10 powodów, aby oglądać "Ramy'ego" – oryginalny serial o muzułmańskim millenialsie z New Jersey
Kamila Czaja
22 lipca 2020, 12:03
"Ramy" (Fot. Hulu)
Serial "Ramy" o młodym i zagubionym życiowo muzułmaninie z New Jersey, który pojawił się na HBO GO, to jeden z najciekawszych komediodramatów ostatnich lat. Oto dlaczego.
Serial "Ramy" o młodym i zagubionym życiowo muzułmaninie z New Jersey, który pojawił się na HBO GO, to jeden z najciekawszych komediodramatów ostatnich lat. Oto dlaczego.
Wprawdzie "Ramy" ma na koncie Peabody Award i Złoty Glob za najlepszą główną rolę w serialu komediowym, a stacja Hulu widzi potencjał serialu, obiecując już 3. sezon, jednak wciąż jest za słabo doceniany i przede wszystkim za słabo znany. Tymczasem opowieść o pewnym rozdartym między różnymi wariantami życia trzydziestolatku zasługuje na uwagę. Proponujemy listę powodów, dla których warto poświęcić "Ramy'emu" trochę czasu.
1. Serial Ramy to całkiem inna perspektywa
Kiedy wydaje nam się, że już wszystko było, nawet w niszowych komediodramatach stanowiących w ostatnich latach ten gatunek, w którym znaleźć można najciekawsze perspektywy patrzenia na świat, wkracza Ramy Youssef. Młody twórca proponuje historię młodego Amerykanina egipskiego pochodzenia, mieszkającego ze stosunkowo jak na New Jersey konserwatywną, wyznającą islam rodziną. Główny bohater (grany przez Youssefa) próbuje się odnaleźć w nowoczesnym życiu bez zdradzania swoich korzeni.
Takie ustawienie opowieści daje serialowi możliwość zderzenia różnych sprzecznych wymagań, jakie przed Ramym stoją, a przy tym pozwala na poddanie refleksji zarówno świata, z którego postacie się wywodzą, jak i tego, który stracił kontakt z duchowością i tradycją.
2. W Ramym nie taki islam straszny…
Cenne w "Ramym" jest pokazywanie codziennego życia muzułmanów. Wokół islamu narosło sporo uprzedzeń, stereotypów niemających poparcia w założeniach tej religii. Serial Hulu nie lukruje rzeczywistości, nie ucieka od tego, że pojawiają się radykalne interpretacje nauki Mahometa, ale równocześnie każe spojrzeć z empatią na bohaterów serialu, którzy są po prostu nieco niepoukładaną rodziną, starającą się nie tracić całkiem tożsamości i nie dać się skusić do końca Zachodowi z jego priorytetami.
Religia nie zawsze stoi w centrum wydarzeń (chociaż jest istotna w 2. sezonie uskutecznianych przez zdezorientowanego bohatera poszukiwań), ale i tak można się o niej i jej wewnętrznym zróżnicowaniu mimochodem sporo dowiedzieć. Podobnie jak o obyczajach i tradycjach, budzących nieraz sprzeczne uczucia w przyzwyczajonym do mniej rygorystycznego życia, widzu, ale przy tym oswajanych poprzez pokazanie ich naturalny, czasami komediowy sposób.
3. …za to młodość bywa okropna
Przy całej oryginalności perspektywy i staniu na granicy między bardzo różnymi światami Ramy to równocześnie przedstawiciel swojego pokolenia, którego zagubienie wykracza poza kulturowe czy wyznaniowe różnice. Bohater nie wie, czego chce – jak wielu dzisiejszych trzydziestolatków. Trochę z musu pracuje u wujka, sporo czasu spędza z przyjaciółmi, wdaje się w romanse budzące w nim poczucie winy, zwraca się nawet ku religijnej wspólnocie.
Wszystkie zmienne wybory i nieprzemyślane decyzje mają bohaterowi jakoś wypełnić brak pomysłu na siebie. Nie trzeba być mężczyzną ani muzułmaninem, żeby w tych poszukiwaniach dostrzec coś bliskiego, dzięki czemu "Ramy", przy całej specyfice i pokazywaniu konkretów, ma sporo uniwersalnego czaru w pokazywaniu generacji millenialsów.
4. Ramy – granica między loserem a antybohaterem
Sam bohater serialu bywa w tym wszystkim irytujący, może wręcz stanowi najsłabsze ogniwo serialu, w którym odgrywa najważniejszą rolę. Mam jednak wrażenie, że to celowe, że Youssef po prostu nie zamierza łagodzić nieogarnięcia płynącego z prądem, wiele psującego na swojej drodze chłopaka. Twórca serialu ma odwagę (zwłaszcza w 2. sezonie) pisać i odtwarzać tę postać tak, że nieraz miałoby się ochotę Ramym potrząsnąć.
Ta irytacja jest jednak cenna, zmusza do zastanowienia nad pokoleniem, które taki model życia praktykuje. Kiedy jest zabawnie i pogubienie bohatera śmieszy, to jedno, ale często ten serial ogląda się tak, jak patrzy się na nadciągającą katastrofę pociągu, której nie można zapobiec. A wszystko napisane bardzo przekonująco – inaczej aż tak by nie angażowało.
