"Common Law" (1×01): Całkiem sympatyczny duet
Andrzej Mandel
16 maja 2012, 12:12
Serial o dwóch niedopasowanych gliniarzach na terapii dla par zapowiada się całkiem nieźle. Bohaterowie są przerysowani na tyle, że są całkiem śmieszni.
Serial o dwóch niedopasowanych gliniarzach na terapii dla par zapowiada się całkiem nieźle. Bohaterowie są przerysowani na tyle, że są całkiem śmieszni.
Do "Common Law" podszedłem trochę jak do jeża, bo schemat dwóch niedopasowanych gliniarzy jednak już się przejadł w popkulturze. Ale okazało się, że wcale nie jest tak źle. Ba, jest nawet całkiem sympatycznie, choć mogłoby być śmieszniej. Nie musi, ale mogłoby.
Mamy dwóch bohaterów, od razu nadmienię, że przerysowanych – Travisa (Michael Ealy) i Wesa (Warren Kole). Travis jest sierotą i w dzieciństwie zmieniał sierocińce jak rękawiczki albo jak teraz kobiety, z kolei Wes był prawnikiem, ale z pewnej przyczyny musiał zrezygnować z zawodu. A przy okazji, po rozwodzie, mieszka w hotelu i wciąż zagląda do byłej żony. Problemów przysparza im fakt, że Travis ma problemy z przepraszaniem, a Wes ma liczne obsesje. Razem stanowią jednak zespół potrafiący rozwiązać trudne zagadki, więc nic dziwnego, że kapitan wysłał ich na terapię do dr Ryan (Sonya Walger), gdzie wszyscy najpierw pomyśleli, że są gejami.
Różnice w charakterach sprawiają, że sytuacje komiczne pojawiają się naturalnie pomiędzy głównymi bohaterami, ale i w dalszym planie mamy postacie, które mogą nam dostarczyć rozrywki. Dodatkowo warto pamiętać, że Travis spotykał się z większością kobiet pracujących w policji, więc i tu mamy potencjał. Jest szansa, że będzie sporo śmiechu, tym bardziej, że już w pierwszym odcinku zdarzały się momenty, że uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Ale, co uważam za plus, nie było powodów do rechotu. Nie mamy więc do czynienia z wydłużonym sitcomem i całe szczęście.
Ponieważ Wes i Travis są policjantami, w dodatku z wydziału zabójstw, to oczywiście jest i zagadka kryminalna. W pilocie nie była ona przesadnie skomplikowana, ale też i nie obrazi inteligencji wytrawnego widza kryminałów. Większość z wytrawnych widzów na rozwiązanie pewnie wpadnie dość szybko, ale nie powinno to odbierać przyjemności oglądania.
"Common Law" nie jest może serialem wybitnym i widać w nim cechy charakterystyczne dla produkcji USA Network (chwilami miałem wrażenie, że oglądam kopię "Świrów"), ale ma też coś takiego, że z ostateczną oceną poczekam na następne odcinki. Na razie czuję się zachęcony do obserwowania postępów, jakie w terapii poczynią Wes i Travis.
Chłopaki stanowią bowiem całkiem zgrany duet i po prostu miło się ogląda ich perypetie.