David Tennant o roli seryjnego mordercy w serialu "Des": czuję ulgę, że on nie żyje i tego nie zobaczy
Marta Wawrzyn
4 września 2020, 16:03
"Des" (Fot. ITV)
David Tennant za chwilę przedzierzgnie się w Dennisa Nilsena, człowieka odpowiedzialnego za kilkanaście morderstw. Aktor wyjaśnia tytuł serialu "Des" i mówi, czemu lepiej, że Nilsen nie żyje.
David Tennant za chwilę przedzierzgnie się w Dennisa Nilsena, człowieka odpowiedzialnego za kilkanaście morderstw. Aktor wyjaśnia tytuł serialu "Des" i mówi, czemu lepiej, że Nilsen nie żyje.
David Tennant grał już mroczne postacie, jak np. Kilgrave'a z "Jessiki Jones", ale takiej roli jeszcze na koncie nie miał. W składającym się z trzech odcinków brytyjskim miniserialu "Des" zobaczymy go jako Dennisa Nilsena, prawdziwego seryjnego mordercę, który w latach 1978-1983 zabił przynajmniej dwunastu chłopców i młodych mężczyzn we własnym mieszkaniu.
Zbrodnicza działalność Nilsena została odkryta po pięciu latach, kiedy w budynku, gdzie mieszkał, pojawił się detektyw Peter Jay, by zbadać sprawę fragmentów ludzkich ciał i kości, które zapchały rury. Dopiero wtedy policja zorientowała się, że ma do czynienia z seryjnym mordercą. Nilsen trzymał ciała w swoim mieszkaniu tygodniami, masturbował się do nich, uprawiał też kanibalizm.
Des — David Tennant o postaci Dennisa Nilsena
Nielsen nie żyje od 2018 roku (zmarł w więzieniu, gdzie spędził 35 lat) i Tennant przyznaje w rozmowie z Radio Times, że to dla niego duża ulga. Nie chciałby, żeby morderca siedział w swojej celi i oglądał serial z nim w roli głównej.
— Po tym jak został aresztowany, Dennis Nielsen miał obsesję na punkcie legendy "Desa" — reputacji, którą po sobie pozostawił. Zawsze kiedy przedostawał się do świadomości publicznej, było niemal wrażenie, że chciał do tego wrócić. Dlatego czuję ulgę, że on nie żyje.
Nie chciałbym, żeby to wyszło i żeby on siedział w jakiejś celi gdzieś tam, wyobrażając sobie, że go gloryfikujemy w jakiś sposób. Jestem pewien, że miałby zastrzeżenia na temat tego, co powiedzieliśmy, i na temat wszystkiego, co zrobiliśmy. Jednocześnie byłby raczej zadowolony, że pojawił się w telewizji. Myślę, że to właściwe i odpowiednie, że to jest transmitowane po tym, jak on odszedł — mówi aktor.
Jak dodaje Tennant, stworzenie serialu zajęło pięć lat i nie jest to historia sensacyjna czy w jakiś sposób celebrująca przemoc. To raczej hołd dla ofiar mordercy, opowieść o kosztach, jakie ponieśli ludzie, którzy go spotkali. Aktor tłumaczy także tytuł serialu:
— "Des" to określenie, którym Dennis Nilsen nazywał sam siebie. Dla ludzi, którzy go znali, Nilsen był szefem związku zawodowego. Był kimś, kto walczył o uciskanych. Był kimś, kto był miły dla ludzi. Ale "Des" to konstrukt, który Dennis Nilsen stworzył, by sprowadzać ludzi do swojego mieszkania i ich zabijać. To był konstrukt kompulsywnego psychopaty narcyza, stworzony po to, by mordować bez konsekwencji. (…) "Des" to mit, który pozwalał Nilsenowi kontrolować własną narrację.
Historia w serialu opowiadana jest z perspektywy trzech osób – Dennisa Nilsena, detektywa Petera Jaya i biografa Briana Mastersa. Dowiemy się, jak taki człowiek jak Nilsen był w stanie polować na młodych mężczyzn w latach 80. w Wielkiej Brytanii. "Des" pokaże policyjne śledztwo i proces, a także sposób, w jaki sprawę przedstawiały media, i to, jak społeczeństwo postrzegało ofiary. Zada również pytanie, czy faktycznie tak wiele zmieniło się od tamtych czasów.
Główne role obok Tenannta grają Daniel Mays (det. Peter Jay) i Jason Watkins (Brian Masters). Scenarzystą jest Luke Neal, a reżyserem Lewis Arnold ("Humans", "Broadchurch").