W sukces "Stranger Things" nie wierzył nikt. Aktorzy nie sądzili, że spotkają się na planie kolejnych sezonów
Magdalena Miler
29 sierpnia 2020, 15:03
"Stranger Things" (Fot. Netflix)
"Stranger Things" wcale nie było murowanym sukcesem, wprost przeciwnie, wątpiących w serial było znacznie więcej niż wierzących w jego sukces.
"Stranger Things" wcale nie było murowanym sukcesem, wprost przeciwnie, wątpiących w serial było znacznie więcej niż wierzących w jego sukces.
Patrząc z perspektywy czasu ciężko uwierzyć w to, że sukces "Stranger Things" nie był przesądzony od pierwszego odcinka. Wątpił w niego nawet David Harbour — aktor wyznał jakiś czas temu, że obstawiał, że produkcja okaże się wielką porażką. Jego poglądy podzielała wówczas reszta serialowej ekipy.
Stranger Things — obsada nie wierzyła w sukces
Natalia Dyer, czyli serialowa Nancy Wheeler w rozmowie z The Independent, opowiada o tym, że w sukces "Stranger Things" wątpili właściwie wszyscy — z Netfliksem na czele.
— Nikt nie wiedział, czy wróćmy na plan po zakończeniu 1. sezonu. Mieliśmy wrażenie, że możemy się już nigdy nie zobaczyć — mówi aktorka.
Nawet streamingowy gigant nie przypuszczał, że produkcja braci Dufferów zostanie tak dobrze odebrana i wybuchnie na nią szał, dlatego też ekipa miała np dosyć okrojone szkolenie na temat tego, jak odpowiadać na pytania dziennikarzy, by nie zdradzić zbyt wiele.
— Nikt nie miał pojęcia, że serial zdobędzie aż taką popularność. Nie było żadnych przygotowań — nie mogło być, nawet jeśli byśmy wiedzieli. To było dla nas zaskakujące i szokujące. A później podchodziliśmy już do tego na zasadzie: "OK, teraz już tak będzie" — dodaje.
Dzisiaj "Stranger Things" należy do netfliksowych flagowców, a fani z niecierpliwością czekają na to, co przyniesie 4. sezon.