy Bates w roli Charliego w "Why We Gave Up Women"(9×22), ani nawet o to, że na ekranie wciąż pojawia się irytująca Courtney Thorne-Smith. Po prostu bardziej niż kiedykolwiek odczułem, że w obecnej wersji "Two and a Half Men" zwyczajnie nie ma sensu.
Jednocześnie żałuję, że pożegnanie dzieciństwa Jake'a nie zakończyło marnej egzystencji "Dwóch i pół" – było to w końcu ostatnie wielkie wydarzenie, na które widzowie mogli czekać. Niestety, dopóki oglądalność ma się nieźle, a wpływy z reklam są nieprzyzwoicie wysokie, nikt przy zdrowych zmysłach nie zdejmie produkcji Chucka Lorre z anteny.
Z drugiej strony rozumiem, że kolejna wycieczka do krainy nostalgii jest jedynie wybiegiem, by jeszcze bardziej odseparować się od przeszłości. W końcu 9. sezon dowiódł, że generalnie nie ma znaczenia, że z tych "Dwóch i pół", pół nie jest już pół, stary jeden z tych dwóch od roku wypoczywa w piekle, a ten nowy jeden nadaje się co najwyżej na trzy czwarte.
I jako długoletniemu widzowi, pozostaje mi tylko wspominanie najlepszych momentów z dawnych, dobrych, odległych, nieistniejących już czasów oraz obrazków takich, jak ten poniższy:
A wy, drodzy czytelnicy, jak zapamiętacie telewizyjne dzieciństwo Jake'a Harpera w domku na plaży?