"Quiz" zadaje pytanie niejednoznacznego wyboru — recenzja miniserialu o przekręcie w "Milionerach"
Kamila Czaja
12 lipca 2020, 10:03
"Quiz" (Fot. ITV)
"Quiz" Stephena Frearsa i Jamesa Grahama to wartko tocząca się historia telewizyjnego skandalu, która w takim wydaniu okazuje się bardziej złożona, niż chciały to widzieć brytyjskie tabloidy.
"Quiz" Stephena Frearsa i Jamesa Grahama to wartko tocząca się historia telewizyjnego skandalu, która w takim wydaniu okazuje się bardziej złożona, niż chciały to widzieć brytyjskie tabloidy.
Pamiętam szał, jaki wywołało pojawienie się "Milionerów" w Polsce, ale nie mam żadnych wspomnień związanych z brytyjskim skandalem z 2001 roku, kiedy o nieuczciwe wygranie miliona oskarżono uczestnika oryginalnej brytyjskiej wersji tego telewizyjnego formatu zatytułowanej "Who Wants to Be a Millionaire?" i emitowanej przez ITV. Po składający się z trzech odcinków miniserial "Quiz" sięgałam więc z niewielką znajomością całej sprawy, ograniczoną do medialnych zapowiedzi produkcji. I możliwe, że to najlepsze podejście, bo zaskoczeń przy oglądaniu nie zabrakło.
Jednak zdziwieni mogą być podobno nawet widzowie zaznajomieni z tabloidowym przedstawieniem tej historii i przekonani, że wiedzą, co się wydarzyło. James Graham ("Brexit") napisał scenariusz na podstawie swojej sztuki teatralnej inspirowanej książką Boba Woffindena i Jamesa Plasketta – a ta w przeciwieństwie do żądnych krwi gazet uwzględniała obie strony nietypowej historii, nie tylko przypominając o podejrzeniach, jakie wzbudzali bohaterowie afery, ale także śledząc luki w prokuratorskich zarzutach.
Major Charles Ingram (Matthew Macfadyen, "Sukcesja"), jego zafascynowana quizami żona Diana (Sian Clifford, "Fleabag"), oraz fan teleturniejów Tecwen Whittock (Michael Jibson) posądzeni zostali o to, że Charles grał zgodnie z podpowiedziami podsuwanymi mu przez wspólników kaszlem.
Producenci teleturnieju, w tym jego pomysłodawca Paul Smith (Mark Bonnar, "Catastrophe"), mają nagrania i przekonującą narrację pod wytoczony proces. Do gry wkracza jednak prawniczka oskarżonych Sonia Woodley (Helen McCrory, "Peaky Blinders"), proponując zupełnie inną interpretację wydarzeń i przypominając choćby o tym, że nawet prowadzący program Chris Tarrant (Michael Sheen, "Masters of Sex") nie miał wcześniej podejrzeń.
Serial Quiz bawi się oczekiwaniami widza
Jeżeli ktoś oczekuje po "Quizie" jasnych odpowiedzi, może się zawieść. Ja jednak doceniam miniserial właśnie za to, że doskonale testuje na widzu zjawiska, o których opowiada, czyli łatwość manipulowania emocjami, możliwość odmiennego odbierania tej samej sytuacji, wykorzystanie zwykłych ludzi do podkręcenia napięcia. Prawniczka wprost powie, że sprawiedliwość to dziś rozrywka. Nie chodzi o fakty, a o sposób zaprezentowania własnej wersji. "Quiz" chyba dość lekko podchodzi do sądowych realiów, ale nawet to się sprawdza, skoro mowa o świecie, w którym zasady zawsze przegrywają z potencjałem rozrywkowym.
Graham skonstruował scenariusz w pomysłowy sposób, najpierw sugerując widzom pewne rozstrzygnięcia, a potem zaciemniając osąd. Co jeszcze nie znaczy, że późniejsze wrażenie jest jednoznacznie słuszne. To spory sukces: w taki sposób opowiedzieć historię, o której można sobie w każdej w chwili poczytać w sieci, że namnożą się wątpliwości. Po seansie "Quizu" można zostać z poczuciem zagubienia, co właściwie wydarzyło się w pamiętnych odcinkach teleturnieju. Ale właśnie to zagubienie wydaje się kluczowe, skoro wszystko może być interpretacją.
Ciekawe jest także to, o czym twórcy opowiadają niejako przy okazji prezentowania różnych wersji intencji Ingramów. Obok wątków nadmiernego zaangażowania w teleturniej, pokazanego na przykładzie losów brata Diany, Adriana (Trystan Gravelle, "Terror"), telewizyjnego występu Charlesa oraz przebiegu późniejszego procesu mamy też kulisy powstania "Who Wants to Be a Millionaire?", opowieść o rozsianych po kraju Brytyjczykach oszukujących system, by trafić do programu, oraz próbę wyjaśnienia, z czego wynikała aż taka popularność telewizyjnego formatu.
Quiz – trochę śmiesznie, trochę strasznie
"Quiz" wyreżyserował Stephen Frears ("Skandal w angielskim stylu"), który – tu razem z Grahamem – w typowy dla siebie sposób wymieszał konwencje. Dużo tu komediowości, czasem prawie farsy (niekiedy chyba zbędnej – jak numer musicalowy w ostatnim odcinku). Lekki ton się w dużej mierze sprawdza, ale przez jego użycie momentami słabiej działają wątki naprawdę dramatyczne. Łatwo zapomnieć, że dla Ingramów sprawa jest poważna. Miejscami udaje się jednak pokazać, jak na życie rodziny wpływają medialna nagonka i ostracyzm otoczenia.
Zaletę "Quizu" stanowi niezłe tempo, podkreślone sprawnym montażem. Aktorzy bardzo dobrze sobie radzą, chociaż miewałam też wrażenie, że trochę nie dano im szansy wyjścia poza role, z jakimi już są kojarzeni. Wizualnie wygląda to wszystko dość oszczędnie, czasem "Quiz" przypominał mi trochę poobiedni film telewizyjny. Zdarzają się scenariuszowe zgrzyty, zwłaszcza na początku, kiedy twórcy chcą zbyt szybko wyjaśnić, kto jest kim, a postaci zwracają się do siebie pełnymi personaliami i obszernie opowiadają sobie swoje biografie. Ale to pojedyncze sceny, do wybaczenia.
Brytyjska stacja, której cały skandal dotyczył, wykazała się dystansem do siebie lub po prostu wyrachowanym biznesowym wyczuciem. To właśnie ITV wyprodukowała z amerykańskim AMC miniserię, która komplikuje pozornie znaną sprawę i stawia branżę rozrywkową w nie najlepszym świetle. Chociaż można też argumentować, że wcale nie w najgorszym, bo przy całej komediowości "Quiz" ze sporą empatią traktuje większość bohaterów tej dziwnej historii.
Czy warto obejrzeć serial Quiz na HBO?
Ostatecznie nie jest "Quiz" arcydziełem czy wydarzeniem sezonu, nawet sezonu tak zubożonego przez pandemię. Po seansie pewnie dość szybko wywietrzeje z głowy, ale sądzę, że warto poświęcić mu niespełna trzy godziny. Zostaje pewien niedosyt – przy czym u mnie wywołany chyba "zwyczajnością" tej serialowej realizacji, a nie unikaniem jasnych odpowiedzi, które może się komuś wydać frustrujące. Ale ogląda się ten miniserial bardzo sprawnie, a pytania o sprawiedliwość, interpretowanie cudzych zachowań i granice między zabawą a oszustwem wykraczają poza prostą opowieść o nieco już przebrzmiałym skandalu.