5. "Ramy" nie tylko o Ramym
Równocześnie Youssef proponuje sporo odskoczni od porażki, jaką główny bohater małymi kroczkami sobie funduje. Często odcinki poświęcone są innym postaciom i właśnie te półgodzinne seanse nieraz przewyższają historie o samym Ramym. "Refugees" dotyczące przeżyć Deny (May Calamawy), siostry Ramy'ego, pogłębia obraz życia egipskiej rodziny w Stanach o perspektywę młodej kobiety, znacznie bardziej niż brat skrępowanej tradycją, a nie mniej pragnącej wolności. Z kolei w "Ne Me Quitte Pas" towarzyszymy matce Ramy'ego, Maysie (Hiam Abbass), której doświadczenie okazuje się jeszcze inne.
Te odcinki ogląda się tak świetnie, że chciałoby się ich więcej – na szczęście w 2. sezonie nie tylko powtórzono taki pomysł, ale dodatkowo oddano głos także mężczyznom ze starszego pokolenia: ojcu, Faroukowi (Amr Waked), i wujkowi Ramy'ego, Naseemowi (Laith Nakli).
6. Steve – o niepełnosprawności inaczej
Wyjątkową postacią drugiego planu, nawet jeśli bez wyrazistego odcinka poświęconego jego losom, jak odcinki wspomniane powyżej, jest Steve, grany przez Steve'a Waya, niepełnosprawnego aktora komediowego. Przyjaciel głównego bohatera cierpiący na dysforię mięśniową został w serialu pokazany nie tylko przez pryzmat swojej choroby. Tak, jest uzależniony od pomocy innych, o czym mówi się w "Ramym" wprost i bez unikania trudnych, także fizjologicznych tematów. Owszem, nie ma szans na życie, o jakim marzył. A jednak Steve'a charakteryzuje mnóstwo dystansu do tego, co go spotyka,i energia, by korzystać z czasu, jaki mu pozostał.
Równocześnie daleko tej postaci do świętości i męczennika na okładkę krzepiącego czasopisma o skrzywdzonych przez los. Sytuacja Steve'a porusza, ale nie w stylu łzawego filmu o zmaganiach z losem. Niejednoznaczny, często namawiający Ramy'ego do złych wyborów bohater i przykład serialowej reprezentacji, jakiej wciąż niewiele.
7. Ramy to świetny aktorski drugi plan
Youssef odważnie wciela się w postać irytującą i nieraz wywołującą w widzu opór, ale nie byłoby "Ramy'ego" bez rewelacyjnych aktorów na drugim planie. Hiam Abbass jest jak zwykle klasą samą w sobie, mając tym razem do zagrania postać zupełnie inną niż ta w "Sukcesji". Ale także pozostali aktorzy, którym przypadły role członków rodziny głównego bohatera, wypadają świetnie: May Calamawy jako Dena, Amr Waked jako Farouk i Laith Nakli jako Naseem.
Do tego wspomniany Steve Way czy wcielający się w drugiego bliskiego przyjaciela Ramy'ego, Ahmeda, Save Merheje. Jeśli dodać, że w 2. sezonie do serialowej ekipy dołącza sam Mahershala Ali ("Detektyw"), to mamy do czynienia z naprawdę mocną, często za mało jeszcze rozpoznawalną jak na talent obsadą.
8. Równowaga powagi i humoru w Ramym
Sporo w "Ramym" poważnych wątków, już samo poszukiwanie sensu życia to wszak nielekka kwestia, a do tego dochodzą ograniczenia narzucane przez tradycję, chwiejna równowaga między korzeniami a amerykańskim życiem, różnice pokoleniowe, miłosne porażki czy trudności, z jakimi zmaga się Steve (wobec nich wszystkie inne wydają się często narzekaniem uprzywilejowanych).
A jednak serial ogląda się dość lekko, nie tylko dzięki półgodzinnej formie, ale też ze względu na elementy humoru, które wplatają do tej produkcji twórcy. Dyskusje o wierze i przyszłości nie wypadają ciężko, a rodzinne debaty i zderzenia punktów widzenia mogą rozbawić. Równowagę między komedią a dramatem udaje się tu utrzymać naprawdę imponująco.
9. Serial Ramy, czyli odwaga i wyobraźnia
Opowiadając o codziennym życiu Ramy'ego, jego rodziny i przyjaciół, twórcy nie poprzestają na zwyczajnym pokazywaniu wydarzeń, tylko pozwalają sobie na ciekawe eksperymenty. Nie tylko skupiają uwagę na różnych postaciach i sięgają czasem po typowe retrospekcje, ale bawią się też formą nieco odważniej, czego najlepszy przykład stanowi odcinek "Strawberries", który znalazł się u nas w pierwszej dziesiątce odcinków 2019 roku.
Jeżeli ktoś nie będzie do "Ramy'ego" przekonany po trzech odcinkach, niech da szansę kolejnemu, bo pokazanie tego, co wydarzyło się 11 września 2001 roku, z perspektywy chłopca z muzułmańskiej rodziny (młodszego bohatera gra tu świetny Elisha Henig) i wykorzystanie do tego m.in. absurdalnych wizji z Bin Ladenem składa się na historię surrealistyczną i emocjonalnie poruszającą.
10. Ramy od dziś jest dostępny na HBO GO
Wielokrotnie zaznaczaliśmy, że serial zasługuje na to, żeby ktoś go w naszym kraju pokazał, zwłaszcza że przecież mamy kilka produkcji Hulu szybko po premierze w Stanach. Trochę to trwało, ale wreszcie można zobaczyć "Ramy'ego" w Polsce. Oba rewelacyjne sezony są od dziś dostępne w serwisie HBO GO. I już czekamy na obiecaną przez Hulu 3. serię.