Pytanie na weekend: Jaka jest wasza ulubiona serialowa postać LGBTQ?
Redakcja
13 czerwca 2020, 13:34
Fot. Netflix/NBC/FX
Tegoroczny Pride Month obchodzony jest wyjątkowo skromnie, bo świat walczy z pandemią koronawirusa. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, żeby docenić nasze ulubione postacie LGBTQ.
Tegoroczny Pride Month obchodzony jest wyjątkowo skromnie, bo świat walczy z pandemią koronawirusa. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, żeby docenić nasze ulubione postacie LGBTQ.
Z okazji Pride Month planowaliśmy na Serialowej zrobić cały ranking najlepszych seriali bądź postaci LGBTQ, ale okazało się, że nie jest to takie proste do ogarnięcia. Postacie nieheteronormatywne pojawiają się już niemal w każdym serialu i są coraz ciekawsze, tak że wybranie dziesiątki "najlepszych" staje się praktycznie niemożliwe. W zamian więc mamy pytanie na weekend: kto jest waszym ulubieńcem?
Kamila Czaja: Titus Andromedon — Unbreakable Kimmy Schmidt
Na szczęście seriale dają w tym zakresie coraz większy wybór. Już nie tylko na drugim planie, skoro po przełomowych "Queer as Folk" i "Słowie na L" pojawiają się częściej seriale skupione na bohaterach LGBTQ (na przykład "Spojrzenia", "Gentleman Jack", "Feel Good", "Work in Progress", seriale Ryana Murphy'ego), a do tego portrety młodego pokolenia, traktujące bez różnicy i sztucznego skandalu losy postaci o różnych orientacjach seksualnych ("Sex Education", "Betty", "One Day at a Time").
Także w serialach mniej skupiających się na prywatnych wątkach jest sporo fantastycznych postaci LGBTQ. Choćby Holt (Andre Braugher) i Rosa (Stephanie Beatriz) w policyjnym sitcomie "Brooklyn 9-9", Kalinda (Archie Penjabi) z prawniczego dramatu "Żona idealna", Robin (Maya Hawke), czyli powiew świeżości w "Stranger Things".
Nadrabiam właśnie z dużym opóźnieniem pierwsze sezony "Queer Eye" i polecam, ale to reality show, a dziś przede wszystkim chciałabym wyróżnić bohaterów fikcyjnych, którzy – trochę jak Fab 5 ze wspomnianego programu Netfliksa – zapewniają widzom mnóstwo radości i przekonują, że warto się czuć dobrze z samym sobą. Jak Brittany (Heather Morris), uchodząca za niezbyt inteligentną, a w kwestii mądrości życiowej i samoakceptacji radząca sobie lepiej niż inni bohaterowie "Glee", czy Darryl (Pete Gardner) z "Crazy Ex-Girlfriend", entuzjastycznie odkrywający, że jest bi.
Jednak wygrywa u mnie Titus Andromedon (Tituss Burgess), który nigdy nie wyzbył się swojego wyrazistego stylu, ale przeszedł w "Unbreakable Kimmy Schmidt" długą, a przy tym przezabawną drogę do nieco lepszego traktowania innych ludzi, zapewniając przy tym masę niezapomnianych scen i piosenek.
Mateusz Piesowicz: Rosa Diaz – Brooklyn 9-9
Jedno z pytań, w których problemem nie było znalezienie właściwej odpowiedzi, ale zdecydowanie się na tylko jedną. Co jest dobrą informacją ogólnie dla telewizji, bo świadczy o tym, że bohaterowie LGBTQ są w niej coraz wyraźniej widoczni, ale gorszą dla mnie, bo musiałem odrzucić tłum postaci, które absolutnie uwielbiam.
Choćby całą grupę pań z "Orange Is the New Black", na czele chyba z Nikki (Natasha Lyonne), ale zapytajcie za pięć minut, a pewnie wskażę Sophię (Laverne Cox) lub kogoś innego. Do tego okropnie żal było nie wyróżniać Pray Tella (Billy Porter) oraz Angel (Indya Moore) z "Pose", Iana i Mickeya z "Shameless", Kurta (Chris Colfer) z "Glee" czy kapitana Holta (Andre Baugher) z "Brooklyn 9-9".
Ten ostatni zresztą o mało nie wygrał, bo do ostatniej chwili wahałem się pomiędzy nim, a jego serialową podopieczną. Gdybym miał decydować na podstawie tylko tego, kogo bardziej lubię, pewnie nie umiałbym wybrać. O zwycięstwie Rosy zadecydował jednak kapitalnie przedstawiony w serialu wątek jej zmagań z coming outem – nabierający wagi i autentyczności w związku z faktem, że sama Stephanie Beatriz otwarcie mówi o swoim biseksualizmie.
Marta Wawrzyn: Pray Tell — Pose
Od czasów oglądanego w liceum "Popular" ("Asów z klasy" na Polsacie) śledziłam wszystko, co tworzył Ryan Murphy. W "Glee" kibicowałam Santanie i Brittany, w "American Crime Story: Zabójstwo Versace" niesamowicie mi się podobała rola Darrena Crissa, choć samą postać ze zrozumiałych względów trudno nazwać ulubioną, i z miejsca kupiłam cudowne, barwne, wypakowane emocjami "Pose".
Uwielbiam kobiece postacie, na czele z Blancą, Angel i Elektrą, ale to od Pray Tella nie potrafię oderwać wzroku. Fenomenalny Billy Porter nie przestaje mnie zachwycać jako żywiołowy mistrz ceremonii, wkładający w bale całe swoje serce i duszę. A jeszcze bardziej go pokochałam, kiedy serial zaczął przedstawiać nam go bliżej, pokazując jego zmagania po śmierci partnera i własną walkę z HIV.
Kto poza tym? Najpierw była Willow z "Buffy", potem David z "Six Feet Under", Omar Little z "The Wire", Patrick z "Looking", Kalinda z "Żony idealnej", Lafayette z "Czystej krwi", Josh z "Please Like Me", Vilanelle z "Obsesji Eve", bohaterki "Orange Is the New Black", kapitan Holt i Rosa z "Brooklyn 9-9", Petra z "Jane the Virgin", Darryl z "Crazy Ex-Girlfriend", Mickey i Ian z "Shameless", Nolan z "Zemsty", Cosima z "Orphan Black", Cameron i Mitchell z "Modern Family", dziewczyny z "Euforii", a ostatnio Robin ze "Stranger Things". I to pewnie wciąż nie jest kompletna lista.