Pytanie na weekend: Jaka jest wasza ulubiona serialowa antologia?
Redakcja
26 lipca 2020, 13:06
Fot. Netflix/FX/ABC
Z okazji premiery finałowego sezonu "Pokoju 104" pytamy o wasze ulubione seriale, które opowiadają nowe historie w każdym sezonie — albo w każdym odcinku. "Black Mirror" i co jeszcze?
Z okazji premiery finałowego sezonu "Pokoju 104" pytamy o wasze ulubione seriale, które opowiadają nowe historie w każdym sezonie — albo w każdym odcinku. "Black Mirror" i co jeszcze?
Nasze dzisiejsze pytanie na weekend dotyczy serialowych antologii, których postanowiliśmy nie dzielić na te, które opowiadają jedną historię co sezon i te, które zmieniają scenerię i bohaterów co odcinek. Oto nasze ulubione.
Marta Wawrzyn: Black Mirror
Kocham oryginalną "Strefę mroku" i uważam, że lepsza serialowa antologia do dziś nie powstała. Tak, niektóre z tych liczących 60 lat czarno-białych odcinków z obowiązkowym komentarzem Roda Serlinga zestarzały się i nie trafią do dzisiejszego widza, ale wiele z nich straszy i zachwyca do dziś. Z nowych rzeczy lubię "American Crime Story", mam słabość (mimo wszystko) do "Detektywa" i "Fargo", a także komediowego "High Maintenance", które jest dowodem na to, że czasem trzeba niewiele poza kamerą i wyobraźnią, żeby nakręcić coś wyjątkowego.
Trudno jednak przebić "Black Mirror", które najbardziej trafia do mnie dzięki swojemu specyficznemu tonowi. Rod Serling nie był złośliwy, raczej refleksyjny. Charlie Brooker, owszem, złośliwy bywa często, lubi niezbyt szczęśliwe zakończenia i potrafi zakpić z widza jak wyjątkowo paskudny troll. A do tego ma głowę pełną świetnych, dziwnych, będących na czasie historii. I nie, słabsze ostatnie sezony niczego nie zmieniają. To wciąż serial, który zaszokował mnie premierem i świnią, zachwycił skromnymi historiami, jak "Be Right Back" i "The Entire History of You", a także pokazał mi koszmarne białe święta i cudowny romans w życiu po życiu.
Mateusz Piesowicz: Fargo
Gdybyśmy rozróżniali tu antologie, w których każdy odcinek to nowa historia, wybrałbym zdecydowanie "Black Mirror". Wśród współczesnych tego typu produkcji serial Charliego Brookera nie ma konkurencji, nawet biorąc pod uwagę, że ostatnie sezony to wyraźna obniżka formy. Co innego z klasyką, ale za mało widziałem oryginalnej "Strefy mroku", by ją tu wyróżniać.
Większy wybór miałem w serialach opowiadających nowe historie co sezon, bo tu oprócz zwycięzcy brałem mocno pod uwagę "American Crime Story", a wspomnieć mógłbym też "Terror". W obydwu przypadkach wolałem jednak zdecydowanie pierwsze sezony od następców, którego to problemu nie miałem zupełnie z "Fargo".
Nawet więcej – w antologii autorstwa Noaha Hawleya uwielbiam szczególnie 2. sezon, cały czas mając go za jedną z najlepszych rzeczy, jakie w ogóle widziałem w telewizji. A przecież pierwsza odsłona historii rodem z Coenowskiego świata to też majstersztyk. Jasne, kolejny sezon im nie dorównał, ale bardzo liczę na to, że wszystko wróci do normy w nowej historii – tej z Chrisem Rockiem w roli głównej.
Kamila Czaja: American Crime
Przede wszystkim zaskoczyło mnie, jak duży jest wybór. Niby wiem, że ostatnio często używam przy serialach słowa "antologia", ale dopiero kiedy musiałam się zastanowić nad odpowiedzią na weekendowe pytanie, uświadomiłam sobie, że w ostatnich latach powstało takich produkcji aż tyle. Przy czym przyznaję się do zaległości z klasycznymi antologiami jak "Strefa mroku" czy "Alfred Hitchcock przedstawia", więc może po prostu wydaje mi się, że nastąpił duży wzrost, bo nowsze produkcje po prostu znam lepiej.
Stawiam na mało popularne "American Crime" (nie mylić z "American Crime Story"), czyli trzysezonowy serial Johna Ridleya. Poruszano tam najtrudniejsze kwestie klasowe, rasowe i te dotyczące molestowania. Co serię nowa sprawa, często z tymi samymi aktorami grającymi inne role. W świetnej obsadzie między innymi Timothy Hutton, Felicity Huffman (trudno zbyć milczeniem fakt, że ostatnio oboje sami stali się przedmiotem zainteresowania policji), Regina King, Lili Taylor. Mocne historie z bardzo niejednoznacznymi postaciami i bez prostych recept na poprawę sytuacji.
Koniecznie muszę też wspomnieć o "High Maintenance", które od czterech sezonów cudownie pokazuje nam mieszkańców Nowego Jorku, i o "Black Mirror" (z najlepszych, wczesnych sezonów). Wymieniłabym też chętnie "Feud", ale mojemu, obok "Glee", ulubionemu serialowi Ryana Murphy'ego nie pozwolono stać się antologią, był tylko jeden z zaplanowanych sezonów. Wielkie nadzieje wiążę za to z obiecanym 2. sezonem "Nawiedzonego domu na wzgórzu".