"Pamiętniki wampirów" (3×22): Przebudzenie Eleny
Marta Wawrzyn
11 maja 2012, 22:22
"The Departed", finał 3. sezonu "Pamiętników wampirów", był taki jak cały sezon: momentami nieznośnie nudny, momentami fajny i zaskakujący. To, co się w nim wydarzyło, daje jednak nadzieję na naprawdę ciekawy 4. sezon. Spoilery!
"The Departed", finał 3. sezonu "Pamiętników wampirów", był taki jak cały sezon: momentami nieznośnie nudny, momentami fajny i zaskakujący. To, co się w nim wydarzyło, daje jednak nadzieję na naprawdę ciekawy 4. sezon. Spoilery!
Kiedy 3. sezon "The Vampire Diaries" się zaczynał, liczyłam na to, że będzie jeszcze lepszy od dotychczasowych. Z odcinka na odcinek wszystko się rozmywało, ciekawe wątki kończyły się zdecydowanie za szybko, zapowiadający się jako wcielenie zła Klaus tracił zęby i dawał się ogrywać jak dziecko, a kolejne próby dręczenia widzów miłosnymi rozterkami Eleny przestały szybko bawić chyba i Team Damon, i Team Stefan. Tak długo nas zwodzili, że w końcu przestało nas to aż tak bardzo obchodzić. Oczywiście, historyczne bale w Mystic Falls wciąż były bardzo piękne, a i wydarzyło się w czasie tego sezonu bardzo dużo, ale nic z tego nie wywołało na mnie specjalnego wrażenia. Jakby nic nie było naprawdę ważne.
Śmierć Alarica była oczywiście rzeczą straszną, ale przygotowywano na nią widzów dość długo, a to, że z tego sympatycznego faceta, którego przez trzy lata naprawdę zdążyłam polubić, zrobiono czarny charakter (na marginesie: to tylko ja czy Matt Davis wypadł fatalnie w tej roli?), pozwoliło nam się z nim pożegnać bez większego bólu. Trochę szkoda – śmierć cioci Jenny wywarła na mnie o wiele większe wrażenie i pamiętam ją do dziś ze szczegółami.
Sam finał, podobnie jak cały 3. sezon, podobał mi się tak sobie. Flashbacki, które miały pokazać sielskie życie Eleny z czasów przed wampirami, zdecydowanie mnie rozczarowały z wyjątkiem jednego – tego, w którym spotkała się po raz pierwszy z Damonem. A ponieważ w finale panna Gilbert powiedziała, że gdyby go spotkała wcześniej niż Stefana, wybrałaby jego, należy spodziewać się sporych zawirowań uczuciowych w 4. sezonie. I dobrze!
Na pewno nie chciałabym powrotu do nudnego związku ze Stefanem, ale wydaje się, że nie będzie to już takie proste. W końcu nasza mdła, banalna Elena, przez przypadek (tzn. dzięki upodobaniu Meredith do leczenia ludzi wampirzą krwią) została wampirem! Ci z was, którzy czytali książki (ja nie czytałam, wiem to z waszych komentarzy), już wiedzą, że jest sposób, aby z powrotem uczynić ją człowiekiem – ale na pewno nie stanie się to od razu.
W 4. sezonie zobaczymy zupełnie nową, miejmy nadzieję, szaloną, podobną do Katherine Elenę, którą bracia S. będą musieli nauczyć z powrotem ludzkich zachowań. To powinno być ciekawe, a jeśli Gilbertówna przy okazji przypomni sobie, którego spotkała wcześniej… to się porobi! Przyznam szczerze, wolałabym ją oglądać z Damonem niż ze Stefanem, choćby dlatego że w tym ich jednym pocałunku w motelu było więcej namiętności, niż przez dwa sezony jej związku z drugim z braci. O rozmowach przez telefon w finale i jego reakcji na jej "śmierć" już nie mówię. Były w tym prawdziwe emocje, a poza tym Elena i Damon po prostu wypadają razem lepiej – być może dlatego, że Nina i Ian naprawdę są w sobie zakochani, a może tylko dlatego, że od dobrych chłopców zdecydowanie bardziej ekscytujący są ci źli.
To, że Alaric nie żyje, jest już pewne, ale nie wiemy do końca, co stało się z Tylerem i Klausem. Wiemy, że Bonnie zamieniła ich ciałami, w związku z czym Tyler zginął w ciele Klausa, a Klaus przeżył w ciele Tylera i jako Tyler zdążył nawet pocałować Caroline. Pytanie, czy to już tak zostanie. Mam nadzieję, że nie, bo – wiem, jestem okropna! – o ile Tylera brakować mi nie będzie, o tyle nie jestem pewna, czy chcę oglądać Klausa bez Josepha Morgana i jego brytyjskiego akcentu. Na pewno chcę oglądać Klausa z wampirzą Barbie, Caroline, która w 3. sezonie awansowała na jedną z moich ulubionych bohaterek "Pamiętników wampirów". Chcę, żeby pokazał jej świat i żeby razem naprawdę zaszaleli. Cokolwiek by to nie oznaczało w ich przypadku.
Ciekawe, co spotka Bonnie za to, co zrobiła, w końcu magia zawsze ma swoją cenę. Jeżeli jej losy staną się bardziej mroczne i choć trochę ciekawsze, nie będę narzekać. Na razie patrzę na nią, bo muszę, bardzo rzadko zdarzało jej się być faktycznie interesującą postacią.
Na pewno "The Departed", mimo że sam w sobie rewelacyjnym odcinkiem nie był, otwiera wiele fajnych możliwości dla scenarzystów. Jaka będzie Elena jako wampir? Co zrobi Jeremy (w końcu teraz zostali naprawdę sami)? Jak zmienią się jej relacje z braćmi Salvatore? Czy Klaus pozostanie w ciele Tylera i zniknie z miasteczka? Co się stanie z jego rodziną (też chcecie jeszcze oglądać Rebekę i Elijah?)? Cóż, poczekamy, zobaczymy. Byle do września!